oszukana przez siebie;)
dodane 2015-01-13 01:00
Nie prosiłam o ten numer..dostałam go ot tak,niemal na sile;).(czyjś czysty spontan,i przekonanie ze potrzebuje)nie zapisałam ,pozostawiłam w wiadomościach,nie korzystałam...sobotnia rozsypanka,dlugie zmaganie ze soba,wszystkie za i przeciw.wyslalam smsa/pomiedzy pytaniem a odpowiedzią;)/odpowiedz przyszła dzis..lekko we mnie zawrzalo..i po cholere pytalam?..wszystko nie tak..nie ten dzień,nie to miejsce,nie ta godzina..jak na złość..nawet rodzaj "spotkania" nie ten o jaki prosiłam .."bez lachy,nie potrzebuje jej"...bo to takie bylo ,na "odwal sie",jak przeganianie natrętnej muchy..zlosc rosla,zlosc na siebie,zlosc na niego..nie,nie pojadę..poszukam gdzie indziej..mam i okazje i możliwości...bez lachy i wypad/////;)...dajemy sie otumanic i oklamac wlasnym myslom i uczuciom,jak bezrozumne dzieci;)...foch,,bo nie tak jak myślałam,foch,bo nie tak jak chciałam...foch...bo..oczywiście WIEM na 100% jakie były intencje tej odpowiedzi///jestem smieszna.
Niezależnie od intencji odpowiadającego,choc jak go znam,a znam przeciez dlugo.nie mial nic zlego na mysli...Pan pokazał mi jasno jaka jest moja kondycja..czego szukam i na czym mi zalezy///na uwadze? na dowartościowaniu?..na ważności?..na szczególnym potraktowaniu...w innym czasie w innym miejscu..nie tak jak wszyscy w kolejce czekajac na swoja kolej (jak kurde wiekszosc ludzi na swiecie)//moze (na pewno) to nie byla lacha.może świadomy i przemyślany krok ,ze wzgledu na szacunek do mnie,ze wzgledu na moje dobro.."Z pewnoscia" taka w tym byla intencja Boga...przypomnienie po raz enty,ze nie potrzebuje ludzkiej,ale Jego uwagi,ze nie potrzebuje ludzkiego,ale Jego dowartościowania,ze to Jego,a nie czlowieka,i wlasne dobre samopoczucie mam stawiac na I miejscu...i ze od pewnego czasu,zalezy mi na posłuszeństwie///ciężko bylo przelamac w sobie mysli,ze rzeczywistosc jaka kreuja moje mysli i uczucia,to klamstwo ktore ma mnie odciagnac od decyzji,kłamstwo które mogłoby na kolejne znow tygodnie lub miesiące odsunąć od celu...bo cos mnie zabolało,bo poczułam sie zlekceważona i urażona.i nie wazna...trudno było...ale juz jest OK ;)...odczuwam radość i podbudowanie(ale czy powinnam zawierzyć temu co czuje???? ;) )
Posluszenstwo..chce sie temu poddac..i wlasnie ze mi nie pasuje,i dzien (sobota...dzien sprzatania)..i godzina(poranna msza,a wiec i w sobote musze wstac wczesnie a zawsze wysypialam sie niemal do poludnia po calym tygodniu,)..i zaproponowana spowiedz(choc prosilam o rozmowe)..w dodatku w czasie spowiedzi parafialnej,,wiec bez kawy;p,i niemal nie mierzonego czasu.a w kolejce przed,czy czy za czy pomiędzy innymi,mało wazne,muszę liczyć sie i z innymi;)....a wiec nic mi nie pasuje,i dlatego ze nic mi nie pasuje,zamierzam tam być ...skoro moje mysli i odczucia,potrafią mnie tak zlamac i skłamać,trzeba sie postawic samej sobie na zlosc;)
Słusznie mawiali święci..odpędzaj smutek,odpędzaj zle myśli,nie daj zlej myśli zakiełkować w sercu...słusznie...ale to trudne//zyskuje wiec kilka dni na porządny rachunek sumienia ;)
I .Bog jest wielki...a ja ,ciągle w powijakach ;/ błądząc,myląc kierunki,zakrzywiając rzeczywistość..i ufajac sobie..