1 piatkowo..niekoniecznie
dodane 2014-10-06 13:39
Postanowiłam sobie praktykować 1wsze piątki...z postanowieniami u mnie roznie..w czwartki i piątki opiekuje się wnuczka..siłą rzeczy jeden piątek mi odpadł,przy drugim skozystalam z faktu iz tesciowe mojej corki byli zmuszeni(brak pozwolenia na pobyt staly) wrocic z Kanady do Anglii,i wynajęli mieszkanie w bloku obok młodych..udało wcisnąć im się wnuczkę ;))))..odprowadziłam najmłodsza dwójke do szkoły.wsiadłam w autobus ,na mszę niestety ciut się spóźniłam (nie mam za bardzo na to wpływu..żadnego właściwe na to wpływu nie mam)..wchodzę do kosciola i za ołtarzem zamiast J..widzę P..hmm.a na to bym nie wpadła;/.."ok Panie Boże,skoro tego chcesz,tym razem walczyć z Toba nie bede..jest Piotr,niech bedzie Piotr,i wola Twoja"..po mszy adoracja.."pierwszopiątkowe" kobiety juz w ławeczkach przy pokoju spowiedzi..zrozumiałam tyle,ze się spieszy,i ze ma ograniczony czas spowiedzi..ale spoko..5kobiet przede mną..wyszedł równocześnie z penitentka mnie poprzedzająca ..byłam ostatnią osoba do spowiedzi...bede szczera;) szczerze za to Bogu podziękowałam;p..ze jednak i On nie chciał i nie dopuścił do tej spowiedzi u ks P..bo jak inaczej to interpretować? ;)...licze po cichutku na to ze J..zjawi się na spotkaniu dzieci przed komunijnych w sobotę,i będzie okazja do spowiedzi u niego..zobaczymy.
........
od kilku tygodni mam 12tygodniowego (w tej chwili) kocurka..czysty spontan,na Facebooku okazało się ogłoszenie o darmowym rozdaniu kilku kociąt..pomyślałam ,ze jak facet dostarczy mi go pod adres,to kociaka wezmę..no i jest,zwykły dachowiec biało-czarny o i mieniu "Rudy" ;)..a od tygodnia jestem tez właścicielką 13tygodniowego szczeniaka..tez bialo-czarnego imieniem blue(niebieski)..no ten darmowy już nie był..przypuszczalnie za taka sama cenę kupie swoje pierwsze auto(jak dobrze pójdzie z egzaminem oczywiście)..ale na psa poszła zrzutka,to taki prezent urodzinowo-imieninowio-swiateczny dla mne od moich 3pracujacych już córek///tak sie tylko teraz zastanawiam ,jak to się właściwe stalo?..nigdy nie bylam,i nadal nie jestem miłośniczką zwierząt.owszem w Polsce potrafilam przyniesc kota lub psa znalezionych na ulicy do domu...ale to tyle z mojego "milosierdzia' ;)..zadne zwierzaki nigdy w domu nie byly trzymane,koty ewentualnie pojawiały się na posiłki,a potem znikały z pola widzenia..psy,jak to na wsi ,gospodarowały na podwórku,...nie lubiłam nigdy zapachu psa,głaskałam od czasu do czasu tez wbrew sobie..jak podlazło pod rękę...przeprowadzając sie tutaj mialam problem z kotami sasiadow ktore pod moim oknem zrobily sobie kuwete,i nie bylo szans aby się tego pozbyć.w końcu albo się przeniosły w inne miejsce,albo pozdychały w cholerę ;)...zapach kocich odchodów,codzienne sprzatanie cudzych g..widok kota na ulicy..wyzwalało we mnie mordercze instynkty..."mamo,kup psa,mamo kup kotka" rzucone przez małoletnich co jakis czas ,spotykalo z jedna i tą samo odpowiedzia..-po co mi zwierzeta jak mam was?,wystarczacie za wszystkie psy i koty swiata,jak bedziesz juz na swoim to prosze bardzo mozesz i hodowle zalozyc,w moim domu żadnych zwierząt nie będzie....no i proszę,a jednak sa..i wcale mi nie przeszkadza ze kot śpi w nogach mojego łózka,budząc mnie gryzieniem w łokieć..i nawet szczenięcy "lejek" zostawiajacy co 10 minut kałuże na linoleum (na szczęście od kilku dni,grubsze sprawy zalatwia na ogrodzie..na spacery jeszcze za mlody),nie wyprowadza mnie z równowagi..nawet jesli sie jeszcze rano zapomne i bosa stopą wejde w kałuże...nawet bałagan przy psiej misce..wszystko temu psu z geby leci ;p..mnie nie irytuje..i nawet dałam sobie przyzwolenie na brak idealnie czystych podłóg...a ratowanie kota,czy dzieci przed psem,jak się za bardzo rozbawi..bywa tez zabawne;p..odruch wymiotny na zapach psa,we mnie pozostał ;);p..ale od czego szampony przeciwpchelne z odpowiednim zapachem?..nawet nie mam problemu ze wtuleniem twarzy w to mięciutkie futerko..ale lizać sie po niej NIE DAM!!!..blllleeee....coś się jednak zdecydowanie we mnie zmieniło;)..i zdecydowanie mogę potwierdzić,ze w domu w którym są dzieci nie powinno zabraknąć i zwierząt ;)...choc Fuska trochę nadpobudliwa z ta miłością do zwierząt bo i psa i kocura potrafi ,zamknąć w szufladzie (ja go kocham,on jest tylko mój ),ewentualnie podgryźć ucho lub łapę..i troche trzeba jej tego towarzystwa zwierząt ograniczać(dla dobra zwierząt)..to ze zwierzakami w domu jest tak,nie wiem..tak jakoś trochę cieplej ;)..i te podsłuchiwane (nie celowo) wyznania miłości przez starsze dzieci..i te celowe młodszego syna "kocham tego kotka,i ciebie kocham za to ze on tu jest"...no ,sympatyczne to takie ;)...czasem tak się tylko zastanawiam nad drugim kotem,ale jeśli już ,to pewnie byłaby to jakaś znajda,o którą w UK baaardzo trudno,a schroniska stawiają czasem takie wymagania ,którym ciężko bywa sprostać.no i przeważnie sa to zwierzęta kilkuletnie,po przejściach...dla małych dzieci ,niekoniecznie odpowiednie.