"...to jest wlasciwy kierunek"

dodane 21:39

nie bylam na sobotniej adoracji (baaaardzo dobrze mi sie spalo,niemal do poludnia)..nie bylam na niedzielnej mszy (mialam inne plany)..nie bylam dzis w kosciele (odsypialam po niedzielnych planach)...modlitwa sprowadzona do obowiazkowych (acz i te obowiazkowe,ciut uszczuplone)...wakacje,dzieci,maz...uszczuplenie czasu dla wlasnych potrzeb...a w zgielku ,na sile nie szukam okazji,zmeczenie tez robi swoje.

Przeprowadzony wczesniej rachunek sumienia..wciaz pozostaje otwarty..i wciaz dochodza nowe sprawy.."im glebiej w las,tym wiecej drzew"?...zadziwiajaco szybko zaczyna sie to zdanie spelniac w mojej codziennosci...unikam modlitwy myslnej(chyba tak sie nazywa;p)..nie mam ochoty skupiac sie nad slowem, ani nad Jego imieniem...bo -coraz wiecej rozbieznosci..coraz wiecej mojego niedbalstwa...coraz wiecej zaniedban...coraz wiecej niewykorzystanych mozliwosci..coraz wiecej lenistwa...coraz wiecej niezdyscyplinowania...coraz wiecej..i wiecej  i wiecej ;/

a juz na tle Slowa?...lepiej nie mowic;/..totalna porazka

Poczulam dzis zniechecenie ;/ ..taka pokuse ..zerwania..poprzestania na tym co konieczne...by nie zerwac calkowiecie wiezi..ale na tyle plytko,by nie dac sie 'pociagac" glebiej i dalej..

Bo jak popatrzylam na to-wiecej-...to zobaczylam przepasc ;)...przepasc niedoskonalosci,i ogrom pracy jaka MUSIALABYM na serio podjac..ogrom na ktory czas mojego zycia,chocby i wyniosl lat 100,jest niczym w porownaniu z tym co trzeba naprawic,ulepszyc,zmienic,dodac....Boze moj;/..i ja chce swieta zostac?...i ja twierdze ze TY mnie "dotykasz"?..ze ja  Ciebie "doswiadczam"?...

i tak sobie pomyslalm,ze wlasnie tak zrobie..nie bede sie spinac do czestych spowiedzi,pozostane przy tych raz,dwa razy do roku...tych cotygodniowych mszy,z jedna adoracja w tygodniu..a czas "myslnych",wykorzystam do skuteczniejszego ogarniania domu......

musialo minac kilka godzin,od tych postanowien..zeby "udezyla" mnie inna mysl.."Tak ma byc,tak jest dobrze,to jest wlasciwy kierunek"

wlasnie"im glebiej w las,tym wiecej drzew"

wlasnie..slabosc i nieumiejetnosc...a nie..sila i samowystarczalnosc

wlasnie... "dotkniecie" wlasnego nieudacznictwa..a nie..jestem idealna,i moge wszystko

wlasnie..Schodzenie z tronu (jesli ktos czytal Dajczera).a nie..szukanie piedestalu

"kim jest swiety?..jaki jest Twoj swiety?"...glupie pytania co?...a jednak padly w  mojej glowie na powaznie...

--karmienie sie Slowiem..juz widze tego sens..nie tylko do rozrachunku..nie tylko zeby widziec jak moje zycie mija sie z Jego zacheta.i propozycja..

ale tez by popatrzec na ludzi,i ich charaktery.....i..nie popasc w depresje,ze tak nam "daleko' do swietosci..

Bogu nie przeszkadza to co przeszkadza nam;p.."Jego drogi sa inne"..i trzeba sie na to zgodzic

Trzeba sie zgodzic z pokora..ze swietosc, to niekoniecznie stawanie sie "lepszym"(a juz  z cala pewnoscia nie o wlasnych silach)...

ale byc moze swietosc..to zgoda na stawanie sie "gorszym"..bo "im glebiej w las,tym wiecej drzew"

stawanie sie do tego stopnia "gorszym" i 'upadlym"..ze z twoich ust nigdy nie padnie slowo oceny ..ze  twoje serce nigdy nie odczuje poczucia  wyzszosci...

ze bol krzywdy i niesprawiedliwosci...bedzie przez ciebie usprawiedliwony...bo sprawiedliwie ci sie to nalezy,za twoja grzesznosc (moze dla niektorych zabrzmi to za mocno...ale tak wlasnie mysle)

Moge jedynie Bogu dziekowac za Jego cierpliwosc wzgledem mnie...za to ze wciaz Pozwala mi zwlekac..za to ze wciaz okazuje cierpliwosc ,moim zwatpieniom.ciaglym kroczkom w tyl ....ale i za to..ze nie pozwala mi sie w nich zagubic..i pomimo ich,i posrod nich...co chwile Traca mnie laska "zrozumienia"..i "szepce do serca"...-"tak ma byc,tak jest dobrze,to jest wlasciwy kierunek"

 

 

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 20.11.2024

Ostatnio dodane