szkaplerz
dodane 2014-07-17 00:34
a mam sobie dzis takiego lekkiego zgryza..
nosze szkaplerz od1,5 roku..przyjecie go,poprzedzily 30dniowe przygotowania..codzienna modlitwa,codzienny urywek z "Nasladowania Chrystusa",calosc bazowana na "traktacie o prawdziwym nabozenstwie do Maryi Panny" sw.Ludwika Marii Grignion de Montford..zwienczone spowiedzia,msza,modlitwa ofiarowania,nalozeniem szkaplerza przez kaplana,i wpisaniem do ksiegi rodziny szkaplerznej....i pamietam jak caly czas mialam olbrzymie przed tym opory,zgodzialm sie bo byla mozliwosc albo akt oddania sie Maryi bez przyjmowania szkaplerza..albo ze szkaplerzem-bylam zdecydowana na to pierwsze...dopiero pozniej wyszla "intryga" mojej znajomej ,ze mnie ciut oszukala ...ze albo wszystko ,albo nic..
Odkurzylam,i odmowilam po raz kolejny tym razem swiadomie ,dobrowolnie i z mocnym postanowieniem przyjecia,jakby na nowo...szkaplerz nosilam..na szyi...w torebce,w kieszeni,,,na nadgrastku...z czasem zamienilam na medalik...a ze bez przerwy rwal mi sie lancuszek..powrocilam do plotna (czy jaki to tam jest material;) )..na szyi wisial zadko...od kilku dni,nie zdejmuje go juz z mocnym postanowieniem zdejmowania w sytuacjach tego wymagajacych.....tylko spowiedz mi nie wyszla,choc byla w planie .
A dzis kazdy z obecnych na mszy z marszu niejako zostal obdarowany szkaplerzem (karmelitanskim) poswieconym wczesniej w koszyczku przez ksiedza..moja pozostala ze mna trojka,dostala wiec identyczny szkaplerz jak moj..nie bylo zadnej specjalnej modlitwy..nie bylo nakladania przez ksiedza...byla radocha dla dzieci..bo Fuska ciagle chciala moj mi z szyi zabierac..ma teraz swoj wlasny....i spoko....przez droge powrotna tluklam im do glowy krotkie wezwanie do Matki Szkaplerznej.."zdrowaske" z moja pomoca mloda tez odmowi...nie twierdze ze wiara w Opieke Matki Bozej ,czy tez czestsza stala modlitwa(czy wezwania) ,to coz nagannego...bo wprost przeciwnie......no ale nie wiem;/..no mam lekiego zgryza ;)
Po mszy,po raz pierwszy (moze nie w historii kosciola) ale najstarsi wierni takiego przypadku nie pamietaja...wyszlismy z procesja na ulice...ludzie z okolicznych pubow,powychodzili na zewnatrz ogladajac to niecodzienne widowisko..robili zdjecia,nagrywali filmiki....a my szlismy deptakiem odmawiajac rozaniec,i pozdrawiajac Maryje spiewem po kazdej dziesiatce...ministranci...figura Matki Bozej..i tlumek..niewielki wprawdzie,ale z silnym glosem ,parafian....a ksiadz szedl obok..i przez cala droge sypal dyskretnie ulice swiecona sola....obficiej w miejscach zagrozen (puby,casyno,salon masazu,sklepik z dziwactwami..wylapalam slowo,pentagram i new age..no i dowiedzialam sie gdzie miesci sie night club..a niemialam pojecia ze tu tez jest )...w kazdym razie zuzyl caly pojemnik z sola ;);p
I chociaz za procesja,jestem jak najbardziej na TAK..bo mi tych polskich naprawde brakuje..to to egzorcyzmowanie..nie koniecznie przypadlo do gustu......mialam tylko nadzieje ze nikomu nie przyjdzie do glowy obrzucic nas (czy figury) puszkami z piwem,....bo mi Zoske na ochroniarza wzieli...fakt ze budowe zapasnicki posiada,i na swoje 13 lat,przynajmniej od 4lat nie wyglada..niemniej jednak to nadal tylko dziewucha...na szczescie nie wzbudzilismy w ludziach nic wiecej procz ciekawosci.