potrzeba
dodane 2014-07-10 20:51
Potrzeba eucharysti..nie przymus..nawet nie ponaglenia..po prostu, potrzeba..
patrzylam rano na rozkladke naszych mszy..w naszym kosciele dzis nie ma..u Jozefa w poludnie(odbior dziecka z przedszkola)..westchnelam sobie cicho.."dzis do Ciebie nie przyjde,ale jutro tak"...i pojawila sie ..potrzeba...hmm..a tak delikatnie..potracajac-a moze jednak?-..."NIE..nie da sie..to nie tylko miejsce i czas..to tez fakt ze dzisaj musze dopakowac mlodego(jutro leci do Polski)..to tez fakt,ze moj "kochany" TALK TALK..postanowil sobie sam tym razem potracic z mojego konta za internet.( i jeszcze w meilu bezczelnie..podziekowac za wplate w terminie;) )...wrrrrrr...to fakt,ze okazalo sie ze jescze synowi potrzebuje kupic buty..i choc sie zapieralam ze nie dam,to musze dac corce tez na buty,bo sukienke na wesele ma..ale..(nie nie dla rudej,Toska tez leci ale w poniedzialek z Agata)..to fakt,ze musze mlodemu kupic polskie 100,moze 200zl na kieszonkowe..bo babcia teraz tez wasko przedzie z jednej emerytury...kilka funtow zeby sobie na lotnisku(ceny) mogl kupic i kanapke i picie,i moze cos wiecej..to fakt,ze na autobus tez potrzebuje zeby do kosciola dojechac..."Jezu,no sorki..nie dam rady dzis"
Potrzeba..hehehe..niemal posucha we mnie "musisz pic"
"Toska idziesz po Fuske,ja jade na msze"..serio????zla bo ja obudzilam(prawie11sta..ksiezniczka cholerna)..a ty koniecznie musisz codziennie do kosciola chodzic?..."Nie..nie musze..chce"...podniecenie..tak,bede uzywac tego slowa..podniecenie..ekscytacja..pragnienie spotkania---"a jednak to TY..ani Piotr(nie ten kosciol)..ani Jozef (w czwartki ma wolne)..to rzeczywiscie TY...i tak ma byc ;)
w koscele odpowiednio wczesnie...rozmowa z moim aniolem,coby zaniosl to co konieczne na oltarz ;)...w miedzyczasie "jezusowa"..i w ciszy rodzace sie kolejne intencje...tu moge prosic o wiele;)..i tak robie.
Ksiadz emeryt.ponad 80letni staruszek zawsze w czwartki odprawiajacy tu msze...z tego co zauwazylam,gromadzacy najwiecej ludzi w kosciele w dni powszednie;);p...w zaden sposob mnie nie rozpraszajacy..moglam naprawde otwierac sie na Jego"obecnosc..na Jego milosc..
I ten moment kulminacyjny...stojac w kolejce i wolajac w mysli o Niego;)..i w lawce dziekujac za jego Milosc,i Obecnosc...i chwila smutku...ze.."wybacz moja malosc,nie umiem Cie kochac tak jak TY mnie,dajesz mi radosc,choc na nia nie zasluguje"....i jedna plynaca lza po policzku...choc wlasciwe nie odczuwalam wzruszenia..lekkie ,szybkie uklucie serca i lza toczaca z pod zamknietych powiek....to zdanie,czesto slyszane "jedna kropla Jego krwi miala moc zbawienia swiata"..hmm..jedna kropla Jego krwi...a jedna kropla moich lez?..czy jedna lza potrafi wynagrodzic Mu moja niewdziecznosc?
30minut ciszy,i niemal pustego kosciola...walkuje "O nasladowaniu Chrystusa"..nie umiem jej czytac kartka po kartce..wertuje jak popadnie..przypuszczalnie jednak przeczytalam ja juz dwukrotnie..a mimo to,nadal znajduje cos nowego,cos innego....zapalilam 3 swieczki..3 intencje...jedno wazne..moje niedawne odkrycie..."stana sie jednym cialem"(malzonkowie)..tzn,wczesniej juz mi to przychodzilo na mysl,ale na troche innej zasadzie;)...-gdy twoja reka jest przyczyna grzechu,odetnija ja ;))))))..jestem wredna ..no wiem ;);p
a teraz troche z innej beczki...uzdrow moje cialo..skoro jestesmy jednym cialem..to moge za to jedno "swoje" i przepraszac i prosic..itp....tak mysle,ze moge;)..w kazdym razie tak robie;);p
no wiec 30minut z tekstem ksiazki...i nastepne 30 przed najswietszym sakramentem..nie chcialo mi sie stamtad wychodzic;);p..."zostan ze mna,badz ze mna wszedzie gdzie ja jestem...i napominaj i przypominaj,i przywoluj mnie do Ciebie gdy za mocno sie zagubie w codziennosci i zapomne"
Robi to ;)
Wiec jak z ta komunia?..nie wierze? ze wierze?..nie wierze w obecnosc?..a dziekuje Mu za nia?..nie wierze w obecnosc...a jestem pewna dzialania,i skutecznosci?..nie wierze,a upieram sie i wszystko we mnie ze tylko komunia i Jego dzialanie jestw stanie mnie "uleczyc",uwolnic?..dac radosc?--no...wierze..nie wierze...jakos tak ;)