wylewam brudy ;p
dodane 2014-06-11 02:08
przyzwyczailam sie do wielu sytuacji..od lat sa niezmienne...wiem ze gdy wyjdziemy wszyscy(lub prawie wszyscy) na spacer..czesc czasu spedze samotnie z dziecmi...ewentualnie sama z nimi bede wracac do domu...bo maz bedzie przed nami o kilkanascie metrow jak nie wiecej,i sama musze ogarniac towarzystwo..oczywiscie ze sa to spacery ktore on proponuje,na ktore on namawia ....dlaczego sie odlacza?...z roznych wzgledow..przewaznie nie slucha nikogo z nas...nudzi i drazni go palanina dzieci...jest gdzies w swoim swiecie mysli lub internetu w komorce....bardzo czesto,ktores dziecko go zezlosci..i wtedy tez nas zostawia ...to jest przykre,bo ja tez jestem czesto zmeczona nimi,bo kazde musi sie wypowiedziec..wykrzyczec..draznic drugiego..popychac..wysmiewac..zloscic--i tez mam ochote czasami sie odlaczyc i pojsc...ewentualnie zawrocic..i nie robie tego tylko dlatego,ze maz nie pojdzie z nimi dalej..ale bedzie je obarczal wina ..zawroci do domu,i zarzuci gromem zadan do wykonania na juz,bez prawa sprzeciwu....nikt z nas nie lubi rodzinnych spacerow..procz meza,przez pierwsze okolo 30minut..potem zapewne i on zaluje ze nas wyciagnal....lubimy wychodzic..ale bez niego....pomalu zmieniam strategie..mi sie nie spieszy..gdy on nas zostawia..ja przedluzam ,dodatkowy plac zabaw...ewentualnie wyglupy na trawie..owszem tez lubie czasem sie powydurniac..poturlac na trawie..pozjezdzac na sligawce..czy spokojnie samej odpoczac podczas gdy oni rozbiegaja sie po placu i szaleja...jemu nastroju juz nie poprawi nic.bo?...bo moze tak sobie zalozyl?..nie wnikam...dlaczego my mamy sie czuc temu winni?
"a rob co chcesz.chcesz to sie zabij"..gdy dzieciak pomimo upominania nie przestaje robic swojego...na szczescie zawsze zdarze podbiec i zlapac..i mam nadzieje, ze nie postepuje tak,gdy mnie w poblizu nie ma.
i Cos co bardzo czesto robi gdy jestem w poblizu,i jest pewien ze go slysze..."co masz?.pokaz czym sie bawisz...a,to nie moje to tylko....(mamy,siostry,brata) to baw sie dalej"...nienawidze gdy to robi..to ja jestem ten potwor ktory dziecku odbiera "zabawke" bo to jest (mamy,brata lub siostry) a tata pozwolil sie bawic..pozwolil pociac..pozwolil porysowac--niedobra mama..nienawidze cie..(spoko przezyje)..///nie odpowie ci dlaczego to robi...dla zabawy..bo "to mialo zabolec"..bo.."taki byl plan"..bo tak i ch..
Czego naprawde nie lubie?..(bo moglabym taka liste jeszcze dlugo..ale po co ;) )...gdy ma jakis plan,gdy zamierza cos robic..i nigdy sobie niczego nie przygotuje..i zawsze bedzie szukal okazji do wyreczenia sie w tym ,kims innym..bedzie przerywal po 15 razy komus zajecie..bo trzeba cos przyniesc...cos wyniesc..gdzies potrzymac..On rzuca haslo,on rzuca pomysl..i tyle on..reszta pod komende///nienawidze tego..."Fusia?..idziemy na lody? (hustawki..spacer...rowerek..hulajnoga...cokolwiek).dziecko nie pojdzie z kochanym tatusiem?..zawsze pojdzie...to gdzie masz? (bluzke,spodnie,kurtke,buty)idz przynies to pojdziemy...oki,mama potulnie idzie wszystko kompletowac,ubierac ..gotowa..."to powiedz mamie zeby sie ubrala"...nie chce mam z nami isc?..to ja tez nie ide,bez mamy nigdzie nie idziemy--dziecko w placz..ale to przeciez mamy wina,to ona nie chce isc..(SERIO????????!!!!!!!!!!!)..no wiec mama idzie..i mama juz wie..ze to ona bedzie nosic hulajnoge..pilke...rowerek..cokolwiek....ze ,to ona bedzie pilnowac bezpiecznego przejscia przez ulice..ze to ona bedzie sluchac paplaniny na okraglo,bo ojciec z nosem w komorce nie orientuje sie co sie wokol dzieje...i ze to ona bedzie szla z corka z tylu za panem i wladca...bo jemu sie spieszy..ewentualnie nie bedzie z brudasem szedl po ulicy..bo malej sie rozmarza lody na bluzce.
A wieczorem wejdzie do pokoju,siadzie obok ciebie wezmie pilot i przelaczy na inny program..."dlaczego nigdy nie zapytasz czy ogladam?..czy mozesz przelaczyc?..nigdy tego nie ma"....---bo nigdy nie ma sie wszystkiego-.....//////dziekuje Bogu,ze "mam go" tylko poltora dnia w tygodniu;/
Bo nie rozumiem..jak mozna robic dziecku awanture,za nieschowany rower,nie odniesiony talerz,za rzucony w lazience recznik....a samemu,nigdy nie poscielic po sobie lozka...gromadzic kubki i talerze przy laptopie,na kominku,kolo lozka..nigdy nie wytrzec wody rozlanej przy kompieli przy wannie,nigdy nie zrobic sobie prania ,nawet sie nie zainteresowac czy bedzie mial czyste majty i skarpety do pracy,przechodzic 10 razy nad jakas rzecza lezaca na podlodze (oczywiscie ze nie jego) a w koncu ze zlosci kopnac ja w kat,nie zwazajac co to jest..czy moze sie polamac,czy podrzec,pobrudzic.
Wiekszosc pobytu w domu przespac..stracic przed tv,internetem...chwile pobawic sie (z) corka...wieksza chwile denerwowac dzieci,wszczynac klotnie z nastolatkami..przelazic caly dzien w bokserkach (to obrzydliwe)..nie wiem po co przyjezdza..nie wiem,czy on wie..
Nie wiem kiedy wyszedl do pracy,nie wiem jak dlugo mala byla sama w pokoju...bylam na ogrodzie,czytalam..i bylam przekonana ze ogladaja bajki.ktore jej przywiozl....a przeciez mogla wyjsc za nim na ulice (mogla,bo otwiera sobie sama drzwi,dlatego pilnuje lancuszka ,jeszcze nie umie go otwierac)...ktos,ktokolwiek moglby zapukac i by go wpuscila,pokoj jest zaraz przy wejsciowych drzwiach....mogla pojsc do pokoi na pietrze,dziewczyny zawsze zostawiaja cos na wierzchu i zadko zamykaja pokoj,..ja pidole ...mogla sie zadlawic glupia mamba..i nie mialabym o tym pojecia....spakowal sie,zabral i wyszedl..zostawiajac kolejne kubki i talerze do wyniesienia,znoszone skarpetki przy lozku,i kilka ogryzkow jablek z drugiej strony (to tez typowe)..i samo dziecko przed komputerem,ktore na szczescie bajka bylo bardzo zainteresowane..choc juz nie ta co jej zostawil..mala swietnie obsluguje yotube(ona kazdy sprzet obsluzy..na szczescie boi sie wszystkiego co warczy)...I doskonale wiedzial ze wychodzac w tym czasie bardzo utrudnia mi odbior syna ze szkoly...ale fakt..kazalam mu wczoraj Spierd...wiec co go dzieci obchodza?.....naprawde nie przyszlo mu przez mysl ze dziecku mogloby sie cos stac?...bo jest tylko 4latkiem z wielka wyobraznia i bez opieki?....to musi sie zmienic....--bo ja juz sie uodpornilam...dzieci tez obojetnieja ...jak?..i gdzie?.. widzi swoja przyszlosc?
jak go znam,zadzwoni pojutrze...z bardzo wazna wiadomoscia..na tyle wazna,ze bede musiala z nim rozmawiac...o....a moze nawet cos mi kupi?..potem odczeka kolejny dzien..potem zadzwoni, co w domu? co z dziecmi?...i nie mam przeciez prawa go nie poinformowac i nie odbierac ,bo to jego ojcowskie prawo wiedziec...a potem?....a potem juz bedzie po sprawie "bo po co do tego wracasz?..to bylo tak dawno...nie pamietam...bo taki jestem "..i rozplynie sie w niepamieci i niebycie;)...a za tydzien znowu poudajemy rodzine...trudno okreslic czas...czasem jestesmy nia dluzej..czasem krocej..czasem juz na dzien dobry...nas nie ma ;)...takie typowe polskie malzenstwo..co? ;))))
------------------------------------------------
"nie pozwol urodzic sie w sercu zadnej mysli".."oddalaj od siebie kazda mysl,czy zla czy dobra,nie wiesz gdzie kryja sie zlodzieje"..hmm..i cos w tym jest..jak do tej pory probowalam panowac nad zlymi..pokusami..natrectwami..uczuciami..rezultat rozny,ale walczylam...odsuwac dobra?...ma to sens,czesto za dobra mysla,wyobraznia ,wkradala sie pycha i egoizm...gonic kazda mysl?----to nie jest latwe...ale jest to wykonalne...to jest trudne,meczace,wysilkowe dla umyslu...ale i o tym Ojcowie pisza..trzeba podjac ten trud,i ta walke..z czasem bedzie to naturalne..z czasem bedziesz mogl z mysla rozmawiac bez uszczerbku;)...Mocowalam sie z tym kilka godzin..nie myslec..odsuwac kazda...tylko jedna mysl..tylko Jego imie,lub zdanie hezychasty....zaczelo do mnie docierac co to znaczy,oddac Mu wszystkie sprawy..co to znaczy "oddaj to Bogu i nie mysl o tym wiecej"...co to znaczy..badz trzezwy i uwazny...bo i w tym monotonnym zdaniu mozna sie zagubic i rozproszyc..jak na kazdej modlitwie..gdy tylko przestajesz strzec umyslu....juz cie nie ma w modlitwie juz jestes w innym "swiecie"innych myslach,sprawach,wydazeniach..."niech Jego imie wniknie w twoj oddech,a ty rozprawiaj o Jego zyciu i mece"....cholernie trudne ;)..ale nawet jesli skupisz sie na slowach,skupisz na nim i zadna mysl nie dochodzi do ciebie..dochodza wyobrazenia,obrazy..i tu naklonienie zmyslu do wyobrazen Jezusa w konkretnym wydazeniu..jest bardzo pomocne....zamykasz dostep zewnetrzny do siebie ;).....
Bylam dzis na adoracji..potrzebowalam oddechu ;)...szlam chodnikiem,myslam tylko to zdanie ..unikalam spojrzen na ludzi...unikalam spojrzen na auta..na boki..na cokolwiek..patrzylam tylko tam gdzie mialy stanac moje stopy...i przypomnial mi sie ten fragment,ktorego nie do konca rozumialam....jak ich Jezus rozsylal..aby szli,nauczali i przynosili owoc...a jednoczesnie..z nikim maja nie rozmawiac..nikogo nie pozdrawiac///to podobna sytuacja...nie pozwolic sie rozproszyc..nie pozwolic aby wkradla sie jakas mysl(ocena przechodzna..np)..zaden obraz zeby nie dostal sie i nie zostal w pamieci(np,fajne auto ;) )..zeby nie pojawilo sie uczucie ktore mogloby zaklucic moj spokoj..(np,zawisc gdy spojrze na zgrabny tylek dziewczyny przede mna;p..kompleksy)...nie rozmawiac z nikim,nie rozmawiac z mysla...skupic sie tylko na NIM,,aby dojsc tam gdzie ON chce zebym byla.
To bardzo trudne nie dac sobie szansy na wypoczynek mysli;)..nie pozwolic puscic ich w samopas..nie pozwolic im ocenic osoby wsiadajacej do autobusu,nie przyjrzec sie jej twarzy...to jest nam naturalne przeciez;)..jesli nie ma mysli,czesto nie ma uczucia ktore wyraza ta mysl...jesli zabraniasz sobie myslec o osobie ktora cie zranila..lub za ktora tesknisz...nie odczuwasz zalu,gniewu,ani tesknoty..jesli wyobrazenie tej osoby zastepujesz wyobrazeniem fragmentem z pisma,lub Jego meka...to ta osoba se usuwa w niepamiec...bo ty i wszystko w tobie jest skupione tylko na jednym...a cala ta reszta jest Mu oddana..przeciez ni musisz Mu niczego mowic..ON wie bez slow..wiec nie mysl..mysl tylko "Panie Jezu Chryste synu Boga zywego,zmiluj sie nade mna grzeszna"..albo krotkie "Jezu"...wlacz wyobraznie..i juz...rob swoje ;)....cala reszte pozostaw Jemu...
ja wam to polecam ;)..moze mi jest latwiej,bo ta modlitwe staram sie praktykowac juz kolejny rok..chyba 4rty..i do perfekcji daleko...ale sprobujcie ten sposob..kazda mysl "zabijac" nie pozwolic jej sie rozwinac ani zaistniec..bombardujcie ja modlitwa..tak samo mysl jak i uczucie..odcinajcie sie od razu od tego..momentalnie tylko jedno tylko ON..na ustach w sercu,w wyobrazni ;)...kazda i dobra i zla..i sympatyczna i depresyjna..ucinaj..oczyszczaj umysl z jakiejkolwiek mysli...no sprobuj ..chociaz 10 minut ;)