nie jestem swieta

dodane 11:01

" I moze Piotr tez inaczej na ciebie spojrzy"..hmm..zaskoczyla mnie tym zdaniem..wzielam go sobie pozniej po rozmowie na warsztat...zalezy mi na tym? -Nie..zdecydowanie NIE..nie potrzebuje aby inaczej o mnie myslal,aby inaczej na mnie patrzyl,aby znaczyl sobie slad w moim zyciu..JUZ nie...a wczoraj?..a przedwczoraj?..a do do momentu tego nabozenstwa?....i szczerze musialam przyznac..ze tak..wtedy mi zalezalo,zalezalo mi zeby zmienil o mnie zdanie,zalezalo zeby okazal jakies zainteresowanie ktore nie bedzie tylko "pogarda"....maly durny czlowieczek ciagle poszukujacy uwagi..Niedziela zmienila wszystko..a nawet wiecej...popatrzylam na niego inaczej..widzialam jego zaangazowanie,radosc gdy siegal po gitare,radosc w glosie gdy spiewal,i chyba rzeczywista potrzebe ..obdarowania innych...ponad rok modlilam sie aby moje serducho potrafilo mu odpuscic..ale nie potrafilo...mysl o nim,wywolywala zlosc.wspomnienie kogokolwiek o nim wywolywalo gniew..latwiej kogos nie lubic znajac przyczyne..ja jej nie znalam,dlatego tak uwieralo...tak mysle,tak czuje..dzisiaj..dzisiaj nie ma we mnie niecheci..nie ma NIE LUBIE..choc i nie ma LUBIE ;)..i tak jest chyba ok.

"ale nie lezalas tam i sienie wilas"...no wlasnie to tez wazne ;)..nie bylo obserwowanych niekiedy u innych osob,przejaww wrogosci,zadne zlo sie we mnie nie obudzilo..nie zademonstrowalo swojej obecnosci....to tez dobra wskazowka;)..sa we mnie wady.sa zranienia...ale "demonow" brak ;);p

Chyba trzeba zaczac od czwartku..lub jeszcze wczesniej gdy rozpoczelam nowenne do Ducha swietego (wgoli scislosci..rozpoczynam ja juz 3 raz,ufajac ze w koncu uda mi sie odmowic cala)..potem byl ten czwartek (przy trumnie) gdy zaczelam wyraznie prosic o Ducha swietego...ta niedziela byla przypadkiem,moje dzeci niechetnie mi tlumacza co ksiadz mowi,moge zapomniec o tlumaczeniu kazania ;)..tak i teraz zdawkowe .."po mszy bedzie chrzest"..no okej,tu wiadomo ze dzieci nie chrzci sie na ,tylko przed lub po mszy....ale chcialam porozmawiac z ta kobieta ;)..czekam pod kosciolem,czekam,dzieci sie niecierpliwia..mowie okej..wy do domu zaraz przyjde----wrocilam po trzech godzinach ;)

wrocilam do kosciola,prawie caly kosciol wypelniony..ale dziecka brak ;)..pytam chlopaka,co tu bedzie sie dzialo..a ten mi po angielsku odpowiada(??????)..i po chwili mowi,ja przepraszam ja po polsku rozumiem,ale mowic mi trudno(ups...zonk)..ide wiec do polskiej grupy..co jest grane?..chrzest w  duchu swietym.

Nigdy nie uczestniczylam ale troche sie orientuje..na chrzest to nie wygladalo..owszem piesni byly typowo charyzmatyczne (piate przez 10te slowo zalapalam)..owszem ogolna modlitwa o zeslanie Ducha swietego..ale potem jak zwykle u Piotra..nakladanie rak i indywidualna modlitwa.

Dobrze ze siedzialam sama..co chwila szklily mi oczy..co chwila cos dotykalo serca,i dawalo upust lzom..tak po cichu..mimowolnie...bez szlochu bez fotanny  i spazmow (tak to moze mnie w domu zaskakiwac ;)..nie przy innych )..spokojnie..ale miarowo...co zdazyly obeschnac,,tak kolejny skurcz..i nastepny i nastepny...az do momentu gdy sama znalazlam sie przy Piotrze....nie chcialam upasc (fakt nigdy mi sie to nie zdarzylo).."jak mna zakolyszesz bede szczesliwa" ;)..nie chce uwagi ludzi ..w grupie modlacej i Zosia i Iza..nie nie chce szumu...zakolysal;)....a potem zniklam..nie bylo mnie,nie bylo mojego ciala..nie bylo podlogi..nie bylo zadnego ograniczenia...byl tylko umysl..wyostrzona swiadomosc nieposiadajaca ograniczenia..i CISZA...Nicos w padala w Nicosc..i cisze.

Podnosilam sie z podlogi z jednym pytaniem .."ale po co to wszystko?..jaki to ma sens?...w tym nic niema..procz tego,ze i ciebie samej nie ma..dziwne..przyjemne...ale po co?

Cisza i lekkosc...zadnej radosci,czy smutku (jak to w internecie wyjasniaja) ..tylko pokoj,cisza.lekkosc..Inaczej Pan mnie "dotyka" ,inaczej "przychodzi"..tego przyjscia nie znam...po co cos..czego nie mozna zatrzymac?..nie mozna rozwijac?...nie mozna poczuc?

Nic sie przy NIm nie ostoi..Jego moc zegnie kazde kolano..Jego Imie powali kazdego...Jego Wielkosc "zlamie" najtwardszego...jak Zolniezy w Ogrojcu.."Ja Jestem"...a oni leza..moc ducha ..Jezus nie byl bezbronny,Dal im to poznac.."Ja jestem" i nikt nie ostal na nogach.

Jedno zdanie z ksiazki ktora czytam..."bacz na siebie,aby glos ukryty w twych sercu nie stal sie wystepkiem"...walka o czystosc serca we mnie trwa juz kolejny rok...pilnuje oczu..pilnuje ust..pilnuje uszu..pilnuje mysli...On mnie zaprasza do ciszy..do ciszy serca i umyslu....trudna ta walka,i mozolna nauka..sa efekty nie zaprzecze...ale do doskonalosci to mi chyba zycia zabraknie.

.....Spierd...i ch ci w d ..../tyle ode mnie wczoraj wieczorem uslyszal moj maz..i tyle w e mnie cichosci i cierpliwosci i lagodnosci..pierwszy raz to uslyszal odkad jestesmy tu razem...wezbralo we mnie niesamowicie..wezbralo poczucie bezradnosci...zasypialam z mysla..to KONIEC..ponad dwadziescia lat ten czlowiek robil co chcial.traktowal mnie jak chcial..nie bylam powietrzem tylko w  momentach gdy zgadzalam sie z nim...tyle lat klamstw...dlugow...pretensji...chorych niekiedy oczekiwan ..i ciagle naiwnie myslalam ,ze da sie rade to zmienic..ze jeszcze bedzie okej...przeciez on nie jest zly (jest tylko glupi..ale i glupcowi mozna otworzyc i oczy i serce)..zasypialam z mocnym postanowieniem..ze to ostanie slowa jakie ode mnie uslyszal..."przychodzisz jak chcesz,przyszedles..ale dobrze Wiesz ze nie jestem w stanie go kochac..i nie chce..i rob co chcesz..ja odpuszczam"

nd pn wt śr cz pt sb

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 27.12.2024

Ostatnio dodane