dziesiecina

dodane 21:46

Czlowiek to studnia bez dna..wystarczy..ze ma zapewniony byt podstawowy...i budzi sie pozeracz..wciaz pragnacy..wciaz lakomy..wciaz chciwy ..niezaspokojony zwierz..dostanie jedno..pragnie drugiego..juz goni za trzecim..o pierwszym zapominajac..juz nie cieszy.zero satysfakcji...zero szczescia..w pogoni za nastepnym..ludzac sie..to to;)..potem odpoczne..potem bede zadowolony,szczesliwy...dumny--Durny moze i tak ;)

Kiedy ma zbywac?...nie ma szans zbywac..zawsze bedzie zbyt malo..ile by to nie bylo--wciaz MALO..i ciagle pragnienia..i nie twierdze ze zle..nie twierdze ze grzeszne..nie twierdze ze bez prawa do bycia i realizowania..bo przeciez nie ;)..ale wciaz rosna...tylko co rosnie wraz z tym?..marnotrastwo...i dlatego nie zbywa.

-----------------------------------------------

zawsze ujmowal mnie fragment listow..o jednosci chrzescijan...o sprzedawaniu wlasnych dobr,o dzieleniu ze wspolnota..o tym ze tlumnie przybywalo wyznawcow..bo chrzescijan cechowala milosc..radosc--czasem tak sobie myslalam,ze parafia w ktorej sa bezdomni..krzywdzeni..potrzebujacy--to martwa parafia..martwa wspolnota..a proboszcz,kiepskim gospodarzem..i nadal takie jest moje zdanie...dziesiecina..od kilku miesiecy meczy mnie ta potrzeba;)..pewna forma zadosciuczynienia za dobro otrzymne i od ludzi i od Boga..ale tez i pokuta..za krzywde ,niekoniecznie z mojej winy ale ktorej ja naprawic nie jestem w stanie...wiec moze tak?...mysl odpedzana inna mysla--ale jak?..moze kiedys?..moze po remontach?..moze po prawku?..moze po swietach?..moze po wakacjach?..moze po urodzinach(jednych,drugich,trzecich .czwartych..itd )..jak bedzie Zbywac...jak zostanie..hehehe MARZENIA ;)

dzisiaj cieszylabym sie nowymi lezaczkami ogrodowymi (tzn,raczej nie, dzien dosc pochmurny niestety)..ale cieszylabym sie ;)..i gdy tak planowalam wyjscie do sklepu wrocily ze wszkoly moje szczescia dwa...z zepsutymi rowerami (znowu;/)..paaaaa lezaczki do nastepnego;/..troche zaczynam zalowac ze nie kupilam im hulajnog..no trudno,jest szansa ze z naprawy zostanie przynajmniej na cieta kore,zeby zasypac ziemie i zwolnic nieco wzrost chwastow,i moze na jakis ozdobny krzaczek?...co zreszta mialo tez juz byc pare dni temu....ale..moje szczescia zgubily i kartke z zakupami i pieniadze...w okolicach collegu..jakis "student" sie zapewne ucieszyl;/...dalam im cala dniowke(staram sie nie przekraczac dziennej kwoty..latwiej to jakos utrzymac w ryzach..raz latwiej raz trudniej;)..jak mi wypadna dwie jazdy w tygodniu,bywa cienko..jak sie nagle pojawi pani ze sklepu z uzywanymi meblami,ze ma szafe,,,czy lozko--tez trzeba szybko decydowac)...zakupy,na obiad,kolacje,i sniadanie do szkoly..poszly do "zakowskiej" kieszeni.

lodowka..ziemniaki po obiedzie sprzed dwoch dni (jeszcze ze dwa,poszly by do smieci)..kluski slaskie?..ok,beda kluski..na kolacje nalesniki z dzemem..na sniadanie pankejsy (nie chce mi sie szukac poprawnie pisanej nazwy) z czekolada i kakao...to o czym pisalam...rosnie apetyt,rosnie marnotraswo..popedzane lenistwem,i moja niechecia do kuchni--Na wsi pyl pies..na wsi byly kury..kaczki..swinie..na wsi marnowania jedzenia nie bylo..nawet skorupki od jajek sie nie marnowaly...bardzo mnie to razilo na samym poczatku,bardzo mialam z tego powodu wyrzuty,...bezdomni..glodni..blogoslawienstwo Boze...-a ja tak,do kosza..bo gdzie?//nie ma sie co oszukiwac marnowanie jedzenia przy grupce dzieci zawsze bedzie...na poczatku jeszcze zbieralam pieczywo..golebie..labedzie...z czasem zbieralo sie wiecej..mi nie chcialo sie isc tak daleko..chleb plesnial--kosz....z czasem spowszednialo//

//pamietam lekka konsternacje dziewczyny,gdy po relolekcyjnym obiedzie zsuwalam do smietnika pozostale krazki pomidora..bez (cholera) przesady ;)..te same co zostaly po kolacjii,te same co zostale ze sniadania..moze jednak wystarczy ?..to juz smak pomidora nawet nie mialo ;)....chcialo mi sie smiac i plakac..oburzenie nad pomidorami...a sama jeszcze kilkanascie minut temu ostentacyjnie wyniosla obiad do kuchni bo "tego nie da sie jesc"..oburzenie ze panie z dobrej woli zrobily jej jajko ..bo ona miesa nie je....tylko zapomniala dodac,ze jest takze weganka..wiec i jajka odpadaja.-taaa..z pewnoscia byl to bardzo sympatyczny gest w kierunku tych swieckich zakonnic...ciekawe co one zrobily z resztkami ? (psa tam nie widzialam ) ;)...jedno mi zostalo,nigdy nie narzekam na to co jem..ponarzekac moge sobie w domu,moge doprawic,moge zmienic sklad..itp...ale grymasy przy stole,nie moj styl---czesto jako dziecko w odwiedzinach przewaznie u starych ;p ciotek,sasiadek ..przelykalam z usmiechem na twarzy i bolem serca...wstretne  zupy ( w ilosci jak dla glodnego chlopa)....twarde zakalce..cukierki z mrowkami (bo ciocia chomikowala slodycze,zeby zawsze miec czym dziecko poczestowac...a ciocia niedowidzaca mrowek nie byla w stanie dostrzec)...a dziecko nigdy nie chcialo cioci zrobic przykrosci ;)..no to mi zostalo ,dobrze ze chociaz tyle..moim dzieciom takiej postawy wpoic nie potrafie(to chyba ,albo sie ma..albo nie..nie wiem)///chyba ze zostaje  kwestia zjedzenia czegos,gdy jestem pewna ze moja zoladek to zwroci na bank.."owoce morza" tak tutaj powszechne..sorry..tych robali .nie dam rady ;)

Nie cierpie lazanii...a na samo haslo "tato,zrob lazanie" dostaje gesiej skorki...ZAWSZE jest to samo..i od zawsze probuje  z tym walczyc..ale zawsze jest to samo...nie rob duzo..nie zjedza tego trzeba bedzie wyrzucic.."zjedza zjedza,dawno nie bylo,a ja zjem najwiecej"..taa;/---przewaznie zje kawalek,i zaraz jedzie do pracy..dzieciaki (a tak na to czekaly) zjedza polowe jednej blaszki..przeciez wiem ze to sysace jak cholera!!!!..na sam widok tego dziadostwa czuje pelen zoladek,i az mdli ....czasem ktores odgrzeje sobie kawalek na kolacje..a druga blaszka?..no wlasnie;/...ostatnio sie zawzielam...nie zrobilam zadnych zakupow.nie mieli wyjscia---obiad..kolacja...sniadanie..obiad..kolacja--i mam nadzieje ze kolejne haslo o lazanii,nie padnie tak szybko..i nastepnym razem moj kochany maz..bedzie ja mial takze zapakowana do pracy;p

Wiec jak z ta dziesiecina?..co z tym -ja chce,ja musze,ja potrzebuje?...moje lenistwo..bo latwiej isc do sklepu niz wykorzystac to co zbywa...

jak to leci" "duch ochoczy,tylko cialo slabe? "..czytam o tym..czesto natrafiam na blogi z tym tematem ;)..kwestia woli i wyboru..dlugoterminowosc,walka z pokusami..bo mozna to i to,i to sie przyda,i to ladne....tylko,ze to bedzie zawsze...zachlannosc jest czescia naszej natury,potrzeba posiadania jest czescia naszej natury...ale potrzeba poskromienia ntury..tez dosyc czesto sie w czlowieku odzywa...Kohelet ladnie to okreslil...wszystko to g...(w oryginalnym tlumaczeniu..podobno)aa moze to Akwinata?..sloma w znaczeniu gnoj?

Dlaczego o tym tu pisze?...cora weszla do pokoju akurat gdy czytalam wypowiedzi jakiegos ksiedza na temat jalmozny i dziesieciny..".co to jest dziesiecina?"--najprosciej?,to tak..dostajesz wyplate co dwa tygodnie tak?..z kazdej wyplaty obliczasz 10% i przeznaczasz ja na pomoc innym.."ooo.mamo no wlasnie ja bym tak chciala,tak myslalam juz o tym ale ,nie wiem gdzie moglabym wplacac,nie wiem czy oni tutaj cos organizuja"..organizuja,organizuja..poszukamy cos i dla niej---a wpis?..dla czytajacych;)..moze ktos w sobie tez taka potrzeb enosi..a moze w sobie obudzi ;)

Obliczylam  te 10 %..podzielilam na trzy..hehehe..a wyszlo 4 ;)//70% to konkret..reszta..koszty zwiazane z wplaceniem i dostarczeniem (to dwa)...z tego co zostanie mam na autobus zeby powrocic do cotygodniowej adoracji (to trzy) co niestety musialam tez sobie darowac..bo..bo remonty..bo prawko...bo..zawsze jest bo.(dzieci)..to byl blad..koniec adoracji..koniec spowiedzi..koniec rozmow..koniec mszy...poszlo ciurkiem (ale od Pana nigdy sie nie odwrocilam..ani On ode mnie ;p )..i zostaja drobne monety..na to ,czego nie robie juz od dawna odkad jestem w  nowej parafii..tacowe..

skoro kolejny juz rok nie moge sie doprosic,aby proboszcz zechcial laskawie wciagnac nas na liste parafian..to bez lachy//nie wiem co jest,albo sie boi ze bedzie musial za nas nadplacac?..bo nie bedziemy dochodowi?...kazda rodzina jest pzrejrzysta w dochodach dla kosciola,parafianie nie wrzucaja anonimowo na tace.(hmm...a musze sie Jozefa o to zapytac,,czy odprowadzaja podatki za parafian czy nie? )..a moze problem w tych darach przedswiatecznych dla rodzin potrzebujacych? (wielodzietnosc jest takim wskazaniem..zamykasz buzie,,i z wdziecznoscia przyjmujesz pudlo puszek,makaronu,cukru,ojeju..ojeju znacie to przeciez;)..w Polsce kosciol tez te zbiorki organizuje)...wiec skoro on naszych pieniedzy nie chce,nie potrzebuje,i zal mu wydac przynalezne nam koperty ..to anonimowymi datkami na JEGO kosciol,,,tez nie jestem zainteresowana..no ale co zrobic z pozostalymi 2ma funtami?...w sklepie zbieraja zetony,ktore dostajesz od przekroczenia pewnej kwoty(na szkole..na karetke pogotowia,na plac zabaw...tak spolecznie)..za zakupy dwufuntowe zetonu nie otrzymam ;)..."moj" bezdomy gdzies znikl z naszych ulic..i nikt tu po ulicy z puszka nie chodzi.. zostaje ta taca..trudno ;)

Nie wiem czy jestem na to gotowa..waham sie,pomiedzy -idz na poczte,wyslij...a..poczekaj wstrzymaj sie..odloz to,za tydzien doloz kolejne,za nastepny tydzien kolejne..przekonaj sie ..ze ...ze co?...ze mi zbywa?///no wlasnie

wpisalam sobie wczoraj na facebooku "rezygnuje,bo nie potrzebuje"...przypomniala mi sie ta  dawna moja rozmowa z KD.."mozesz zrezygnowac z kawy"..ale co jest zlego w kawie?.."nic,absolutnie nic"...no chyba ze jest uzaleznieniem..i byc moze w moim przypadku juz tak jest..pije tylko kawe..7,8,9 kbubkow kawy dziennie?...czasem zrobie jedna ,przyniose do pokoju..ide po cos na chwile do kuchni..i przychodze z kolejnym kubkiem kawy..bo zapomnialam ze przed chwila wlasnie sobie jedna przynioslam ;)....nie potrzebuje kawy,w stosunku tygodnia zaoszczedze..hmm..nawet nie wiem;)..moze 3 funty?--jak czesto dolatuje do mnie "mamo daj funta..mamo ,moge funta? "..i wlasciwe dlaczego by nie mogl tego funta?///pewnie ze nie potrzebuje tej kory w ogrodku..nie potrzebuje na sile lezaka(istnieja koce)..nie potrzebuje hustawki ogrodowej..nie potrzebuje 4osobowego stolika..jak ktos do mnie wpadnie na kazwe..to naprawde wielkie swietow  domu ;)...nie potrzebuje,ale zachlannosc spokoju nie daje.

--siedze sobie z kawa przy (dwuosobowym) stoliku..i nie moge sie zrelaksowac..ta gola ziemia..bije w oczy;)..hustawka dla dzieci..kusi..zeby moc pobujac wlasny tylek ;)---a wystarczyloby rozlozyc trampoline..i potrzeby znikaja z braku miejsca..trampolina..dziecinna hustawka..piaskownica..dziecinny stolik..i moj stolik z dwoma krzeslami wcisniety w kat///ale w te wakacje chce zrealizowac wlasne potrzeby..tez nie ma w tym nic zlego...chociaz gdyby pograzyc glebiej..pewnie doszlabym do tego jaka potrzebe naprawde chce zrealizowac..i czego naprawde mi brakuje pod przykrywka wypoczynku w ogrodzie;)....ale to,moze juz na inny wpis ;)

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 20.11.2024

Ostatnio dodane