z tej maki,chleba juz nie bedzie
dodane 2014-05-15 02:00
na poczatek dowcip sytuacyjny..fragment rozmowy z corka..a wlasciwe dwa.-..wygrana "kielbasy" doprowadzila do kompleksow mojej pieknej..slucha ,patrzy i ..."noz kurna..on jest ladniejszy ode mnie..szok" ;))))
i z przed chwili doslownie..rozmowa o seksie...moje wymadrzanie ---ale bierz pod uwage ze stosunek przerywany kosciol tez uznaje za grzech,wiec przerywany odpada....-corka ripostuje krotkim-"nawet gdy sie zmeczysz?"....heh,i po rozmowie ;))))))
.......
a teraz do rzeczy..po rozmowie..a wlasciwe jeszcze podczas jej trwania,dotarlo do mnie ze "z tej maki,chleba juz nie bedzie"...nie ma szans,zebysmy mogli sie dogadac,zrozumiec ,"spotkac"...chyba po to tam pojechalam..zeby zdac sobie sprawe ,ze to naprawde juz za mna i nie wroci,i ze nie ma sie co ogladac za siebie,zalowac,wspominac..czas to zamknac,i isc dalej swoja droga...
"a moze Tobie naprawde zalezy na mojej samotnosci?..zebys zostal juz tylko TY..niby juz dosc dlugo jestem "sama"...niby...bo wspomnienia...bo nadzieja,,,bo potrzeby...bo pokusy...Niech bedzie Wola Twoja..moze i Tobie zalezy na tej naszej relacji?,moze tylko na Tobie tak naprawde i szczerze powinnam sie skupic?"
czulam (czuje) malutki zal,ale poczulam tez ulge,spokoj,i radosc....wiec chyba trafilam w sedno?
Nikt mi tej znajomosci nie zabierze,z pewnoscia nie raz jeszcze spotkamy sie przy roznych okolicznosciach..ale to juz tylko znajomosc..nie istnieje przyjazn jednostronna...
a po powrocie do domu na facebooku pierwszym zauwazonym wpisem ,byl wpis Joyce Meyer
"Czasem tak jest, że Bóg każe nam coś zostawić, ale nie pokazuje, dokąd mamy iść. To trudne doświadczenie, z pewnością wielu z was wie, o czym mówię.Kiedy On chce, abyś przestał na czymś polegać, po prostu ci to zabiera; czasami całkiem niespodziewanie.Bóg nie chce dzielić twojej wiary z nikim. Powinieneś ufać tylko Jemu. Dbaj o budowanie więzi z Nim."
O to chodzi...to jest wazne..i musze na tym sie skupic..od podstaw..zaczac od nowa///systematycznosc i obowiazkowosc modlitwy..plus cala reszta ;)
On mnie samej juz nie zostawi..jak nie bede dawac rady..znowu mi kogos podesle -choc na razie nie czuje tej potrzeby-nie bardzo chce o NIM mowic...wole o Nim sluchac..wole do Niego mowic..wole Go poszukiwac.
........"czyli juz nie zalezy ci na rozwoju duchowym?"...."powinno sie pojawic (to) i (to) i (to)"........."nic nie ruszy,jesli nie bedzie w tobie woli zeby (...)"///sluchalam,ze smutkiem,sluchalam z "bolem"...w kazdej chwili moglam mu przerwac,zaoponowac..--przeciez ja to mam,przeciez ja to wiem,przeciez nad tym pracuje,ksieze jestem juz dalej,to juz dawno poza mna....ale?..czy nie byloby to pycha zmojej strony?...moze mi sie tylko wydaje ze jestem inna?..moze on ma jednak racje ,ze widzi mnie taka jaka widzi?....tak czy inaczej...nie da sie tego ciagnac w ten sposob...co dalej?--szczerze mowiac nie mam bladego pojecia;) (mam na mysli moj rozwoj)...ale ON wie.tego jestem pewna