zakoczona po raz kolejny ;)
dodane 2014-05-10 21:03
jechalam oddac mu pieniadze..nieprzewidziana okolicznosc na dzien przed wyjazdem do Polski..na szczescie..zareagowal pozytywnie ;)...pojechalam zeby zdazyc na poranna msze.wtedy mialam pewnosc ze zlapie go tuz po ;p...bo przeciez tygodnie mijaly,a on milczal..a zlapac go bez wczesniejszego umowienia sie?..Powodzenia ;)
Mialam juz dosc codziennego zagladania na poczte,i ustawiania zajec,na wypadek gdyby sie okazalo ze wktoryms momencie on znajdzie "okienko"..tym bardziej ze zaprosilam go do nas na kawe..a wczesniej umawialismy sie na rocznice slubu rudej-na ktorej mial byc..ale..(telefon do chorego..a potem rozmowa..a potem juz bylo za pozno)
Jechalam autobusem i wspominalam;)..i szkoda mi sie zrobilo..ze gdzies to sie zatarlo..ze gdzies sie rozluznilo..ze sie skonczylo..i ze chcialabym zeby to wrocilo;)...ale kurde..nie wroci--trudno,czas to w koncu poddac chyba ;)..oddam mu kase w "biegu" bo on jedna noga i myslami bedzie juz pewnie przy kims lub przy czyms..i znowu mina miesiace zanim wydazy sie cos..co pozwoli na spotkanie.
..no wiec..zachodze na zachrystie..wyciagam koperte "co to?"
pieniadze
"jakie pieniadze?"
????????..pozyczalam od ksiedza
"tak?"
(hmm..spora kasa..i wcale przeciez nie tak dawno)..Tak,oddaje i dziekuje.
"wejdziesz na kawe?"
na pewno ma ksiadz czas?
"powinienem juz jechac do chorego..ale mam jeszcze niedopita kawe,nie zdazylem przed msza"
(hmm..no mnie dwa razy powtarzac nie trzeba ;) )
ta..to o czym sie rozmawia na szybko..po dluuuuugim czasie nie rozmawiania?..no o pierdolach po prostu,bo o czym ;)..wiec rozmowa o pierolach..chwila zabawy z Fuska(a nie napisalam,musialam zabrac mala ze soba inaczej nie zdazylabym na poranna mszei calowalabym klamke zapewne)
"Alez ty juz urosla"..i kurde naprawde byl zszokowany.
Zapytal o Piotra..i chociaz sobie rzetelnie obiecalam ze zamkne buzie..to jednak wyladowalam troche swojej zolci..i tu niespodzianka..NIE BRONIL GO..az mi szceka opadla(ta wewnetrzna)..wiec sobie pozwolilam wspomniec,ze w przyszlym roku zapisze Teofila do jego kosciola na przygotowania do I komunii..i??????..no znowu mnie zaskoczyl..nie zaoponowal..to brne dalej,ze jak juz zdam prawko to pewnie bedziemy do niego przyjezdzac na msze,chociazby ze wzgledu na Wojtka(ktory czasem ma ochote do kosciola isc..no ale.. PIOTR)..hmm..i znowu zadnego znaku dezaprobaty..to w koncu wypalilam (bo tu tez zmiana ksiezy przeciez)..ze mogliby piotra zmienic nie mam nic przeciwko,albo przynajmniej skoro on tak bardzo teskni za Medjugorje,i jego marzeniem jest tam poslugiwac..to juz pojechalby tam w cholere i zostal---hmm..myslalam ze tym razem "zbiore gromy" ,a ja go rozbawilam "bo pewnie nie wiesz jak jest,kolejny tez bedzie mial wady.nie takie to inne,a Piotr jeszcze 5 lat tu pobedzie."
No a potem zrobil cos co mnie totalnie zaskoczylo..wyjal swoj notes(tzn komorke) i wypalil..w srode przed poludniem mam czas na rozmowe...pasuje ci?///a mnie zatkalo i jezyka w gebie zabraklo...hmm..przeciez nie prosilam,slowem nie wspomnialam,wywalilam juz ten caly czas spotkan ,i rozmow z pamieci i czynu..i kurde przyjechalam sie "pozegnac" wlasciwie,do nastepnego nieokreslonego KIEDYS(pewnie gdy bedzie moja ostania deska ratunku jak teraz)
yyy,przed poludniem nie moge
"a kiedy mozesz?"
yyyy..w okolicach 17stej?
"no,to okej w srode o 5tej..i wiesz co?..rob to prawko..mam nadzieje ze ci sie uda,to sporo ulatwi"
yyyyyyyyyyyyyyyyyyy...Cos mi (;p) go odmienilo..ewentualnie czar Fuski tak na niego zadzialal;p (bo do dzieci ma slabosc...ale bez skojarzen bardzo prosze)
Szczerze mowiac to sie ciesze..naprawde po ostanich doswiadczeniach z nim,trudnosciach z kontaktem itp..nie mialam juz odwagi zajmowac mu czas czym kolwiek..czy rozmowa..czy spowiedzia..czy zaproszeniem do nas..odpuscilam...a tu niespodzianka;)
czy jestem gotowa do rozmowy?..nie..nie wiem o czym mialalbym mowic..nic absolutnie sie nie dzieje..po prostu pogadam o codziennosci...bo i o tym czasem chce sie pogadac ;)