prawo jazdy
dodane 2014-03-16 23:22
moc w slabosci sie doskonali--co cie nie zabije,to cie wzmocni-gdy prosicie,od razu dziekujcie w dziecznosci jakbyscie juz otrzymali///probowalam wiele razy ;)..ale to tylko slowa..i tak to brzmi jak klamstwo..prosze i dziekuje ze mam(choc nie mam)..mam tylko nadzieje ze ON sie przychyli--ale to i tak bzdura,przeciez czuje ten lek ,obawe ze sie nie uda,ze nie dam rady,ze On nie wspomoze..ze to tylko slowa..ze MU nie ufam,niedowierzam...ze probuje uwierzyc w to DZIEKUJE na sile---Wierze,przymnoz mi wiary...tej pewnosci sama z siebie ,sobie nie podaruje...ta pewnosc moze tylko dac ON...tak jak kiedys dawno w modlitwie za chora,gdy podziekowanie za wysluchanie plynelo z serca samoistnie,to nie byla ani moja pewnosc,ani moja moc..to byl ON---wiec jak sie tak modlic?..nadal nie wiem ;)
Musialam doswiadczyc porazki,aby poczuc sie mocna...musialam oblac egzamin na prawko,zeby odkryc ze potrafie...owszem byl stres,ostatnia moja szansa na jazde z tlumaczem...a to wszystko przed egzaminem?..3krotne zmiany aut,i uczenie sie ich na nowo...kilkakrtotne odwolane jazdy z powodu albo zepsutego auta..albo moich naglych nieprzewidzianych dlegliwosci..naglych boli rak,stawow,miesni,kolan,stop..nie wiadomo czym spowodawana kontuzja kolana,jakby nagle wszystko w nim zostalo zmiazdzone,pogruchotane ...przy porodach nie wylam tak z bolu jak wtedy ..i co?..po kilku godzinach wszystko mija,dodajmy..nagle mija tak samo nagle jak sie pojawilo--moje zle samopoczucie,nagle napady zmeczenia---a wyniki badan i przeswietlen..jak zwykle---bardzo dobre ;),nic sie nie dzieje,jest ok.
na jeden egzamin sie nie stawilam..instruktor stwierdzil ze to strata czasu,ze i tak nie zdam,ze on ze mna tam nie pojedzie...mial kiepski dzien...doprowadzil mnie do tego ze juz sama czulam ze nie dam rady za kolko siasc,poddalam sie--przed tym ostatnim mocno sie modlilam;)))))..i dziekowalam..choc nie wierzylam...liczylam na lut szczescia...jakby tego bylo malo ,auto zepsulo sie na 10 minut przed egzaminem,siadl komputer?..czy cus?..na szczescie kierowca laptopa wozi zawsze ze soba,po 10 minutach usterka naprawiona..na egzamin spozniona,pani egzaminator laskawie zgodzila sie pojechac;).
Ciesze sie ze oblalam,przez glupote..mialam prawie 100procent szans na prawko..nie udalo sie...i dobrze-gdybym zdala,uwazalabym ze dopisalo mi szczescie,ze to przypadek..i tak zapewne bym jedzila,z niewiara ze umiem.
Pewnie ze sie poplakalam...,chwile...a po chwili poczulam w sobie taki spokoj,taka pewnosc,pewnosc siebie,pewnosc swoich umiejetnosci..i pewnosc ze ON mnie wysluchal..upadlam,zeby powstac..niesamowite uczucie..."Kamil (instruktor,i jednoczesnie tlumacz na egzaminie)..niewazne ze oblalam ,ja teraz wiem ze ja umiem jezdzic"..."I masz racje,potrafisz,i robisz to dobrze,musisz zrobic cos z tym stresem,musisz nad nim zapanowac"
Sprawdzenie ewentualnego terminu bylo juz tylko pro forma...wszyscy na sile teraz zdawali,wszyscy obcokrajowcy bez znajomosci jezyka oblegaja szkoly jazdy..na egzamin czeka sie miesiac..za mieesiac to juz pozamiatane i tylko wspomnienie po mozliwosci zdawania prawka z tlumaczem..nie wiem jak--i to dla mnie taki maly osobisty cud...ale mam jeszcze jedna ostania szanse;).
Doskonale wiem ze moja rodzina polozyla juz na mnie kreske..i nikt juz nie wierzy ze zdam--
Nikt oprocz mnie samej ;)..nie ma we mnie..moze sie uda.moze mi sie poszczesci.moze jestem gotowa,moze umiem,moze sie nadaje..nie ma moze..jest pewnosc..nie ma opcji ze obleje--puzle sie ulozyly,ostani element brakujacy...wiara w siebie...trafila na swoje miejsce.
Wiara w siebie,pewnosc siebie...nieodczuwam tego czesto...ale to daje takiego kopa;)..to taka moc ;)..Bog jest Bogiem zywych..Bog jest Bogiem silnych..Bog jest Bogiem zwyciezcow---Bog jest Bogiem,ktorego nie pojmiem nigdy ;p..ktory dziala tak zaskakujaco,tak "nielogicznie"...wszystko ma swoj sens,wszystko dzieje sie po cos.a przegrana wcale nie musi oznaczac porazki,a wprost przeciwnie..to tylko ON tak potrafi.
Ca;a do Niego naleze,a tak malo Mu sie oddaje...chcialabym umiec Go w tym wszystkim zawsze widziec,rozumiec jego prowadzenie,cel i sens..niepowodzen wlasnie..i zwlaszcza w tych chwilac potrafic z wdziecznoscia dziekowac Mu za milosc,za Obecnosc...za moc...za dwa tygodnie wreszcie bede kierowca;)..i za to MU dziekuje ;)..i Bog jest wielki..i "boje" sie GO..i wiem ze nic o NIM nie wiem,prucz tego ze ON kocha,i jest blizej nas niz my sami przy sobie