świadome małzeństwo?..oto jest pytanie ;)
dodane 2013-04-10 00:12
On chce żebym go kochała..żebym wybrała tę miłość..dał mi to bardzo mocno do zrozumienia ;)..ten mój natychmiastowy bunt..natychmiastowe NIE i złość..pokazało tylko jak głęboko we mnie tkwi zadra..jak ciężko mi przebaczyć..Bóg chce żebym pokochała męża..brzmi dziwnie?..no cóż..moje małżeństwo do najnormalniejszych nigdy nie należało..
Najpierw pewne zdarzenie..które tak mocno odkryło..co w tym człowieku siedzi...pogłebiło to moja niechęć.
Potem odkrycie,że po raz pierwszy jestem niewzruszona..nie tylko zewnątrz...ale wewnątrz..jakbym to nie ja;)..żadnej reakcji..zero jakichkolwiek drgnień emocji..a przecież jeszcze kilak miesięcy temu-po takim czymś siedziałabym gdzieś w kącie rycząc,i biorąc na siebie winę..zapewne ;/
Tylko w jednym momencie poczułam niepokój..gdy Jego słowa,dotknęły Jego--nie powinien tak mówić..z pewnością..
Potem to nagłe "otwarcie oczu"..zobaczyłam słabość człowieka..bezradnosć..totalna nieumiejętnosc radzenia i panowania nad emocjami..nad sobą..ze sobą?..jak mały chłopiec,mały egoistyczny wstrętny bachor nie potrafiący przyjąć-nie-nie potrafiący cokolwiek przyjąć co jest inne z jego oczekiwaniami..i ta bezradnosć..doprowadzająca do zniszczenia,do zadania bólu..do "pokazania" jakim sie jest zimnym,"niepotrzebującym"..itp ;p
Chłopiec..cycka i ululać..to była moja ostania myśl..po tym odczuciu "I ty go kochaj,ja poprzez ciebie chce do niego trafić"..i moje--TO JEST NIEMOŻLIWE..niesprawiedliwe..ja nie chce tego.
Wiecie?..ON nie nalega..nie rozkazuje..ON proponuje i zachęca...wyjaśnia..pokazuje dlaczego..do czego to zmierza..NIE ,nie ma gwarancji..ale chyba ona jest mało istotna...ON też zmiękcza ;)..jak?..chociażby odpowiednie cytaty z pisma ..przypadkiem pojawiające się przy niektórych myślach "przeciw wrogowi" ;)..jak na przykład o miłowaniu nieprzyjaciół ;)..o braniu krzyża ..potrzeba rozważań męki Chrystusa..myśl o "Miłości nie kochanej"..czy sztandarowe "Piotrze? czy miłujesz mnie bardziej?"...opór topnieje;)
Pamięć wydobywa wszystko ..mierzysz sie zprzeszłoscią..chocna spokojniej z perspektywy czasu..co jednak dotyka..czasem bardzo mocno dotyka---co z tym robisz?..no właśnie,to co ty z tym robisz.decyduje o tym co ON z tym w tobie zrobi;)
....Faustyna pisała..że gdy pojawia się tęsknota za Bogiem,oznacza że po tym przyjdzie nowa łaska...nie będe sie rozpisywać co czuje gdy te dni tęsknoty się pojawiają..w każdym razie rozmowa nie mogła dojść do skutku...nie byłam w stanie rozmawiać...nie byłam w stanie cokolwiek...pomijam ;)
czy to jest ta łaska?...zastanawiam się...myśl pojawiła sie nagle.nieoczekiwanie nie wiadomo skąd właściwie..mocna ,uporczywa...przyglądam się temu ;).
O terminie ślubu córki i chrztu wnuczki wiem już od kilku miesięcy ..dopiero w dniu "pokochaj go"...dotarła do mnie data jej ślubu...to tak w kupie;)..moja 20sta rocznica ślubu...1wsze urodziny wnuczki..następnego dnia ..ślub córki i chrzest małej..
Myśl..o moim ślubie..z córką we mnie..nie do końca przekonana..nie do końca szczęśliwa..z pełnią wątpliwości..i wewnętrznym ..nie..zresztą komuś to powiedziałam wtedy .."nie chcę tam iść".
I teraz ta absurdalna myśl...aby świadome powiedzieć TAK..ponownie dokonać wyboru..biorąc GO pod uwagę..może i dla córki? w jakimś sensie też?..i dla wnuczki?---czy to się łączy?..mi ,we mnie i to bardzo ..jakbym miała okazje przerwać jakiś łańcuch//po 20 latach załozyc znów obrączki? (nie nosimy i nie mamy już poprzednich..hmm..sprzedane błogosławieństwo? )....
----Ślubuję ci miłość?..wierność?..uczciwość?..bardziej na zasadzie "TY Panie to wiesz"..bardziej..na zasadzie..tak,chiałabym to móc przyrzec..chiałabym to móc wypełnic..ale ..-przy Miłości,pewnie bym sie zająknęła..przy uczciwości,zamilkł by mąż..przy wiernosci?...trzeba by ustalić co juz do zdrady zaliczamy;/.....to niesamowite,jak trudno jest wybrać ponownie siebie;/.....
zapytałam go..odnowiłbyś przysięgę?..milczenie..nie wiem..nie jestem pewien///no właśnie...trudna sprawa.
....Ale chyba w obojgu nas jest potrzeba zmian....a jednak ...oddalenie...wygasłe uczucia...problemy i miłości..i wierności..i uczciwości---da sie na pół gwizdka?..na niby?--tak,.te 20 lat pokazały że tak...można przeżyć obok siebie wiele lat...a czy da sie dalej naprawdę ze sobą?.
Czy gdyby się nie dało "usłyszałabym".."pokochaj go?"...dać przyzwolenie na Jego ingerencję?..zaufać MU tu ,gdzie nam zaufania nie udało się zbudować?..wierzyć w Jego obietnice szczęscia tu,gdzie już niekoniecznie sie go oczekuje?
Nie wiem co zrobimy;)..z pewnością zakupimy obrączki..z pewnością poprosimy ks aby je pobłogosławił(poświęcił?).
Czy to jest ta łaska po godzinach tęsknienia za NIM?..o której pisała Faustyna?..nie wiem ..nie mam pewności ;);p....ale przypadków sporo ;)