nie tu..to tam ..wolny człek ze mnie ;)
dodane 2012-12-29 01:32
Źle się pomiędzy nimi czułam..za mną stal ktos inny..skąd pojawiła sie ona.."alez ma zimne oczy"..pierwsza myśl..i aż do końca to zimno za sobą czułam ;)...druga w pewnej chwili po prostu wepchnęła sie przede mną ..ani słowa...spieszy jej się..a niech jej tam ;)...ale denerwowała...powstrzymalam sie żeby nie zwrocic jej uwagi (Polaków z daleka widać ;)..zdecydowanie się wyróżniamy na tle Brytyjczyków)..jak sie potem okazało..ta z tyłu też Polka---probowalam nie zwracac uwagi..modlić sie..i nie mogłam..blondyna przede mna co chwila odwracała się do tyłu..za każdym razem zatrzymując na chwile wzrok na mojej twarzy...to było irytujące..to było bezczelne..to było..nie wiem w jakim celu....
Najpierw ks J..z Najświętszym sakramentem indywidualna modlitwa nad każdym..potem Piotr z modlitwą do(w? ) Ducha świętego///to była msza gdy przestałam byc sceptykiem ;)..//ta przede mną wijąca sie na podłodze..odejdź!..nie chcę.!nie dotykaj!..idź sobie!..kopiąca i machająca rękami,odpychająca Piotra...a we mnie strach ,ze sie zerwie i mnie pobije..irracjonalna mysl ;)..ale taka była...---a potem ta za mną..też podłoga..drgawki..a potem ten ryk..na szczęście tylko jeden...jak, człowiek?..drobna dziewczyna..potrafi wydać z siebie taki dźwięk?...cokolwiek miałam włosowatego,czy wlosopodobnego..staneło na moim ciele na sztorc..nie ukrywam..przeraziło mnie to..nigdy nie chciałabym czegoś takiego wydać z własnych ust//jedno mnie zastanawia...gdy modlitwa je obie uspokoiła..normalnie,jakby nic z uśmiechem wyszły z kościoła---nie były świadome tego co się z nimi działo?.....była tez A ;)...leżała chyba z20 minut bez ruchu..potem około 30 minut spazmatyczny płacz..mąż bezradny gładzący ją po policzku..J.. klęczący przy jej boku..modlący się --rozmawiałam z nią na rekolekcjach..była umęczona życiem..oczekiwaniami..rozczarowaniami--ten DOTYK tam ,był jej potrzebny..dobrze że był ;)...ja?..ja zwątpiłam blondyną "jak chcesz,tak mnie dotknij,jeśli chcesz"..dotknął ;)..co to było?..puknięcie w czółko?,na znak ze jest?...czy "że jeszcze nie dziś?"..mniejsza z tym..ale nie lubię za bardzo tego gdy nie mogę kontrolować ciała ;)..gdy ktoś ,coś ,przejmuje nad nim kontrole..nie trwało to długo..a może to wina Piotra?..z j angielskiego(co mi kiedyś bardzo przeszkadzało) ,szybko przeszedł na polski..a ja zaczęłam się skupiać na wypowiadanych przez niego słowach..i to uczucie siły,i nie moje ciało..w tym momencie zaczęło mnie opuszczać ;)...pokój mi pozostał..pokój we mnie,i jakieś lekkie zaszumienie w głowie..jakbym była osobno..we mgle..za kotarą?..no nie wiem..w jakimś odgrodzeniu od reszty ludzi...przesiedziałam w tym godzinę..dłużej nie mogłam..dzieciaki same w domu..nie lubię ich zostawiać na długo samych;)...
rozmowa ;pierwsza 2 godziny..tydzień później 3.5 godziny..heh..pięcio i pół godzinny monolog ;)...jest spowiedź generalna...najwidoczniej jest tez i taka rozmowa (?)..te pół roku+całe moje życie które się przerobiło..z uczuciami "niekochanymi" włącznie ;p(jakim cudem byłam w stanie wypowiedziec przed nim,to co tak trudno przychodziło mi wypowiedzieć przed sobą samą?)//by na koniec usłyszeć--"spal to..przynoś to w adoracji,ale do tego już nie zaglądaj..to spal".."w tym co mówisz jest wiele nieścisłości i błedów teologicznych"..."masz zły obraz Boga w sobie"..przyjdź za (hmm..nie za wcześnie? )..plus kilka innych zaleceń..ciągle jakieś wymagania,ciągle pokazywanie,co jest nie tak,co błędne,co niewłaściwe...a gdyby choć jedno?..to ci się udało?..miałaś dobra intuicje?..dobrze to rozeznalas?--tak chciałabym to uslyszeć..zamiast Przyjdź w tym i tym terminie..po co?..ciągle nie tak,i ciągle za mało...widocznie nie umiem więcej,ani tak jak trzeba..to po co?///zamknęłam przeszłość..to wiem..zasypałam (ON zasypal) to szambo mojego życia.
Czy jestem lepsza?..nie..jest we mnie tyle pychy..tyle zuchwałości..tak mało pokory..i totalny brak Bożej bojaźni..zero wytrwałości...nic nie mogę,najdrobniejszej słabości w sobie..nie potrafię..czy to w pożadku że wszystkiego od Niego oczekuję?..ale jak inaczej?..nie jestem w stanie w sobie nic.
Kanada..tak ,zamierzamy tam wyemigrować..czy nam się uda?..czy to właściwe?..ON wie;)..a czas odkryje swoje karty.