refleksyjnie
dodane 2012-10-03 01:11
ja nie kształtuję swojej wiary..jest we mnie tyle zakłamania,które nazywam prawdą..nawet nadałam temu nazwę ;).."prawda danej chwili"..nieumiejętności..niewiedzy,graniczącej z głupotą,słabości-ze gdybym jeszcze zaczęła własną wiara manipulować,ustawiać,kształtować..nic dobrego zapewne by z tego nie wyszło..wole nie tykać ;)// to ,wiara (Bóg) mnie kształtuje..od pewnego czasu,dość intensywnie ;)..czy staje się bardziej wierząca?..nie jestem pewna,na pewno bardziej świadoma siebie..daleko mi do obrazu człowieka z nauk Jezusowych..właściwe dopiero teraz dostrzegam..jak potężne mam braki w "człowieczeństwie" ;)..nie muszę mówić..wierzę ze Bóg jest-ja wiem ze ON Jest..choć nadal nie mogę powiedzieć ON JEST DLA MNIE..choć jest przy mnie ..bo to milcząca obecność..działającą,ale milcząca..a ja bardzo bym chciała by On wreszcie do mnie "przemówił";)--ja nie walczę ze swoimi wadami i słabościami,bo wiem ze to walka z góry przegrana..po tym zostaje tylko rozczarowanie,siniaki,zniechęcenie głownie sobą samą-On mnie w moje słabości i wady wprowadza,wskazuje na nie,Uczy przyjąć je w prawdzie(On współdziała tylko z prawdą..a bardzo trudno ja przyjąć,bardzo trudno pozwolić jej jako prawdziwe w sobie zaistnieć) a potem to we mnie zmienia..duzo zmienił na stałe,tak przypuszczam,ale mogę sie mylic..,choć z drugiej strony jak Dopuścił by sie człowiek z czymś szarpał przez ponad 20lat,to chyba czas by znikło definitywnie ;)--Uczy mnie cierpliwości..ja wiem jakie powinnam podjąć działania,w co sie zaangażować( z racji miejsca i roli jaka spełniam)...ale wiem też,ze nie umiem..i choć powinnam tam juz być,to nie wbiegam tam bez Niego,ani nie chce Go wyprzedzić..bo sobie nie poradzę--ja wiem ze ON mnie w to sam wprowadzi,pouczy,wzmocni...ja nie wiem czy Bóg ma dla mnie zadanie,czy czegokolwiek ode mnie chce;)..czuje że jest na mnie skoncentrowany,oswaja mnie z sama sobą,tym co we mnie i wokół mnie..nie potrafię odgadnąć Jego woli,nie potrafię z jego działań wywnioskować do czego zmierza,lub co ja powinnam robić..jestem w tym całkowicie ślepa ;) ..ale chcę tego,i temu ufam----pewnie popełniam błąd ze ,"prowadzam" się z tym sama ;) ..ale te ostanie trzy miesiące były tak intensywne,tak dziwne,i dzialo sie tak wiele,ze ja nie jestem w stanie ani tego ogarnąć,ani o tym mówić ..a już na pewno zrozumieć..przestałam nawet próbować rozumieć,tak samo jak przestałam już to zapisywać(książka by była)...a pomimo tego dzisiaj dotarło do mnie ze wciąż przy słowach "wierzę w Boga"..tak naprawdę podświadomie w sobie wypowiadam "wierzę w siebie"...także teraz..to ja nie wiem w co,i czy w ogóle wierzę ;)..wiem ze kolejna warstwa jakiegoś "kłamstwa" ode mnie odpadła..kolejna,wiec czy jest jakakolwiek cząstka prawdy we mnie? ;)..choć ziarnko właściwej wiary?..nie wiem.