cozienność
dodane 2012-07-24 00:43
Moje myśli przeważnie są przy NIM..bo właściwe nie mam o czym myśleć innym ;)..mam wszystko..nie musze myslec o jutrze,nie musze sie martwić..finansowo ma wszystko zapewnione (pomimo,ze nagle odcięli nam połowę świadczeń..mamy jeszcze z czego rezygnować,by nie odczuć zbytnio tej zmiany..a ze ja czuje potrzebę rezygnacji,mogę to uznać za jego pomoc ;) )
Jesli pojawia sie myśl,o czymś jeszcze,to doskonale wiem że to juz moje..i z łatwością oddaje to Jemu,Jego wola..albo mnie tak poprowadzi,albo nie..mogę,ale nie muszę..moge,ale wiem ze coś innego by na tym ucierpiało..wiec czy warto?..
"Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. 2 Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: 3 orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. "
Dokładnie tak jest teraz w moim życiu--mam mieć MU to za złe?..no przecież ze nie ;)
-zastanawiam sie nad tym,co czasem do mnie "przychodzi" i jak jest to intensywne..intensywność zanika..po godzinach,lub dniach--dobrze ze zanika,bo uniemożliwia mi to funkcjonowanie..ale czy ma to znaczenie?
Moze ON pokazuje mi w ten sposób co rzeczywiście sie dzieje w moim sercu?..tęskonta,głod..ono nadal we mnie są..ale już nie bolą..jest we mnie spokój,cisza,oczekiwanie..moze ON przygasza ta intensywnosć odczuć?..a może właśnie odwrotnie?..może tymi momentami ,uzmysławia mi,ze jestem w błędzie?..że gdybym rzeczywiscie tęskniła z a Nim,to codziennością bylby ten własnie ból?..ten właśnie głod?..to szukanie,choc rozum wie,z enie znajdzie..bo to Jego wola,na ktora ja nie wpłyne?...
To byłaby trudna codzienność..a ON jest radością ;)..jest światłem ;)..jest Miłością ;)..nie ma Go tak jakbym chciała żeby Był..ale wiem ze jest..i wole spiewc pieśni uwielbienia,z lekkim uczuciem stałej tęsknoty..ale tez nadziei i ufności--niż ,lamentować ;)..będąc uprzykrzeniem dla dzieci,i znajomych--przecież nie jestem pustelnicą....
To prawda,jest we mnie wiele zaniedbań,lenistwa,nieumiejętności,.ale jest tez pewnosc Jego miłości,pewność Jego opieki..odczuwam żal,ze nie zawsze potrafię,a czasem wręcz nie chce zrozumieć drugiego ..a jednak dziękuje MU z całego serca,ze nie ma we mnie odrzucenia nikogo..ze jest ta świadomość..ze ON nie tylko za mnie,i nie tylko przeze mnie...ale i za każdego obok mnie--i jest to tez zadanie dla mnie..nie zawsze potrafię słowem(lub brakiem słowa)..ale siłę modlitwy znam ;)..i jej nie skąpie nikomu ;);p.
Wiem,ze nie jestem przydatna do niczego ani ludziom,ani Jemu..ale wiem też,ze nie ma to znaczenia..to ON prowadzi-nie ja.
wiem tez ,ze ON mnie poprowadzi..poprowadzi "w moje dzieci..w męza..w ludzi"..ja staram się nie przeszkadzac,nie psuc,nie ranic--ale bez Niego,ja nic dobrego nie jestem w stanie zrobić.."NIC nie możecie beze mnie"..ja to wiem..i ucze sie,aby jak najmniej robić samej.
ON chce się o nas troszczyć..i ja chcę by to robił.
jest we mnie zgoda na nisze ;)..na wszystko,byleby tylko On przestał sie ukrywac ;)...no cóz,musze sie z tym pozmagac sama,ufajac intuicji i rozeznaiu..choc z drugiej strony,ON nie zostawia nas samych..jak nie ma człowieka,..jest ON sam--teraz ..nie mam człowieka ;)....nieodczuwalny,niewidoczny,jakby oddalnony---ale wiem,że Jest..i że Jest dla mnie ;)..nie byłoby tego pokoju i ciszy we mnie ,gdyby GO nie było przy mnie ;)