podchody

dodane 14:20

Spowiedź..problem?..jak zwykle..nie potrafię zrobić rachunku..totalna cisza sumienia,ciemność umysłu..wiem co jest,i wiem też że to zostanie--walka z sobą cały dzień...i silna pokusa odpuszczenia sobie--nie mam ciężkiego na sumieniu..bzdety mam..niekoniecznie z mojej strony zawinione--Piotr..hmm..odpada..po kilku minutach pojawił się kolejny(anglik)..po kilkunastu,jeszcze jeden (anglik)-spowiedź od 7mej..prawie 8sma..wygląda na to że, Joe dziś niekoniecznie//młoda została ..ja wyszłam--właściwe wyszłam z ulgą.totalnie do spowiedzi nie przygotowana (choć tydzień prób przygotowania za mną) ,nastawiona na "przynajmniej raz w roku w czasie wielkanocnym".więc choćby dla tej zasady powinnam--nie dziś i nie teraz--to może  w czwartek u niego?--w niedziele podkreślał ze spowiedź jest w drugim kościele,,w rozpisce jak wół stoi,ze w pierwszym-hmm-sms..w połowie mi się wysłał,dotykowe komórki niekoniecznie się sprawdzają..a "anuluj" przeważnie nie działa..dobra,kolejne podejście--tym razem wysłało się po jednym zdaniu..wkurzona ,wystukałam numer..oczywiście,zero reakcji --nooo dobra,będzie miał czas oddzwoni.
młoda wróciła pół godziny po mnie.."mama.a jak ty wyszłaś to kilka minut po tobie ks Józek przyjechał"..rzut okiem na zegarek,spowiedź teoretycznie juz sie skonczyła--ludzi zbyt duzo nie byo,na 4księzy pójdzie migiem..dojscie przynajmniej 15 minut---duuuuupa tam.."a komórka mu nie dzwoniła przypadkiem w kościele? ;) "..nie słyszałam'..nooo tak-lata praktyki dźwięk wyłączony--no cóż,nie odpisał,nie oddzwonił--znowu wyszłam na kretynkę?...no raczej,normalka ;(
....pokutę odprawiłaś?..taaak.bo wiesz ja powiedziałam coś co przedtem nie powiedziałam i bardzo się tego wstydziłam,i się popłakałam..a ks mnie przytulił i powiedział żebym tylko Pana Boga przeprosiła własnymi słowami,jak jest mi przykro..no i ja klęczałam tam,i tez płakałam,i nie mogłam przestać...
To nie jest łatwy dzieciak..ale ma niesamowitą wrażliwość..zapominam o tym,niestety...a jednak niepodoba mi sie ,że moje dzieci spowiadają się u P..nie umiem mu ufać..i nie mam ku temu żadnych podstaw..wiem..i nie twierdze,ze mam rację...mam tylko swoje odczucia...które i tak mnie czesto zawodzą,nie wazne..


-----
Fuśka mnie załamuje..nalepiłam się tych aniołów,kotów,itp (masa solna) ,wysuszyłam,pomalowałam....a ona raz dwa w drobny mak prawie wszystkie..nie mam pojecia czym je tłukła,,bo przyszłam już po fakcie ;(...inne spalone na węgiel..bo podkręciła mi temperaturę.
...przeglądam net..kobitki robią różne różności..wystawiają..sprzedają---ja tylko robię,i ewentualnie rozdaję ;)----jestem jak ten człowiek modlący się o wygraną na loterii,do którego w końcu Bóg przemówił "a kupon wypełniłeś?"---w tym problem..wolałabym bez jego wypełniania ;)

..zresztą"kto ma ule,ten ma miód..kto ma dzieci..."..a ja mam dzieci..i tyle czasu na swoje hobby..ile uda mi sie wykraść im,czy codzienności mojej ;)..robiąc jedno,mam świadomosć ze właśnie w tej chwili zawalam drugie--miec poczucie,że jestem dobra chocby  w czyms jednym,choćby w czyms małym-nie jestem..

"a do czego ci potrzebna satysfakcja?..rób swoje,najlepiej jak umiesz"...taaa..zapewne własnie tak by powiedział..i z pewnościa tym razem,nie umialabym mu przyznac racji

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 20.11.2024

Ostatnio dodane