Nowa wieść
Niedzielny wieczór w mojej Pustelni
dodane 2010-12-19 20:19
Teraz, kiedy kościół już pusty. Drzwi zamknięte, przychodzę Panie do mojej izdebki. Siadam przed Krucyfiksem. Wcześniej zapalam świece na ołtarzu i zaczynam.
Wieczór w samotności? W zamknięciu?
Cisza, spokój w kościele. Drzwi zamknięte. A ja przed Krzyżem w mojej małej Pustelni. Trwam i czekam na Twoje małe przyjście. Jeszcze chwilę temu w kościele na skale wybudowanym grały organy, kapłan wzywam: tajemnica wiary! Teraz spokój, cisza, westchnienie jedno, drugie. Mały ja, i Wielki Ty...
Czuję ciszę w sercu, które cały dzień mimo czasem wielkiego bólu służyło jak tylko najlepiej umiało.
Posługa moja polega w tutejszym kościele na akompaniamencie do każdej Mszy Świętej, każdego nabożeństwa. Mszy, jest wiele. Pierwsza była o 7:00, potem 8:30, 10:00, następna 11:30. i 13:00. Chwila przerwy i już Nabożeństwo o 16:15 i Msza wieczorna o godzinie 17:00. Niesamowite! Grać w chwili kiedy przychodzi Pan... proste, żyć potem i trwać...
Z tym trwaniem to bywa różnie. Człowiek - ja - słaby bardzo jestem. Poddaję się, ulatuję myślami wysoko i nie umiem wróci. Byle ulecieć do Boga...
Cisza, spokój. Nikt, tylko ja i Pan. On patrzy na mnie a ja wpatruję się na Niego.
Cisza przy zamkniętych drzwiach naszej wspólnej Pustelni.