Poniewczasie przyszło mi do głowy pewne spostrzeżenie: czy na pewno zakładanie bloga miesiąc przed sesją jest najrozsądniejszym pomysłem świata? Ale - przyszło poniewczasie. Blog już jest i trzeba konsekwentnie iść w to dalej. Jakoś się to wszystko poskłada w logiczną całość: blog i sesja, i życie... Mam nadzieję.

Zatem jeszcze raz: witaj, świecie! Świecie wirtualny, w którym stawiam pierwsze nieudolne kroki. Ze światem realnym znamy się już prawie trzydzieści lat, w czasie których udało mi się: przetrwać dzieciństwo, skończyć szkołę podstawową, zdać maturę, skończyć studia... zacząć następne... W międzyczasie poznać paru ciekawych ludków, którzy z kolei pomogli mi poznać Tego, który jest Źródłem i Typem wszelkich relacji, przyjaźni, miłości... I tak już od lat o te relacje - i o Tę Relację - walczymy.

A blog z założenia ma być o górach. Tych "prawdziwych", na mapie i w krajobrazie, i tych duchowych: w życiu. Bo każde życie jest wędrówką ku Górze Gór, ku Nowej Jeruzalem, gdzie będzie nowe niebo i nowa ziemia... i nowe góry (por. Ap 21,1n)

Więc na początek: BLOGosławieni, którzy chodzą po górach; oby nigdy nie zabrakło im siły tuż przed szczytem!