Wspólnota
dodane 2011-06-04 14:41
Po doświadczeniach dwóch wspólnot, zwłaszcza druga była dla mnie bardzo dużym zniewoleniem z czego nie zdawałam sobie sprawy. Poza tym za wielkie określenie grupy ludzi zależnej w bardzo dużym stopniu od jednej osoby, aby nazywała sie wspólnota. Nie miałam ochoty na żadnych wierzących. Zamknęłam sie w kokon własnych spraw, boleści i strat. Nie chciałam żadnych nowych ludzi, słowo wspólnota kojarzyła mi się z patologią, żadnych nowych doswiadczeń. A tu bach luty, znajomi z którymi od paru lat mijałam się na chrześcijańskich ścieżkach, można powiedzieć troche przygarnęli mnie do siebie. Nastepnie marzec spotkanie z pewnym młodym, zapalonym dla Boga kapłanem i oczywiście czerwone światła dla czegokolwiek i kogokolwiek. Mamy czerwiec i to co się stało z moim sercem jest niesamowite. Znowu otwartość na pewne przestrzenie, chociaż już nie tak pełna jak kiedyś. Wydarzenia minionych dwóch lat dają jednak o sobie znać. Jednak przestrzeń duchowa jest niesamowita i rzeczy które się w niej dzieją dotykają róznych nawet tych widocznych rzeczy o czym mogłam sie przekonać w ostatnim tygodniu. Najbardziej cieszę się ze wspólnej modlitwy i tych gestów życzliwości, które otrzymują od ludków mnie otaczających.