Wpis nr I
dodane 2012-08-01 18:54
Witajcie,
Za oknem słońce, piękna letnia pogoda. Niby wszystko dobrze, niby bez problemów, niby powinnam być szczęśliwa, ale... zgubiłam gdzieś siebie. Nie wiem w którym miejscu, na jakim zakręcie, przy którym upadku. NIE WIEM. Wiem jedynie, że jest mi źle, pomimo że mam wszystko co potrzebne do szczęścia. Każdy oddech sprawia ból duszy. Nie widzę sensu życia, wszystkiego się lękam, uciekam od problemów.
Z jednej strony jestem bisko Boga, jednak im bliżej jestem, to paradoksalnie czuję się dalej. Im bardziej Go poznaję, tym bardziej wydaje mi się On nieosiągalny, jakby poza zasięgiem. Szukam, szukam, szukam.... tracę siły i motywacje. Pomimo ogromych chęci bycia jak najbliżej Niego czuję jak się oddalam.
"Bo gdzie jest wasz skarb, tam będzie i wasze serce. " Łk 12,34