Media, Nietrafione słowa, Ogólne
Kara Boża
dodane 2009-07-29 08:17
W Przewodniku Katolickim tekst ks. K. Różańskiego o karze Bożej. Choć w trakcie homilii coraz rzadziej się o niej słyszy (jeśli w ogóle), to jednak w mentalności naszej ludzkiej tak. Wiele razy słyszałam komentarze od prawdziwie pobożnych ludzi, że poronienie to kara (konsekwencja) wcześniejszego życia - bo seks przemałżeński, bo antykoncepcja, bo in vitro... Jeśli nie dotyczy wprost, to się znajdą inne grzechy (a któż ich nie ma?) albo można ponosić karę za innych. Na wszystko znajdzie się wytłumaczenie.
I fragment tekstu:
To nie kara!
Podczas gdy z jednej strony relatywizuje się dziś ocenę postępowania człowieka lub wcale jej się nie dokonuje, stosując zaczerpniętą z piosenki zasadę: „Don't worry, be happy” („Nie martw się, bądź szczęśliwy”), z drugiej strony czasem zbyt łatwo interpretuje się pewne wydarzenia jako wyraz Bożej kary. Nie mogę się nadziwić pewności siebie tych, którzy po klęskach żywiołowych i kataklizmach cywilizacyjnych orzekają od razu, że to kara Boża. Sam Jezus przestrzegał swych słuchaczy przed takim wąskim myśleniem, gdy na wieść o rzezi dokonanej przez Piłata w Galilei i o katastrofie budowanej w Jerozolimie, napominał, by nie osądzać zabitych (por. Łk 13, 1-5).
Wierzę, że Bóg w swej wszechmocy może posługiwać się wszelkimi sposobami i środkami dla zbawienia człowieka. Wiem jednak, że najbardziej radykalnym sposobem osiągnięcia tego celu było posłanie Syna (por. J 3,16). Jakże aktualne w tym kontekście pozostają Pawłowe pytania: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? (…) Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?” (Rz 8, 31-34).
Chciałoby się rzec, że zsyłanie na ludzkość klęsk doczesnych w celu ukarania grzeszników nie jest w stylu naszego Boga. On bowiem jest miłością (por. 1 J 4, 8). W moim przekonaniu doszukiwanie się kary Bożej w wydarzeniach życia doczesnego jest zwyczajnym nadużyciem, wyrazem pychy, pozostającej z dala od ewangelicznej drogi miłości i wyniosłości w duchu faryzeusza modlącego się „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie” (Łk 18,11). Sąd nad światem dokonał się przecież z wysokości krzyża Pana (por. J 12, 32).