Ogólne

Lektura

dodane 13:12

Upał, wakacje, trochę więcej wolnego czasu. Nadrabiam więc zaległości książkowe. Czytam wspomnienia o ks. Tischnerze.

Jarosław Gowin.

Najbardziej przejmujące ze wszystkiego były ostatnie miesiące jego życia i moje ostatnie spotkanie z nim. On już wtedy umierał, bardzo cierpiał. Odwiedziliśmy go z księdzem Rysiem i z Dorotą Zańko w mieszkaniu jego brata, pana profesora Mariana Tischnera. Rozmawialiśmy o różnych sprawach, on od czasu do czasu pisał coś na karteczce, bo już w ogóle nie mówił, ale stopniowo zaczynaliśmy mieć poczucie, że robi się nam nieswojo. Ta rozmowa była coraz bardziej obok niego. I nagle z takim wysiłkiem zaczął coś szeptać, patrząc na mnie bardzo intensywnie. Długo nie mogłem odczytać z ruchu warg, co to za słowo. Wreszcie za którymś razem zrozumiałem, że są to słowa: "Nie uszlachetnia". To było nawiązanie do którejś z naszych rozmów o tym, czy cierpienie uszlachetnia człowieka, czy cierpienie jest jakąś drogą do duchowego przebudzenia się. "Nie uszlachetnia." Takie były jego ostatnie, bardzo gorzkie, Hiobowe doświadczenie. On w tym doświadczeniu do końca zachował wiarę i odwagę. Z taką odwagą umierał.

/Tischner - życie w opowieściach, Witold Bereś, Artur Więcek Baron, Świat Książki, 2008, str. 247-248/

------------------------------

1. To pytanie o sens cierpienia, czy jakieś 'dobro', które z niego wynika, jak na przykład uszlachetnienie człowieka często powraca. Inaczej tłumaczymy sobie cierpienia, które dotykają nas czy innych, zarówno te mała jak i duże, gdy jesteśmy przed, gdy w trakcie a inaczej już po. Najtrudniej uczestniczyć w rzeczywistości, gdy cierpienie właśnie jest, gdy właśnie się dzieje. Wtedy problemem może być każda sekunda życia.

Jedno z tanich pocieszeń, które można usłyszeć po śmierci dziecka to właśnie to o uszlachetnieniu.

Zgadza się, inaczej patrzę na mój świat. Byłabym inną zupełnie Anku, gdyby nie taka a nie inna historia. Ale to nie jest usprawiedliwienie na to, żeby cierpienie było. To nie jest nawet wyjaśnienie, że taka jest/była moja droga.

Inaczej też patrzymy na własne kryzysy i bóle innych, gdy za sobą mamy jakieś dramatyczne chwile.

I myślę, że jest jakaś granica bólu, cierpienia, być może ustalana indywidualnie dla każdego z nas, od której nie ma mowy o 'uszlechetnieniu'. Doświadczenie umierania jest najtrudniejszym zadaniem, przed którym stajemy.

Może nie chodzi o to, by cierpienie uszlachetniało, było jakąś specjalną drogą, misją - choć chrześcijanin bez Krzyża to nie chrześcijanin. Ale chodzi właśnie o to, by zachować wiarę i odwagę?

------------------------------

2. Gowin mówi, że w pewnym momencie poczuł się nieswojo.

Gdy stajemy wobec cudzego cierpienia, które nas już przerasta, to często pojawia się to uczucie.

Nie współczucie, nie szacunek, nie onieśmielenie - z którymi jakoś łatwiej - ale poczucie jakiegoś dyskomfortu. Dla tych, którzy 'tylko' patrzą.

Widziałam reakcje moich bliskich, gdy mówiłam o przeżywaniu śmierci dzieci i zbyt dobrze wiem, o czym p. JG mówi.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024