Ogólne
Przy stole
dodane 2009-06-28 21:18
Przyjaciele zaprosili nas na wspólne świętowanie ich 10. rocznicy ślubu. Przy stole - w pobliskiej restauracji - kilka małżeństw. Rodzina 'państwa młodych' i wspólni przyjaciele.
Magda i Robert, obok, na dworze w wózku śpi trzymiesięczna córeczka, starsza córka została z babcią. Dwójka... przepraszam, pomiędzy dziewczynkami było jeszcze jedno dziecko. Mają za sobą b. wczesne poronienie. Pierwszy raz miałyśmy okazję porozmawiać o tym z pół roku po poronieniu. Łzy leciały nie tylko z jej oczu. Magda i 'pani młoda' starały się w tym samym czasie o kolejne ciąże, jedna i druga widziała pozytywny test ciążowy, ale tylko jednej było dane urodzić. Robert jest ojcem chrzestnym dla tego chłopca. Magda patrząc na malca wie, jak mogłoby wyglądać i jej dziecko. Takie myśli nie są jej obce.
Matylda i Michał, mają dom pełen pociech. Gdy byłam u nich kilka miesięcy temu, nie wiedziałam, że ona jest w ciąży. Po jakimś czasie 'pani młoda' powiedziała, że ona jest w szpitalu. 16. tydzień ciąży. Poronienie. Pochowali maluszka, co potem w rozmowie przyznali, że było to im potrzebne, dzieciom również.
Ania i Jacek - młodzi, uśmiechnięci, na wysokich stanowiskach. Jedna córka. Kilka poronień. O których się nie mówi. Jakby ich nie było. Kiedyś, na innej rodzinnej imprezie - wspólnych chrzcinach, naszych i 'państwa młodych' opowiadałam historię jednej z mam, która wtedy też była z nami, z dwójką dzieci tutaj, trójką tam. Gdzie trójka to trzy śmierci i każda z innej przyczyny: późne poronienie, przedwczesny poród, poronienie w pierwszym trymestrze. Ania nic nie mówiła. Kilka tygodni temu sama - na chrzcinach tej małej dzieczynki, która śpi smacznie w wózku - zaczęła opowiadać, że znów chciałaby zajść w ciążę, ale paraliżuje ją strach. Przeszłość potrafi odezwać się w najmniej oczekiwany sposób. Pochylałyśmy się nad wózkiem z małą dziewczynką... Ania 'normalnie' opowiadała wtedy o dwóch poronieniach.
Dagmara i Jan, w domu kilkoro dzieci. W niebie jedno. Wadę serca małego chłopca odkryto już po porodzie. Pamiętam, jak była w ostatniej ciąży i po usg okazało się, że jest chłopak - "czwarty syn!", mówiła ze śmiechem. Najpierw mi się rachunki nie zgadzały, bo tylko dwóch chłopaków biegało obok. "No tak, trzeci nigdy tutaj nie biegał."
'Państwo młodzi' - w trzeciej ciąży podejrzenie, że dziecko ma zespół Downa. Żaden z lekarzy nie mówi ani na tak ani na nie, ale owijając w bawełnę naciskają, aby zrobiła amniopunkcję, 'no bo potem może być za późno'. Za późno na tzw. terminację. 6 miesięcy modlitw, proszenia o cud, a także godzenia się z tym, co niesie los. Chłopiec urodził się zdrowy.
Potem my, z dwójką w niebie.
I jeszcze jedno małżeństwo - mają jednego syna. I prawdopodobnie tak zostanie, bo ujawniła się choroba, która b. utrudnia zajście w ciążę.
Śmiech, wino, rozmowy - te poważne i te mniej. Pogaduszki o mężach, o żonach, o dzieciach, o szkole, o przedszkolu, mieszkaniach, jedzeniu przynoszonym przez miłych kelnerów, itd. Przebiegam po nich wszystkich i patrzę na 'statystyki': 7 rodzin, 20 dzieci tutaj, 7 tam. Na chwilę świat dla mnie staje w miejscu. Wracam. Śmiech, wino, rozmowy...
------------------------------------
Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka...