Żałoba
"Porzucone" w Oknie Życia
dodane 2009-01-28 18:21
W portalu (za KAI) informacja o dzieciach z krakowskiego "Okna życia" i prośba p. Katarzyny Mader, dyrektorki ośrodka adopcyjnego :
Nawiązując do artykułu dziennika „Polska. Gazeta Krakowska” dyrektor Mader prosi też, by nie mówić o „podrzucaniu” czy „porzucaniu” dzieci w "Oknie życia". „Te słowa są nieadekwatne do sytuacji - pozostawienie dziecka w tym miejscu to prośba zdesperowanej matki o zajęcie się losem jej dziecka” - mówi.
Myślę o rodzicach, którzy, z różnych przyczyn, nie decydują się na pochowanie zmarłego dziecka (do czego mają prawo) przerzucając obowiązek pogrzebu na gminę (szpital, zakład patomorfologii...). Często ich postawa wiąże się z niezrozumieniem i ocenianiem. W obiegowej opinii trzeba być wyrodnym rodzicem, aby nie pochować własnego dziecka. Tu też ważne jest słownictwo. Nie wiem, czy rodzice, szczególnie matka, nie chcą, czy nie mogą. Wolę przyjąć tę drugą wersję zdarzeń.
Wiem, jakie są naciski rodziny, co do pochówku dziecka zmarłego w wyniku poronienia, szczególnie na b. wczesnym etapie ciąży, obawy mężczyzn co do przeżywania czy uzewnętrzniania żałoby, odbiór wizyt na cmentarzu jako 'rozdrapywania ran', inne sposoby radzenia sobie z bólem kobiety i mężczyzny, społeczne przyzwolenie na pogrzeb małego dziecka czy w końcu opinie personelu medycznego oraz kłopoty w kancelarii parafialnej, gdy dziecko umierło bez chrztu. Mimo przyjaznych praw zarówno świeckich i kościelnych, kłopoty rodziców nadal nie należą do rzadkości i nie stanowią marginesu.
Do poczytania o tym, jak lekarze 'odradzają' pochówek 'plastelinki', przepraszam, miało być 'dziecka': Ma pani do mnie żal?