Media, Żałoba
O nieprzeżytej żałobie
dodane 2008-12-27 06:23
W wywiadzie "Jest inny świat" z Antoniną Krzysztoń:
Często grasz w hospicjach, które artyści omijają szerokim łukiem. Gdy pada hasło „śmierć”, zazwyczaj zmieniamy temat: na pogodę, politykę, Ligę Mistrzów…
– Temat śmierci towarzyszy mi od najmłodszych lat. To chyba nie przypadek, że rozmawiamy w Krakowie, w domu mojego taty. Zmarł, gdy miałam cztery lata. Był olbrzymią miłością mojego życia.
Poszłabyś za nim w ogień?
– Tak! To była ogromna miłość. Jego śmierć była dla mnie pewnego rodzaju drzwiami…
Drzwiami? Dla małej dziewczynki? Nie krzyczałaś: „dlaczego mnie to spotkało”?
– Ja przez bardzo długi czas nie wierzyłam w jego śmierć. Niestety, nie wzięli mnie na pogrzeb. Dziś uważam, że to był wielki błąd. Przez lata myślałam, że mój tata żyje, tylko siedzi gdzieś w więzieniu, ale to jest tak wstydliwe, że wszyscy boją się o tym otwarcie mówić. Długo czekałam na jego powrót. Po latach dotarło do mnie, że nie wróci. Dopiero mając lat trzydzieści, opłakałam jego stratę. Pamiętam, że przyszli do mnie znajomi muzycy. Siedzieliśmy i trochę improwizowaliśmy. W pewnym momencie zaczęłam śpiewać wokalizę. Śpiewałam i śpiewałam. Trwało to bardzo długo. Poczułam, że wtedy po raz pierwszy do końca opłakałam mojego ojca.
---------------------------
Tamat żałoby pojawia się rzadko. Żałoby dziecka - jeszcze rzadziej.
Ma rację Marcin Jakimowicz, że w rozmowach uciekamy od śmierci, że najczęstszą reakcją jest zmiana tematu. To samo dzieje się z poronieniem. Tabu. Nie tylko w rodzinie, ale też i w społeczeństwie.
Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci? Jak rozmawiać z nimi o śmierci ich rodzeństwa, na które czekali, a które zmarło przed narodzeniem? Jak tłumaczyć własny ból, żal, cierpienie?
Czy mam prawo 'zostawić' dziecko w takiej sytuacji? Z niewiadomą? milczeniem? Z ucieczką z tematu?
Zbyt dużo mam za sobą pytań o śmierć dziecka poczętego od młodych ludzi, którzy chcą się dowiedzieć, czy mama poroniła 15, 20 lat temu?, jak się o tym dowiedzieć, czy po takim czasie można to sprawdzić, bo ktoś (babcia, ciocia) coś powiedział. Co jest normalne? "Ochrona" dziecka przed tematem, czy "przerobienie" go wspólnie?
-------------------------------------------
Dzień przed Wigilią. Sprawdzam jeszcze na liście 'zakupowej' i 'do zrobienia', co zostało do przygotowania Świąt. Razem z córką skreślamy to, co już można napisać, że jest zrobione.
- Narysuj mi serduszko - prosi.
Rysuję.
- Napisz imiona naszych zmarłych dzieci.
Piszę.
- Narysuj mi ich.
Rysuję. Uśmiech, całus.
- Wiesz, strasznie ich kocham. Ciebie też - dodaję.
Jak wyrazić radość i wdzięczność, że taki mały człowiek, urodzony już po tych strasznych wydarzeniach pamięta i chce pamiętać i jeszcze potrafi tak normalnie to wszystko przeżyć. Bez traum, dorosłych lęków, chorego wymazywania tematu śmierci z życia.
Gdyby nie poronienia, to jej na świecie by nie było. Może poczęta w innym czasie, ale to juć by było inne dziecko. To też jest "coś", z czym kiedyś bedzie(my) musiała(y) się zmierzyć.
----------------------
Gdy pada hasło "śmierć", zazwyczaj zmieniamy temat: na pogodę, politykę, Ligę Mistrzów...