Ogólne
Trudna decyzja
dodane 2008-11-04 13:24
Pustyni Duszy pisze o decyzji rodziny w sytuacji braku odzyskania przytomności.
Myślę, że można sobie wyobrazić sobie podobną jeszcze trudniejszą rzeczywistość.
Kobieta jest w ciąży, 17. tydzień jej trwania (albo 18., 19., ... 23., 24.), dziecko nie ma szans na przeżycie, wody płodowe się sączą, pęcherz płodowy uwypuklony na zewnątrz, mimo wielotygodniowego leżenia w niewygodnej pozycji (nogi wyżej niż głowa, cale cialo pod kątem 45 stopni), mimo odbywania 'całego życia' w szpitalnym łóżku (zapomnij o łazience, zapomnij o ubikacji), lekarze mówią o zerowych szansach. Akcji porodowej nie ma. Dodatkowo wyniki krwi są coraz gorsze i świadczą o jednym - zaczynającym się zakażeniu wewnątrzmacicznym.
Lekarz podsuwa matce oświadczenie do podpisania, w którym pacjentka 'prosi o podanie oksycotyny w celu wywołania akcji porodowej'. Tak naprawdę jest to ostatni moment, aby móc uratować choć to jedno życie, matki.
Podobnie - ciąża pozamaciczna, dziecko rozwija się w jajowodzie, badanie usg pokazuje pracę serca dziecka. Można wyciąć jajowód, jego część, można podać leki.
W Polsce co roku 5-7 kobiet umiera w wyniku ciąży pozamacicznej.
Kto podejmuje w takiej sytuacji decyzję - matka, rodzice, lekarz?
W obu sytuacjach nie mamy wyboru pomiędzy życiem dziecka a życiem matki.
Wybór jest taki: albo uratujemy teraz matkę, albo za chwilę nie będzie kogo ratować.
Minimalizacja strat? Maksymalizacja zysków?
Gdybyśmy mieli sztuczną macicę? Ale nie mamy.
Gdybyśmy mieli inkubator dla dziecka z 8. tygodnia ciąży... Ale nie mamy.
Gdybyśmy potrafili uratować dziecko z 17. tygodnia ciąży... Ale nie potrafimy. Z późniejszych również.
Prawodawstwo polskie nazywa sytuację ratowania życia kobiety w takiej sytuacji aborcją.
Dodatkowe okrucieństwo dołożone przez dobór słów.
Od przedstawicieli pro-life słyszę o promowaniu zabijania dziecka w takiej sytuacji.
Rozmawiam z zaprzyjaźnionym moralistą - przynajmniej ten ma normalne, ludzkie i mam nadzieję KATOLICKIE spojrzenie.
Na co dzień uciekamy od takich sytuacji, uciekamy od myślenia o tych trudnych decyzjach, bo przecież one nas nie dotyczą, one nas nie spotkają.