Ogólne
O Edycie Stein (6)
dodane 2008-09-28 22:42
Sam problem jednak, gdzieś tam wrzał i pewnego dnia jej siostra, Erna, zapytała ją:
- A co ty właściwie będziesz w tej Kolonii robić?
Edyta, ściszonym głosem odpowiedziała. Erna, zaskoczona tym, co usłyszała, wypowiedziała niemal prorocze słowa:
- Najdziwniejszą rzeczą w życiu jest to, że co dla jednych stanowi szczęście, drugim wydaje się jedną z największych katastrof.
Dobrze i tak, dzidziuś na pewno byłby chory. - słyszę 'pocieszenie' od lekarza.
Wczoraj byliśmy całą rodziną na pikniku integracyjnym. Dzieci - niepełnosprawne zarówno fizycznie jak i umysłowo - przygotowały różne występy. Patrzyłam na ich radość, entuzjazm i myślałam o szczęściu, niekiedy bolesnym szczęściu, jakie daje bycie rodzicem tych dzieci.
Akurat dzień wcześniej miałam za sobą dwugodzinną rozmowę o poronieniach, powychodziły w rozmowie sprawy, o których dawno nie mówiłam i nie myślałam.
Ta rozmowa i spotkanie z dzieciakami na nowo uświadomiły mi bezsens tłumaczenia, że dzidziuś na pewno byłby chory. Myślę o tych mamach, które mają zarówno niepełnosprawne dzieci jak i dzieci na niebieskich chmurkach. Rozmowy z nimi pokazują, jak bardzo nietrafione jest to pocieszenie.
Słuchałam Ody do radości w wykonaniu dzieci i łzy leciały po twarzy. Tak bardzo w tym momencie chciałam mieć przy sobie tamte dzieci.
To, co piękne i dobre często wiąże się z trudem.
Tylko, że od wysiłku, pracy wytrwałej i mozolnej najchętniej byśmy uciekli.