Nietrafione słowa, Ogólne
Na co pozwala Bóg?
dodane 2008-08-19 00:47
W komentarzu p. Andrzeja Macury można przeczytać:
Za wypadkami stoi zazwyczaj człowiek, jego nieuwaga, nieostrożność. Kto odpowiada za trąbę powietrzną? Chyba Bóg. Gdzie wtedy był? Dlaczego nie chronił? Czy to kara za jakieś grzechy? Za czyje? Czy jest jakiś głębszy sens tego nieszczęścia?
Tia... Gdy dzieje się coś niewytłumaczalnego to jest takie oczekiwanie, że przyjdzie ksiądz i coś sensownego powie, przyjdzie animator i też wesprze jakimś pobożnym słowem, czy to lider wspólnoty, czy ktoś wierzący. No, koniecznie trzeba powiedzieć coś, co będzie z sensem i jeszcze pobożne, pokazujące albo nasze zaufanie do Boga albo Jego wielką łaskę albo coś równie wzniosłego.
Pan Macura też chce powiedzieć coś sensownego. Obawiam się, że dopóki sam nie przeżyje trąby powietrznej z oberwaniem dachu, to ktoś, kto będzie czytał ten komentarz a kto przeżywa taką tragedię, to się tylko zdenerwuje czytając coponiektóre zdania.
Tia... kara za grzechy. Pan Bóg siedzi sobie w niebie i patrzy, kogo dziś ustrzelimy?, na kogo ześlemy karę?, nieważne czy za jego własne grzechy, czy za grzechy pra-pra-pra... -dziadka, czy za sąsiada, czy w ogóle, rachunek musi się zgadzać, X nagrzeszył, to Y odpokutuje... Siedzi Pan Bóg w niebie i się zastanawia komu tu trąbę powietrzną spuścić? komu drzewkiem przyłożyć po autku? komu małe tsunami z okazji świąt zaserwować? No i ma problem. Bo ten nagrzeszył i tamten, i ten też, ooo, ten też... To, co każdemu po równo? Każdemu po trąbie powietrznej? A jak wszyscy stracą wiarę od takiej ilości trąb? A może (i tu mamy szklankę do połowy pełną) się nawrócą? Od razu znajdziemy ukryty dla prostaczków (i dla Anku) sens takiej trąby powietrznej...
"Zawieram z wami przymierze, tak iż nigdy już nie zostanie zgładzona wodami potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię." (Rdz)
"Nie przychodzę, aby zatracać." (Oz 11, 9)
"Nie złamię trzciny nadłamanej"
"Nie zgaszę knotka o nikłym płomyku"
"Nie mam żadnego upodobania w śmierci"
"Nie zapomnę o tobie"
"Nie opuszczę cię"
Czy Ten, który UCISZAŁ burze i LECZYŁ WSZYSTKIE choroby stoi za trąbą powietrzną?
Czy Ten, który pochylał się nad każdym cierpiącym stoi za ludzkim nieszczęściem?
"W tym samym czasie przyszli niektórzy i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: "Czyż MYŚLICIE, że ci Galilejczycy byli większymi GRZESZNIKAMI niż inni mieszkańcy Galilei, że TO UCIERPIELI? BYNAJMNIEJ, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i ZABIŁA ich, było większymi WINOWAJCAMI niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie."
Ten świat jest taki, jaki jest. Pełen cierpienia, często zupełnie niedorzecznego i niezawinionego. Ale to myśmy sami, rękami naszych prarodziców tak ten świat urządzili. Na początku, w Raju, tak nie było. Nie było cierpienia i śmierci. Śmierci, która weszła przez zawiść diabła.
I kto stoi za tą trąbą powietrzną? Chyba Bóg?
Czy to nie zaczyna brzmieć jak w tym kawale o Jasiu, katechetce i wiewiórce?
Czy Pan Bóg ma być wyjaśnieniem na wszelkie zło? każde cierpienie?
To prosta droga do niewiary... w takiego właśnie Boga (czy bożka?).
Gdy stykamy się z nieszczęściem, to co naprawdę MYŚLIMY? Że chyba Bóg?
Czy za cierpieniem dzieci, które biorą udział w walkach w Afryce też stoi Pan Bóg?
Za nowotworami dzieci też?
Trudno jednak nie zauważyć, że wszystko to pokazuje, jak kruche jest nasze ludzkie życie, jak niewiele warte wypracowywane w mozole poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Wystarczy jedna chwila, by wszystko uległo diametralnej zmianie.
Tak, życie jest kruche.
Czasami to jest pół chwili. Wchodzisz na USG, uśmiech na ustach, jakieś żarty, płytka do nagrania... może uda się zobaczyć płeć malucha? ciekawe, czy będzie spać a może będzie fikać koziołki?
Dłuższe milczenie lekarza wpatrującego się w obraz USG - no bo jak matce powiedzieć, że dziecko nie ma czaszki? albo, że nie ma nerek? albo, że serce nie bije? Panie doktorze, czy naprawdę nic nie można zrobić?
Jak powiedzieć, że dziecko ma nieoperacyjnego guza mózgu?
Problem polega na tym, że tej prawdy nie chcemy przyjąć i nie chcemy nią żyć. Życie jest kruche. A żyjemy, jakbyśmy byli mocarzami. Panami nas samych i tego, co nas otacza. Bo właśnie żyjemy w bezpiecznym świecie, gdzie problemy tak naprawdę są małe i naprawdę rozwiązywalne. Trąby powietrzne nas nie dotyczą. Śmierć dziecka też nie. Nie chcę słuchać nieustannie tego samego tematu, przecież mnie to nie dotyczy.
Tak naprawdę niepokojąco niewiele zależy od nas. To Bóg jest tu szefem. To On daje nam żyć w spokoju i dostatku, ale jednocześnie pozwala, by czasem dotknęło nas nieszczęście. Choć nie wiem dlaczego, wiem, że On patrzy z perspektywy wieczności. Trzeba Mu zaufać. Widać na gruzach domów podlanych ludzkimi łzami ma zrodzić się jakieś większe dobro.
A jeśli to dobro się nie zrodzi? Cierpienie nie musi uszlachetniać a potrzebujący nie zawsze otrzymają pomoc.
Pozwala, by czasem dotknęło nas nieszczęście... - płakać czy się śmiać? Idźże to powiedz tym, którzy właśnie stracili dorobek całego życia albo kogoś bliskiego. To może lepiej Panie Boże już zostaw nas i daj nam święty spokój (i ew. dostatek, też się przyda).
Dlaczego czytam ten komentarz i na myśl przychodzą przyjaciele Hioba? Przyszli do Hioba z pobożnymi frazesami. Ale na końcu zostali ukarani za to, że nie mówili prawdy o Bogu.
Dlaczego czytam ten komentarz i przypominają mi się nietrafione, pseudopobożne pocieszenia po poronieniu: Bóg tak chciał, taka wola Boża, nie dostajemy więcej niż potrafimy unieść, kiedyś zrozumiesz.
Czy będą nim nawrócenia tych uczestników i świadków wydarzeń, którzy dotąd za bardzo polegali na własnej zapobiegliwości? Czy będzie nim rozbudzone na nowo poczucie solidarności z tymi, których dotknęło nieszczęście? Tego też nie jestem pewien. Wierzę tylko, że przypadki to domena gramatyki, a w historii ludzkiego życia nic nie jest bez sensu. Bez woli naszego Ojca nawet wróbel nie spadnie na ziemię. Tym bardziej nasz los nie jest Mu obojętny....
Trąba powietrzna, która przeszła to tragedia, kataklizm. Bezsens nad bezsensami. W tym nie ma sensu.
Sensowna za to może być przyszłość i reakcja tych, którzy się przyglądają - poprzez oferowaną pomoc, solidarność, miłość braterską. Sensowna może być pociecha, mądre słowo wypowiedziane w nieszczęściu. Ale przez sensowną przyszłość przeszłość nie stanie się bardziej sensowna. Trąba powietrzna nadal będzie tragedią. Bezsensowną tragedią.
Wierzę w Boga, którego można spotkać na naszych drogach życia, pełnych przypadkowego, niezawinionego cierpienia.
On swoją drogę krzyżową przeszedł. I idzie z nami, aby być nam Matką, Szymonem, Weroniką, Janem, Marią Kleofasa, Marią Magdaleną... Bóg nie stoi za tym, że mamy krzyż na ramionach, ale stoi za tym, aby było nam go lżej nieść. Jak w tej przypowieści o śladach na piasku, w najcięższych momentach bierze nas na ramiona i nas niesie. Nawet jeśli przeżywamy noc niewiary i w ogóle sobie z tego nie zdajemy sprawy.
W Internecie od czasu do czasu można się natknąć na pobożne, piękne i mądre teksty o cierpieniu.
Ale ten komentarz bałabym się pokazywać ludziom, którzy ucierpieli z powodu trąby powietrznej.