Ogólne, Media
Liczby i inne takie
dodane 2008-08-15 22:02
Tym razem będzie misz-masz z kilku wpisów.
Informacje z Kościoła z Południowej Afryki:
W niedzielnych Mszach nie uczestniczy nawet 10 proc. katolików. Jeśli tak dalej pójdzie, wkrótce staniemy się sektą” – powiedział przewodniczący Konferencji Biskupów Krajów Afryki Południowej na, kończącej się 12 sierpnia w Mariannhill w RPA, sesji plenarnej episkopatu. Abp Buti Tlhagale przedstawił w swym wystąpieniu wszystkie newralgiczne miejsca duszpasterstwa południowoafrykańskich Kościołów.
Obok problemów ze skuteczną ewangelizacją i formacją dorosłych, metropolita Johannesburga zwrócił uwagę na poważne problemy społeczne, takie jak wzrost cen benzyny i produktów spożywczych, pogłębiająca się dyskredytacja elit politycznych, szerzenie się ksenofobii i aktów przemocy, oraz epidemia AIDS.
Z blogu Szymona Hołowni:
O liście episkopatu z ostatniej niedzieli w sprawie alkoholu (słyszeliście na pewno) przez litość nie wspomnę, bo nie da się słuchać takich rzeczy jeśli człowiek wcześniej nie walnie kielicha. Problem trzeźwości był plagą w Polsce PRL, dziś jest jedną z tysiąca plag, i może trzeba zacząć rozpoznawać te nowe okolice, powołać nowe zespoły o nieco szerszym i bardziej dzisiejszym spektrum, a nie wnosić na salę dania z l. 80 i apelować do ludzi którzy umierają na cholerę (pracoholizm, proszę spojrzeć ilu Polaków nie wyjedzie na wakacje) by panicznie uważali na zarazki grypy (apele o to by nie wypić nawet lampki wina w sierpniu).
I z komentarza A. Macury:
Wśród katolików nie brakuje grzeszników, w tym ludzi o ciasnych umysłach czy zadymiarzy, skłonnych działać metodami – ogólnie mówiąc – mało eleganckimi.
Marzy mi sie, aby i u nas zauważono - nie tylko na piśmie i nie tylko od święta - problemy społeczne inne niż alkoholizm. I żeby to zauważenie było rzeczywistym pochyleniem się nad cierpieniem człowieka.
W prasie tzw. kobiecej, w jednym z miesięczników znów wraca temat in vitro i znów cytaty wypowiedzi księży, które zostawiają wiele do życzenia.
Po poronieniu, gdy ciąża była po in vitro:
No i bardzo dobrze się stało. Kto wie, co złego mogłoby się wydarzyć, gdybyście ten swój plan przeciw Bogu doprowadzili do końca?
Powiedziałem, że dziecko jest z in vitro. Wciąż wydawało mi się to takie zwyczajne. Dobrze, dobrze, odpowiedział ksiądz i właściwie mnie zbył. Wróciłem po trzech tygodniach, on mówi: "Słyszałem, że te dzieci duszy nie mają." Wściekłem się. Nie ochrzciliśmy córki.
Księży, którzy by się udzielali na forach poświęconych szeroko pojętym problemom prokreacyjnym (niepłodność, bezpłodność, strata dziecka) jak na lekarstwo. A w rozmowach to wielu przyznaje, że, no tak, internet to będzie/jest ważne miejsce ewangelizacji. Ino na wytrwałe i cierpliwe towarzyszenie ludziom w trudnych sprawach i trudnych wyborach sił i chęci to jakoś już nie ma.
A propos mało eleganckich metod przypomniał mi się student medycyny. W ramach pracy koła studenckiego z ginekologii wyszła kwestia pochówków dzieci zmarłych w wyniku poronienia. Student był bardzo chętny takie pogrzeby organizować, głośno przyznawał się do tego, że pogrzeb chce łączyć z działaniami anty-aborcyjnymi. Za nic nie docierały argumenty, że takimi metodami to tylko zraża wszystkich, których można przekonać do sprawy. Po drodze były wywieszane informacje o Mszy za dra X, który dokonuje zabiegów in vitro. No i profesor, opiekun koła, ostatecznie się wycofał i teraz jak słyszy 'poronienie' i jakiekolwiek działania spoza kręgów medycznych, to zmienia temat.
Problem aborcji był w PRL-u i jest obecny teraz. Ale to nie jedyna sprawa, która dotyczy społeczeństwa.
Może za kilkadziesiąt lat się okaże, że 10% na Mszy niedzielnej to w katolickiej Polsce będzie sukces odnotowywany tylko przy okazji większych uroczystości.