Ogólne

Cel Boga w odejściu dziecka...

dodane 11:14

Taki jest tytuł jednego z wątków na forum poronienie.pl.

To pytanie, czy ten problem pojawia się stosunkowo często. W świecie, gdzie wszystko jest uporządkowane, poprzez śmierć wchodzi chaos. I ten chaos 'pobożnie', co nie zawsze znaczy, że z Bogiem, staramy się uporządkować.

Nie wierzę w celowość śmierci dziecka.

Nie wierzę, że to miał być cudowny plan dla mojego życia.

Wierzę w Boga, który był i jest obecny w doświadczeniu śmierci moich dzieci.

Czy zgoda na śmierć moich dzieci ma być sprawdzianem mojej wiary? Bóg też nie zgodził się na śmierć. Do tego stopnia, że posłał swego Jednorodzonego Syna...

I kilka fragmentów z tego wątku:

nie warto moim zdaniem wciagac Boga w jakikolwiek plan związany ze śmiercią twego dziecka. nie jestem znawcą teologii, ale wierze ze Bóg jest dobry i ze nie karze za winy innych dorosłych ludzi, maleńkich istotek pod sercem. jestem zdziwiona ze takie słowa padły od zakonnicy. Bóg moim zdaniem nie miał żadnego celu w tym, że zmarło ci dziecko i że cierpisz...

------------------------------

...kiedyś usłyszałam od pewnego księdza słowa, że "Bóg czasem daje nam trudne doświadczenia po to, aby uchronić nas przed czymś jeszcze gorszym". Często mi to pomagało w trudnych chwilach, ale przy poronieniu niestety te słowa okazały się zbyt małe, zbyt trudne do pojęcia...

------------------------------

Jestem wierząca, ale teraz - po stracie dziecka - nie wierzę w to, że Pan Bóg "daje w prezencie" trudne doświadczenia, żeby nas do czegoś poprowadzić albo od czegoś uchronić. Tak, kiedyś w to wierzyłam, bo łatwiej coś takiego przyjąć w obliczu drobnych przykrości życiowych i powiedzieć sobie "widocznie tak miało być, widocznie jest w tym jakiś cel" - i szukać tego celu za wszelką cenę (jak się chce, to zawsze da się go znaleźć, bo taka jest ludzka natura). Ale żeby dać dziecko i zabrać je zaraz w celu ukazania nam czegoś? O nie - w takiego Pana Boga nie wierzę i uwierzyć nie umiem, nie wierzę, że mógłby taki być i nie taki objawia nam się w Swoim Synu i w Swoim Słowie! Za to wierzę w coś innego - w to, że takie doświadczenie jest dla nas jakimś wyzwaniem. Ono

m o ż e nas do czegoś prowadzić - dobrego lub złego, w zależności od tego, jak je przyjmiemy.

Mnie strata Gabrysi bardzo zmieniła. Przewróciła do góry nogami świat wiary, relacje z ludźmi, życiowe priorytety. Weszłam w całkiem nieznany mi dotąd (choć zdawało mi się inaczej) obszar ludzkiego bólu i niewiarygodnie trudnych decyzji. Musiałam to od nowa poukładać. Nie piszę tu nic nowego, bo chyba większość z nas przechodzi przez coś podobnego. Ale wciąż nie wierzę, że był to plan Pana Boga. Po prostu starałam się w tym wszystkim trwać przy Nim mimo wszystko, opierać na Nim i jakoś mądrze odbudować swoje życie. Nie na spokojnie - nie, czasami miałam długie okresy odwracania się od Niego, ignorowania, kłócenia się... Nie wiem, czy mi to do końca wyszło. Wiem jedno - nie jestem lalką w rękach Pana Boga, mam swoją wolność i prawo do własnych przeżyć i decyzji. A On to szanuje i towarzyszy mi w tej drodze. Każdego z nas kocha i nikim nie manipuluje.

--------------------------------------------

Uważam, że to banalne i proste zwalić na Boga wszelkie tragedie, a kompletnie absurdalne dopatrywać się w tym Jego niecnych zamiarów, bo to by oznaczało, że On se z nami poigrywa, a w takiego Boga nie wierzę.

--------------------------------------------

Życie nie zawsze jest proste. Pytania, które przynosi, stawiają nas przed Tajemnicą a nie wiedzą. Czasami chcemy być tak okropnie mądrzy, tak bardzo chcemy wytłumaczyć Pana Boga, że jesteśmy w stanie wyjaśnić każdą niegodziwość i każde cierpienie przez wyświechtane "Bóg tak chciał".

Po śmierci się dowiem, czego naprawdę chciał Bóg.

nd pn wt śr cz pt sb

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

1

Dzisiaj: 22.02.2025