Media, Ogólne
Cenzura
dodane 2008-04-24 10:22
W GN (16/2008 ) artykuł o podręcznikach do nauki języków obcych i miejscu w nich religii (Our Father, któryś jest w niebie, Jarosław Dudała). Czy raczej jej braku. Czy tylko polityczna poprawność, czy może problem ma ważniejsze przyczyny?
To nie jedyny temat tabu w podręcznikach. O śmierci dziecka też się w nich nie przeczyta.
Zadziwia mnie też przedstawienie ucznia jako kogoś biernego w procesie nauki słownictwa. To co, że nie ma religijnego słownictwa w podręcznikach, czy na kursach. To nie powód, żeby go nie znać. Sięga się w takiej sytuacji po słownik bądź słownik tematyczny i szuka tego, co interesuje. W dobie internetu dostęp do tekstów obcojęzycznych jest bardzo prosty. To nie to, co jeszcze kilkanaście lat temu. Uczeń, który zna tylko słownictwo z podręcznika albo z kursu to uczeń o ubogim zasobie słów. Cała frajda nauki języka obcego polega w dużej mierze na własnej pracy ucznia. Jeśli dodatkowo ktoś ma dobrą motywację, to jest w stanie nauczyć się biegle języka bez pomocy nauczyciela, ucząc się samodzielnie.
Death, mourning, grief, miscarriage, stillbirth, funeral, fetus, loss, bereaved parents, dilation and cutterage... - znasz te słowa, czy musisz sięgać do słownika?
Ze słowem poronienie dla Polaka może istnieć problem.
W języku angielskim, wypełniając dokumentację medyczną, lekarz będzie pytał nie o miscarriage (poronienie), ale o spontaneous abortion (aborcja spontaniczna???). W książkach dla osób w żałobie to drugie sformułowanie nie występuje.
Podobnie jest w języku francuskim: fausse couche versus avortement spontane. Na forach internetowych kobiety używają tego pierwszego zwrotu. Przypadek?
W języku rosyjskim mamy iskusstwiennyj abort (aborcja) i samoproizwolnyj abort oraz wykidysz (poronienie).
Znamienne jest to, że kobiety 'uciekają' od aborcyjnego żargonu doświadczając niezawinionej śmierci dziecka, lekarze - niekoniecznie, nawet w rozmowach z pacjentką.
Czytając prace jednego księdza, który z uporem maniaka używa "aborcji spontanicznej", to się zastanawiam, czy kiedyś rozmawiał z osobami po stracie dziecka w trackie ciąży?
W łacinie poronienie to abortus. Tak samo aborcja. Nie ma rozróżnienia. O tym, jak się można czuć dostając wypis ze szpitala z opisem:
Rozpoznanie: A B O R T U S już pisałam wcześniej.
ps. do GN dołączono "Modlitewnik podróżnika. Podstawowe modlitwy w obcych językach", tylko dlaczego zapomniano w nim o łacinie :/ ? Czyżby w kościołach już się nikt nie modlił w tym języku?