Media

Prawo w praktyce

dodane 10:14

W grudniowym numerze miesięcznika "W drodze" był artykuł poświęcony zagadnieniom poronienia. W ostatnim numerze wydrukowano kilka listów, które przyszły w odpowiedzi na ten i na drugi artykuł, również o macierzyństwie. Oto jeden z listów:

Przeczytałam ten artykuł z dużym zaciekawieniem, bo sama parę miesięcy temu straciłam dziecko (poronienie). Chciałam się podzielić jedną myślą: najważniejszą rzeczą po poronieniu było dla mnie to, że udało mi się dostać ciałko mojego maleństwa, choć początkowo lekarz nie chciał zupełnie o tym słyszeć, wyśmiał mnie w bezduszny sposób… A ja nie miałam siły o to walczyć. Pan Bóg wysłuchał jednak moich rozpaczliwych modlitw i pielęgniarka przyniosła mi je po cichu. To było dla mnie bardzo, ale to bardzo ważne, że moje dzieciątko nie wylądowało w koszu albo nie wiadomo gdzie. Choć ból był wielki, to czułam jakąś ulgę, gdy zakopywaliśmy je na cmentarzu w grobie rodzinnym. Myślę, że nie jestem wyjątkiem, że wiele kobiet chciałoby mieć taką możliwość pochówku, że jeszcze dużo musi się zmienić w tej kwestii, żeby żadna kobieta nie musiała prosić o tak oczywistą rzecz, jak możliwość pożegnania się ze swoim dzieckiem. Zwłaszcza w tak trudnej sytuacji, gdy jest przytłoczona tym doświadczeniem, załamana, pełna bólu, nie ma siły walczyć. Żeby to było oczywiste, bo ponoć nawet ma takie prawo, ale jest to traktowane jak jakaś fanaberia. A dla mnie to było i do dziś jest takie ważne, że przechodząc koło cmentarza, wspominam moje dziecko, że wiem, że tam jest koło babci i wujka, że nie wylądowało w odpadkach, bo to przecież też było ŻYCIE!

Ewelina

To jeden z fragmentów. Mamy dobre prawo, naprawdę stojące 'po stronie' rodziców. Niestety, zarówno w świadomości personelu medycznego jak i w mentalności jest jakiś dziwny opór przed kwestią pochówku. Zresztą nie tylko chodzi tu o personel medyczny. Wystarczy wziąć dowolny tekst mówiący o prawie do pogrzebu dziecka zmarłego przed upływem 22. tygodnia ciąży, na świeckim forum, i poczytać komentarze.

Pielęgniarka przyniosła po cichu... to znaczy jak? dała w pudełku po butach? bo o takich przypadkach też pisali rodzice. W kopercie? W słoiczku? Po cichu... - czyli bez dokumentów potrzebnych na cmentarzu (Karta Zgonu) i bez rejestracji w USC (bo tam każdy zgon powinien być zgłoszony).

Efekt końcowy - czyli pochówek - mamy, ale czy wszystko jest ok?

Nie, bo nie tak powinno to być zrobione.

Nie, bo złamano prawo - po raz kolejny.

I fragment z rozmowy z tygodnika "Niedziela" (Józio i Franuś):

Za każdym razem nasze dziecko było oczekiwane i kochane. W przypadku pierwszego poronienia nie dano mi możliwości pełnego przeżycia tego wydarzenia. Za drugim razem wszystko przeżyłam bardziej świadomie. Stało się tak dzięki pewnemu lekarzowi, który stanął przy moim szpitalnym łóżku i powiedział, żebym się zorientowała, czy mam prawo pochować swoje dziecko. Dodał tylko: Proszę nie mówić, że to ja pani zasugerowałem. To był dla mnie taki lekarz-anioł, który przyszedł z wiadomością i zaraz potem zniknął. Dzięki niemu rzeczywiście zaczęłam o to pytać.

I znów milczenie, sugestie między wierszami, za plecami, niejawnie...

Dlaczego?

Czy tak ma wyglądać prawo w praktyce?

Czy prawo do informacji możemy sobie traktować, jakby go nie było?

Dlaczego lekarz, skoro zna przepisy, nie informuje o nich wprost? Bo trzeba będzie się postawić swojemu środowisku? Bo trzeba zdobyć się na coś, co w zespole zawodowym nie jest popularne ani mile widziane, wprost przeciwnie... bo przyczepią etykietkę oszołoma?

Przypominam sobie rozmowę z dziennikarzem, który sytuację prawną rodziców po poronieniu przy opisie pogrzebu przedstawił całkiem błędnie.

- Widzi pani, mnie nie interesowała kwestia prawa, dla mnie najważniejszy był pogrzeb, to, że się odbył. Przepisy w ogóle mnie nie interesowały w tym artykule, to był tylko margines, o którym wspomniałem.

- Ale źle pan wspomniał. Czy w pracy dziennikarz nie powinien charakteryzować się rzetelnością? Nawet jeśli wspomina o sprawach marginalnych?

- .... .

- Problem polega na tym, że dla pana to są sprawy marginalne, ale w rzeczywistości - takie nie są.

Od kilku lat co jakiś czas dziennikarze poruszają kwestie prawne rodziców po stracie dziecka. I dobrze. Byleby to robili ze znajomością tematu, nie tylko przepisów. Może przyszedł czas, aby po raz kolejny sięgnąć po te sprawy i napisać nie tylko, jakie są przepisy, ale jak w praktyce wygląda ich realizowanie w szpitalach i co rodzic lub pracownik szpitala może z tym zrobić.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 25.11.2024