Media, Ogólne
Bez znieczulenia
dodane 2008-02-15 23:41
Wiem, są lekarze, o których mówimy, że są z powołania. Dla których przekazanie informacji o poronieniu to też trudna sytuacja. (Patrz Radości i dramaty.)
Wiem też, że może być zupełnie inaczej.
- Lekarka bardzo delikatnie oznajmia mi, że dziecko nie żyje. Przychodzi drugi lekarz na konsultacje. Potwierdza diagnozę i... opowiada dowcip o żabce!!! (nic więcej nie pamiętam, bo zasłabłam).
- Kiedy zaczęłam krwawić i przyjechałam do szpitala zanim lekarz mnie zbadał wystukiwał na maszynie moje dane i jednocześnie przy mnie oczywiście, opowiadał położnej, że w weekend był na pieczonych u rodziny i świetnie się bawił...
- Jak mnie mąż przywiózł do szpitala z krwawieniem w 3. miesiącu, lekarz zrobił mi USG i powiedział: Ja tu żadnej ciąży nie widzę!" Myślałam, że mam jakieś urojenia. Nie mogę zapomnieć tych słów. Dla niego brak ciąży, dla mnie śmierć dziecka.
- Kolejne USG, nadal mam nadzieję, że będzie dobrze, modlę się w myślach, błagam o to, aby serduszko biło... a lekarka krótko stwierdza do drugiej lekarki: "eee... Krysiu, zobacz z TEGO to już nic nie będzie". Nie miałam sił się odezwać i skomentować jej wypowiedź.
- Silny krwotok, krew leje mi się po nogach, ciemno przed oczami, koszmarnie bolesne badanie i słowa