Ogólne
Popielcowo
dodane 2008-02-06 00:50
W zeszłym roku Środę Popielcową przeżywałam poza granicami Polski. Całe źródło informacji o tym, co przez te półtora roku (bo tyle w sumie mnie nie było 'w domu' ) to był internet i telefony od rodziny. Wyłączyłam się w dużym stopniu od polityki oraz tego, co wokół niej. Dlatego na wiele spraw patrzyłam z pozycji widza stojącego na zewnątrz wydarzeń. Do dziś w głowie odzywa się w różnych sytuacjach komentarz 'popielcowy' ks. Artura Stopki "Popiół na głowę księdza", ale to, co mi w duszy gra, nie dotyczy spraw, które chciał oddać autor.
Tegoroczna Środa Popielcowa w Polsce to nie tylko początek Wielkiego Postu, ale również zarządzony przez biskupów dzień modlitwy i pokuty całego duchowieństwa polskiego. Za co? Według biskupów za błędy i słabości w przekazywaniu całej Ewangelii. Nie tylko za współpracę z SB w czasach PRL-u.
Podejście do tej inicjatywy jest różne, zarówno wśród duchownych, jak i wśród świeckich. Pojawiły się nawet pytania, czy tym razem w Polsce dojdzie do odwrócenia ról i nie księża będą posypywać popiłem głowy wiernych, lecz świeccy nasypią popiołu księżom na głowy. Do tego raczej nie dojdzie, zresztą nie taki jest sens tego dnia. Chodzi przecież o to, aby duchowni sami zajrzeli w swe sumienia, rozpoznali grzechy i podjęli za nie pokutę.
To był inny niż wszystkie pozostałe popielce.
Pierwsza różnica - nie posypywano głów popiołem, tylko na czołach znaczono nim krzyż. Czarny, widoczny przez wszystkich. Tego dnia można było spotkać wiele 'naznaczonych' osób. I myślę, że niekoniecznie ze wspólnoty katolickiej, bo ta stanowiła zdecydowaną mniejszość.
Po drugie - obok kapłana stał świecki i ludzie procesyjnie, w dwóch rzędach podchodzili do prezbiterium.
Ksiądz na koniec tego obrzędu też otrzymał znak pokuty.
Od osoby stojącej obok niego - świeckiej.
Czasami potrzebujemy spojrzeć na to, w czym tkwimy od lat, innym wzrokiem.
Niekiedy - postawić na głowie. Albo raczej z głowy postawić na nogi.
Takiego spojrzenia na nowo wymaga sprawa traktowania pacjentki po poronieniu w polskich szpitalach. Przykłady różnych historii, cytowane wcześniej wypowiedzi personelu medycznego, nietrafione pocieszenia, niezrozumienie emocji osoby po stracie to tylko przejaw tego, że wciąż jesteśmy w starych schematach i przyzwyczajeniach.
Zaproponowanie pacjentce pożegnania z dzieckiem to dla wielu osób znęcanie się nad matką. Pogrzeb - wymysłem nawiedzonej części społeczeństwa. Potraktowanie z szacunkiem sytuacji straty - to tylko niepotrzebne rozdrapywanie ran. Przecież trzeba iść do przodu, wziąć się w garść i najlepiej zacząć myśleć o następnej ciąży.
Podobnie nowego spojrzenia potrzeba przy pisaniu tekstów dot. poronienia. W mediach katolickich nadal ten problem łączony jest z aborcją.