Znalezione w Biblii

Absalomie, synu mój, synu mój!

dodane 22:21

Dzisiejsze pierwsze czytanie (wtorek IV tygodnia w ciągu roku, II) opisuje śmierć Absaloma.

Właśnie przybył Kuszyta. Kuszyta powiedział: Niech się raduje pan mój, król, dobrą nowiną. Właśnie dziś Pan wymierzył ci sprawiedliwość uwalniając cię z ręki wszystkich, którzy powstali przeciw tobie. Król zapytał Kuszytę: Czy dobrze z młodym Absalomem? Odpowiedział Kuszyta: Niech się tak wiedzie wszystkim wrogom pana mojego, króla, którzy przeciw tobie złośliwie powstali, jak powiodło się temu młodzieńcowi. Król zadrżał. Udał się do górnego pomieszczenia bramy i płakał. Chodząc tak mówił: Synu mój, Absalomie! Absalomie, synu mój, synu mój! Kto by dał, bym ja umarł zamiast ciebie? Absalomie, mój synu, mój synu! Joabowi zaś doniesiono: Król płacze. Rozpacza z powodu Absaloma. Tak więc zwycięstwo zmieniło się w tym dniu w żałobę dla całego ludu. Posłyszał bowiem lud w tym dniu wiadomość: Król martwi się z powodu swego syna.

Mój lekarz milczy, nic nie mówi. Uśmiech, który zazwyczaj gości na jego twarzy gdzieś się ulotnił. Zwraca się do drugiej lekarki: poproś męża. Ja jeszcze nie wiem, że... a może nie chcę wiedzieć, nie chcę się domyślać...

- Czy wszystko w porządku? Co z dzieckiem?

- Przykro mi, dzidziuś się odmeldował.

..............................................................................

Boże, ja już przeżyłam ileś lat, przecież mogłeś zabrać mnie zamiast tego dziecka. Jego życie dopiero się rozpoczęło... Nie było mu dane doświadczyć tylu rzeczy...

..............................................................................

Nie pamiętam, ilu osobom donieśliśmy o tej ciąży. Potem trzeba było odkręcać. Wielu rodziców stara się nie mówić jak najdłużej o tym małym-dużym szczęściu, aby potem nie być w takiej sytuacji. To wyjaśnianie innym, że nie będzie narodzin jest trudne. Jest bolesne. I często niezrozumiałe dla innych.

Potem donosiliśmy o poronieniu.

Ostatnią osobą, której musiałam powiedzieć była daleka znajoma, widziałyśmy się na samym początku ciąży, byłyśmy w tym samym tygodniu, miałyśmy rodzić w tym samym czasie. Spotkałam ją już z dzieckiem. A ty co urodziłaś? To jedna z takich chwil, gdy świat się zatrzymuje, brakuje powietrza, słońca, wszystkiego. Nie urodziłam. Poroniłam. Córeczkę. I nie wiem, czy dalej mówić. Milczę. Po chwili jednak dodaję a potem porniłam jeszcze jedno dziecko. Milczenie. Aha. Koniec tematu.

.....................................................................

Dzieci moje kochane, gdzie jesteście? - ten pierwszy rok, półtora to było prawie nieustanne wołanie do nich, dzielenie się w myślach tym, co słychać tutaj, na dole. Przejaw choroby psychicznej? Nie. Normalność.

.....................................................................

To jest moja żałoba, mojego męża, naszego dziecka. I choć do rodziny należy większa ilość osób, to na tym krąg żałobników się zamyka.

Żałoba dla całego ludu? I tak mam dużo szczęścia, bo w tym wszystkim, czego doświadczamy jesteśmy z mężem razem choć oczywiście każde na swój sposób.

....................................................................

Jak długo będę się martwić z powodu moich dzieci? Aż do spotkania...

Zawsze, gdy jestem na cmentarzu, to z myślą o nich stawiam lampki na grobach.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024