Żałoba
Oczekiwanie
dodane 2007-12-15 11:18
Ciąża jest niezwykłym czasem - przenosi nas niejako w przyszłość, bo plany i marzenia o dziecku, które się urodzi dotyczą tej dalszej i bliższej przyszłości. "Patrz, pod choinką będziemy mieć takiego dwumiesięcznego szkraba." - myślałam. A potem trzeba było zmienić te wyobrażenia. "W czasie Świąt będę na ostatnich nogach, a może maluszek się trochę pośpieszy i urodzi się w samo Boże Narodzenie?"
A potem przyszedł ten grudzień, który tak bardzo był związany z narodzinami, narodzinami moich dzieci i nic już nie było, tak jak miało być.
To był najpełniejszy Adwent, jaki udało mi się przeżyć. Tak naprawdę w głowie kołatała się tylko jedna myśl dotycząca przyjścia Chrystusa.
"Oto przyjdzie Pan i z Nim wszyscy Jego święci; tego dnia zajaśnieje wielka światłość. (Por. Za 14, 5.7)" (Antyfona na wejście, wtorek, I, II tydzień Adwentu.)
"Ludu Boży, oto Pan przyjdzie, [...] i uraduje się wasze serce. (Por. Iz 30, 19.30) (Antyfona na wejście, niedziela, II tydzień Adwentu.)
Przyjdzie! Przyjdzie z moimi zmarłymi dziećmi!
W grupie znajomych dzieliliśmy się przeżywaniem Adwentu - ktoś 'poległ' na chodzeniu codziennym na roraty, tutaj kłótnia o to, gdzie spędzą święta, zmartwienia dotyczące tego, co ma być na stole wigilijnym i kto to przygotuje, barszczyk, kapusta, pierogi... Słucham i nie słyszę. Patrzę na nich i nie widzę.
To w jakimś sensie jest nieistotne - przecież On przyjdzie! To na Niego czekamy! Przyjdzie... z moimi dziećmi, będę mogła je zobaczyć - w końcu nie tylko we śnie - dotknąć, utulić. Przyjdzie! Z rzeszą świętych k'nam przybędzie!
Gdy mówię o 'moim' Adwencie, to widzę mur niezrozumienia. "Po co do tego wracasz? Po co nam o tym mówisz? To było tak dawno - prawie pół roku temu, jeszcze przeżywasz?" - w powietrzu wiszą niewypowiedziane pytania. Przecież przygotowujemy się do Świąt... No tak, oni też patrzą i nie widzą, słuchają i nie słyszą. Zupełnie, jak ja w stosunku do nich.
Gdzieś to oczekiwanie na powtórne przyjście Mesjasza się nam zagubiło. Może nie w teorii, bo teksty liturgiczne nieustannie nam o tym przypominają. Ale w praktyce, o to, czym żyjemy, gdzie jest nasz skarb związany z oczekiwaniem, to trochę się pogubiliśmy.
Od 'tamtego' Adwentu minęło już kilka lat. Ale jego wspomnienie jest wciąż we mnie obecne. I jest ważne.
W ostatnią niedzielę ksiądz na kazaniu mówił o... barszczu, kapuście, pierogach.
O powtórnym przyjściu Chrystusa, czyli Mesjasza, jeszcze w tym roku w kościele nie usłyszałam.