Nietrafione słowa
Spotkała was wielka łaska...
dodane 2007-11-25 15:49
Czytam tekst ks. Draguły z TP o polskich kazaniach (Kamyczek u nogi, ks. Andrzej Draguła, Tygodnik Powszechny, 18 listopada 2007):
Bogu cierpienie – tak jak zło i śmierć – podobać się nie może, a zadaniem człowieka jest robić wszystko, by cierpienia było jak najmniej. Owszem: ostatecznie jest ono nieusuwalne, ale nie znaczy to, że nie należy użyć wszelkich sił, by w każdym konkretnym przypadku je zniwelować. Dopiero gdy nie da się odsunąć kielicha cierpienia, można mówić o jego zbawczym wymiarze, i to tylko wtedy, gdy przeżywa się je w łączności z cierpiącym Chrystusem. Samo cierpienie – wbrew temu, co się często powtarza – nie uszlachetnia. Przeciwnie, jest źródłem destrukcji.
Po poronieniach od naszych znajomych usłyszeliśmy, że spotkała nas wielka łaska. Ale taką ''teologią" jesteśmy karmieni od małego. Głupota? cynizm? niewiedza? Ona - lekarka, więc ma podejście 'lekarskie' do poronień, "no tak zarodki się czasem wchłaniają".
Łatwo się snuje teorie na temat cierpienia, gdy jest się poza nim. Dużo trudniej, gdy dotyka nas samych. Boimy się rozmów o cierpieniu, ale też gdy zdobywamy się na odwagę, żeby coś mądrego powiedzieć, to często te słowa jeszcze bardziej ranią.
A wystarczy zwykłe "przykro mi".
Kilka miesięcy temu jestem na Mszy, pielgrzymka, ksiądz na koniec prosi o modlitwę za X: aby Bóg dał jej siły w chorobie, którą na nią zesłał.
Jezus z Ewangelii nie zsyłał na nikogo chorób, nie zabijał - leczył WSZYSTKICH, których Mu przynosili. I tych WSZYSTKICH w naszym myśleniu, w kazaniach - ogromnie mi brakuje.