Prawo, Żałoba
Urządziliście pogrzeb?
dodane 2007-04-25 00:16
Trzy tygodnie po poronieniu był już Wielki Tydzień. Na "święconkę" umówiliśmy się razem ze znajomymi, z którymi co jakiś czas spotykaliśmy się u dominikanów. To jest kolejna grupa znajomych, którym powiedzieliśmy o naszej małej nadziei, i której trzeba 'odkręcać' wszystko.
Mąż poszedł do kościoła, do Grobu, ja zostałam na dworze. Idzie ojciec... muszę iść powiedzieć. Jedna z bardziej sensownych rozmów. Choć dopiero po jakimś czasie potrafiłam ją docenić. Wybraliście imię? To dobrze. Udało wam się pochować? Boże, o czym ten facet mówi, chyba nie wie, jak wygląda poronienie na wczesnym etapie ciąży? dziecko miało sześć milimetrów, w szpitalu, gdy mi robiono usg przed łyżeczkowaniem, lekarka przyszła i radośnie mi powiedziała jama macicy pusta, TO już się poroniło. Nie wiem, o czym myślałam na tym szpitalnym korytarzu, nie było miejsca wtedy w szpitalu i już po przyjęciu dowiedziałam się, że ronić będę nie na sali, w swoim łóżku, ale na widoku wszystkich, siedząc na krzesełku. Zmieniając podkłady przy badaniach, przy kilkunastu osobach personelu medycznego, bo nie zapewniono mi minimum intymności, nawet przez moment nie myślałam, żeby szukać szczątków dziecka.
Pytanie jednak wróciło przy drugim poronieniu. Tym razem inny szpital. Mąż idzie do mojego lekarza i pyta się o pogrzeb, dostaje zapewnienie, że dziecko zostanie spalone. Pytam się położnej o to samo, nabiera powietrza w usta i bardzo powoli je wypuszcza, jakbym zrobiła ogromny problem, proszę spytać lekarza, który będzie zakładał leki. Przychodzi do sali z przychodni mój ginekolog, za co jestem ogromnie wdzięczna, znów pytam o pogrzeb, przecież to tylko tkanki. Boże, przecież dla mnie to dziecko, nieważne jak małe, nieważne, jak wygląda po łyżeczkowaniu, ale nadal dziecko. Szpital 'słynie' z chrześcijańskich ginekologów, zresztą ten mój też do nich należy. Nie mam już sił, aby coś więcej zrobić w tym kierunku.
Przed łyżeczkowaniem jeszcze jedno usg. Gdy używam słowa dziecko, od lekarki słyszę, że na tym etapie ciąży to jeszcze nie dziecko. Przed minutą razem oglądałyśmy obraz dziecka - ręce, nogi, głowa, brzuch. Jedenasty tydzień. Długo borykałam się z przebaczeniem... Szłam korytarzem do gabinetu zabiegowego i po prostu wyłam.
Niespełna miesiąc później spotkałam tę lekarkę w przychodni. Gdy weszłam do gabinetu, do 'mojego' lekarza, to z trudem udało mi się nie rozpłakać.
Trzy miesiące po drugim poronieniu spotkanie z cudownym Człowiekiem - a wie pani, że rodzice w Polsce mają prawo do pochówku dziecka bez względu na czas ciąży? Nogi się pode mną ugięły, mogłam coś zrobić dla moich dzieci... Nikt w szpitalu nie poinformował mnie o przysługujących nam prawach, a nasze pytania traktowano, jakbyśmy coś chcieli zrobić poza prawem .
Pół roku po poronieniu, czyli w listopadzie 2004, przychodzi list z Ministerstwa Zdrowia potwierdzający dwa prawa rodziców:
- prawo do rejestracji dziecka w USC,
- prawo do pogrzebu.
Nie, nie urządziliśmy pogrzebu, ani za pierwszym ani za drugim razem. I choć rozum mi mówi, że zrobiłam wszystko, co mogłam, aby to uczynić, to czasami serce oskarża mnie, że jednak nie wszystko.