Mój pierwszy post
dodane 2011-04-25 16:18
Cieszę się, że jestem tu ze swoim blogiem. O czym on będzie? Różnie; chcę pisać, o tym, co obserwuję, co jest inne, a wydaje się, że tak banalne, czego nie widać, a istnieje...
Niedziela Wielkanocna.... Wielkanocne śniadanie, potem życzenia telefoniczne, SMS do bliskich.... W trakcie rozmowy przez komórkę z bliską osobą wypowiedziałam się, że nie zrobię czegoś do południa, bo jestem zmęczona. Byłam na nabożeństwie wielkosobotnim, zakończonym procesją rezulekcyjną. Wszystko trwało ok 4,5 godz. "To nie mogłaś wyjść wcześniej!" - usłyszałam po drugiej stronie. "Wiesz, ale ja specjalnie na takie nabożeństwo pojechałam!" . Nie dodałam już, iż po procesji zostałam jescze, aby posłuchać spontaniczynych śpiewów scholi, które w powstałęj atmosferze radości brzmiały niesamowicie.
Nie czuję się, jak bohaterka, nie o to chodzi. Specjalnie co roku robię wszystko, by u ojców dominikanów (Wrocaław) przeżyć uroczystość tajemnicy zmartwychwstania. Atmosfera, śpiew, czas, wobec którego człowiek staje w swej pokorze, pomagają doświadczyć istoty wiary. Dlaczego miałabym więc wyjść wcześniej z takiego nabożeństwa?
W jego trakcie - podczas Liturgii Światła - na ekranie pojawiła się relacja z tego, co działo się przed kościołem. Zgromadzeni mieli okazję zobaczyć, jak dokładnie wyglądają obrzędy. Siedząca obok mnie strasza pani, trochę przysypiajaca w ciemnościach, ocknęłą się w pewnym momencie i powiedziała do swojego męża "Patrz, film leci". No tak, pomyślałąm, leci film, jak "Moda na sukces" czy "Klan", "M jak miłość" itp... Gdyby wypowiadająca się nieopatrznie kobieta wiedziała, ile różnych refleksji nasunęło mi się w związku z jej stwiedzeniem, chyba by nie uwierzyła. Być może niektórzy kolejny zobaczą coś nz wzór filmu. A film na to do siebie, że się go ogląda, czasem przeżywa mniej lub bardziej, ale nie wprowadza się go w życie. Film "leci" i "przeleci", a Zmartwychwstanie to filmem nie jest.