Kolejny początek ...

dodane 16:57

Słucham w samochodzie płyty Artura Rojka. Teksty o przeszłości, o jednostkowych wydarzeniach, które miały miejsce kiedyś i ich wpływie na resztę życia. Przynajmniej tak to widzę, a raczej słyszę. Płytę otwiera piosenka Lato 76, tekst o wypadku do jakiego niemal doszło. („Gdybyś nie zahamował...”)

Przyszedł mi do głowy pomysł na tekst o człowieku, który opowiada swoje życie, nieudane kompletnie życie, człowiekowi, który uratował go kiedyś przed śmiercią. Ma do niego pretensje za ten ratunek i obwinia za wszystkie późniejsze niepowodzenia

Przyszło mi też do głowy odniesienie takiej sytuacji do przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Uratowany człowiek, ten podniesiony ze skraju drogi, wcale nie podziela naszej pochwały Samarytanina, on chciał żeby go tam zostawić, na tym skraju drogi, pobitego i zakrwawionego, umierającego i bez szans. Dziwne? Możliwe, ale czy nie jesteśmy zdolni do takich zachowań w imię naszej absolutnej wolności, w imię człowieczeństwa, rozumianego jako wartość najwyższa?

Wystarczy przypomnieć sobie  proces jaki wytoczył jakiś pacjent, polskiego szpitala, chyba w ubiegłym roku, szpitalowi właśnie, dlatego, że kiedy był nieprzytomny, na skraju życia i śmierci, jakiś kapłan udzielił mu sakramentu chorych. To przecież nic innego jak umierający z przypowieści, który wytacza proces Samarytaninowi, za to że go podniósł z drogi, pielęgnował i uratował.

Ludzka duma posunięta chyba nawet poza granice rozsądku. Duma jest najważniejsza, mam prawo decydować o sobie i to jest najważniejsze, moje prawo wyboru. Korzystam z niego tylko dlatego, że jest, że mogę  Nie jest ważny wybór, nie są ważne jakiekolwiek konsekwencje, ważne jest moje prawo wyboru. Szalone ?

Inna sprawa, że to prawo odróżnia mnie od zwierząt. To ono czyni mnie podobnym do Boga, więc trzeba go bronić, więc łatwo się w tej obronie zapędzić w sytuację absolutyzowania samego prawa bez względu na jego sens, zapędzić w to szaleństwo.

Kategorie

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco