Przejażdżki

Kraksa

dodane 17:27

W niedzielę 30 marca miałem wypadek na rowerze. Tak na dobry początek... ;-)

Wyjechałem z domu koło godziny 15.00. Pojeździłem sobie trochę po ścieżce rowerowej i za moim kościołem. Było bardzo ciepło. Moja mama i młodszy brat poszli na skatepark. A ja, jak to ja od razu ekstremalna jazda - na żużlową ścierzkę! No i trach!!! Na jechałem niefortunnie na komień, wykręciło mi kierownicę i poleciałem na glebę. Upadłem na biodro, przynajmniej ono mnie do razu zabolało. Podniosłem się na kucki i chwilę rozmasowywałem bolącą kość. Co ciekawe, rower w ogóle nie ucierpiał! I to ma być spraiedliwość!!!!??? Nie zgięła się kierownica ani błotnik, nie zbiłem lampy, nie ma najmniejszego zarysowania ramy, no po prostu z tego roweru nikt by nie "wyczytał", że miałem kraksę. W końcu podniosłem siebie i rower. Wsiadłem i zobaczyłem na bluzie czerwone plamy. Krew! Odruchowo spojrzałem na łokieć - cały w krwi! Dziwne! Podczas upadku wcale nie poczułem, że obdarłem łokieć. Skóra była zdarta aż do mięśnia! Nie wyglądało to dobrze. Wsiadłem na rower i pojaechałem na skatepark, bo nikogo w domu nie było (tata poszedł do pracy na 14.00), żeby mama dała mi klucze do domu. Nie chciała mi dać, bo pomyślała, że zgubię po drodze. Powiedziała mi, żebym pojecgał do babci i tam to przemył (moja babcia z dziadkiem meszkają dwa piętra wyżej ode mnie w tej samej klatce co ja, fajnie co nie?). Popędziłem co tchu w kierunku mojego bloku. Dzwonię na domofon do babci, żeby mi otworzyła drzwi, i co? Oczywiście nie ma ich! Pewnie poszli na spacer. Myślałem, że mnie tam rozniesie, dlatego, że to oznaczało, że muszę się wracać z powrotem do mamy z na pół zaschniętą, brudną, krwią ociekającą raną!!! A podczas jazdy, gdy wiatr dmuchał w ranę to ból był nie do zniesienia. W końcu mama musiała dać mi te klucze, bo jak bym się dostał do domu? Najpierw sprowadziłem rower do piwnicy, bo potem by mi się już nie chciało. Następnie poszedłem do domu i przemywałe sobie ranę wodą i wodą utlenioną. Szczypało jak nie wiem! Poczułem ukłucie w biodrze. "Oho" - pomyślałem sobie bolące biodro daje się we znaki! Na szczęście wróciła mama i opatrzyła pożądnie tą ranę. Biodro rozbolało mnie tak, że nie mogłem chodzić i nie poszedłem do szkoły w poniedziałek. 

Do dziś czuję ból w biodrze przy niektorych ruchach! Trudno się dziwić - minął zaledwie tydzień. A rana "zastrupiła" się i goi się.

Nieźle się wystraszyłem tym wypadkiem, lecz na szczęście to tylko mały upadek, który w życiu pojawia się po to, aby podnieść się jeszcze wyżej!wink

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 15.05.2024

Kategorie