NIEDZIELA/ROZWAŻANIA
XXXI NIEDZIELA ZWYKŁA
dodane 2011-10-29 21:43
XXXI Niedziela Zwykła/ Rozważania
30 PAŹDZIERNIKA 2011
XXXI Niedziela Zwykła albo uroczystość Rocznicy poświęcenia własnego kościoła
XXXI Niedziela zwykła: Ml 1,14b-2,2b.8-10; Ps 131,1-3; 1 Tes 2,7b-9.13; Mt 23,9a.10b; Mt 23,1-12
Rozważania i homilie: Oremus · ks. M. Pohl · ks. E. Staniek · O. Gabriel od św. Marii Magdaleny OCD
Rocznicy poświęcenia własnego kościoła: 1 Krl 8,22-23.27-30; Ps 84,3-5.10-11 lub 2 Krn 5,6-8.9b.10.3-6,2; 1 Krn 29,10-12 lub Iz 56,1.6-7; Ps 84,3-5.10-11 lub Ez 43,1-2.4-7a; 1 Krn 29, 10-12; 1 Kor 3,9b-11.16-17 lub Ef 2,19-22 lub Hbr 12,18-19.22-24 lub 1 P 2,4-9; Mt 16,18; Mt 16,13-19 lub Łk 11,10; Łk 19,1-10 lub 2 Krl 7,16; J 2,13-22 lub J 4,24; J 4,19-24 lub Ap 21,3; J 10,22-30
XXXI Niedziela zwykła
(Ml 1,14b-2,2b.8-10)
Pan Zastępów mówi: Ja jestem potężnym Królem a imię moje będzie wzbudzać lęk między narodami. Teraz zaś do was, kapłani, odnosi się następujące polecenie: Jeśli nie usłuchacie i nie weźmiecie sobie do serca tego, iż macie oddawać cześć memu imieniu, mówi Pan Zastępów, to rzucę na was przekleństwo i przeklnę wasze błogosławieństwo, a przeklnę je dlatego, że sobie nic nie bierzecie do serca. Wy zaś zboczyliście z drogi, wielu doprowadziliście do sprzeniewierzenia się Prawu, zerwaliście przymierze Lewiego, mówi Pan Zastępów. A przeto z mojej woli jesteście lekceważeni i macie małe znaczenie wśród całego ludu, ponieważ nie trzymacie się moich dróg i stronniczo udzielacie pouczeń. Czyż nie mamy wszyscy jednego Ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg? Dlaczego oszukujemy jeden drugiego, znieważając przymierze naszych przodków?
(Ps 131, 1. 2-3)
Refren: Strzeż duszy mojej w Twym pokoju, Panie
Panie, moje serce się nie pyszni
i nie patrzą wyniośle moje oczy.
Nie dbam o rzeczy wielkie
ani o to, co przerasta moje siły.
Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę.
Jak dziecko na łonie swej matki,
jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.
Izraelu, złóż nadzieję w Panu,
teraz i na wieki.
(1 Tes 2,7b-9.13)
Stanęliśmy pośród was pełni skromności, jak matka troskliwie opiekująca się swoimi dziećmi. Będąc tak pełni życzliwości dla was, chcieliśmy wam dać nie tylko naukę Bożą, lecz nadto dusze nasze, tak bowiem staliście się nam drodzy. Pamiętacie przecież, bracia, naszą pracę i trud. Pracowaliśmy dniem i nocą, aby nikomu z was nie być ciężarem. Tak to wśród was głosiliśmy Ewangelię Bożą. Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przyjęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale - jak jest naprawdę - jako słowo Boga, który działa w was wierzących.
(Mt 23, 9a. 10b)
Jeden jest Ojciec wasz w niebie i jeden jest wasz Nauczyciel, Chrystus.
(Mt 23,1-12)
Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami:
Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.
Często bardzo trudno jest przyjąć słowo, które Bóg kieruje do nas przez ludzi. Wydaje nam się, że gdyby osobiście do nas przemówił, łatwiej byłoby nam uwierzyć. Ale czy wtedy nie bylibyśmy w pewien sposób przymuszeni do wiary, pozbawieni wolności wyboru? Bóg mówi do nas, szanując naszą wolną wolę, lecz aby przyjąć Jego słowa przekazywane za pośrednictwem człowieka, potrzebujemy łaski Bożej. Módlmy się dziś o nią. I o wiarę, która jest darem Pana.
Ks. Jarosław Ropel, „Oremus” październik 2005, s. 120
Szukajcie i zachowujcie prawdę!
W jak surowy sposób podsumował Jezus faryzeuszów! Była to Jego odpowiedź na zasadzki, zarzuty i ataki, które podejmowali faryzeusze przeciwko Jezusowi, jak słyszeliśmy o tym w Ewangeliach z ostatnich kilku niedziel.
Byłoby jednak błędem, gdybyśmy zatarli ręce z uciechy i powiedzieli sobie: dobrze im tak, wstrętnym faryzeuszom. Bo jeśli spojrzymy na ten tekst szczerze i z pewną dozą pokory i samokrytycyzmu, to zobaczymy, że i sami przyjmujemy niekiedy postawę faryzejską. Na przykład z tym mówieniem i czynieniem. Jakże potrafimy oburzać się na niedbalstwo innych, wytykać ich uchybienia, stawiać trafne diagnozy i rady, a zarazem sami często popełniamy te same ewidentne wykroczenia. Czy wobec tego przyjąć postawę pobłażliwości i nie stawiać słusznych wymagań nikomu? Nie! Chodzi o to, aby być sprawiedliwym wobec innych, a naprawę świata zacząć od siebie.
Ponieważ jednak nie jest to takie proste, często stosujemy taktykę pozorowania i mydlenia oczu. Obłuda, dwulicowość, samozakłamanie, udawanie kogoś lepszego dla ukrycia swego prawdziwego oblicza pod pozorami rzekomej doskonałości – to właśnie faryzeizm. Mistrzami w tym byli oczywiście faryzeusze i od nich przyjęła się nazwa dla tego typu zabiegów wykręcania się od odpowiedzialności i manipulowania innymi.
Wymagają one najpierw stworzenia sztucznych kryteriów oceny i wartości człowieka. Zamiast więc autentycznej pobożności, polegającej na liczeniu się z Bogiem i Jego przykazaniami, stwarza się pewne sztuczne formy i rytuały pobożnościowe, nieraz bardzo wyszukane, aby uczynić sobie szersze i gładsze pole do popisu. Zamiast kompetencji, odpowiedzialności i rzetelności w wypełnianiu swych obowiązków zawodowych, społecznych, rodzinnych, buduje się system sztucznych awansów, odznaczeń, przywilejów i tytułów, które zastępują naszą pracę. Ocenia się wtedy nie realne wyniki i owoce, lecz reklamę i szum, jaki człowiek jest w stanie zrobić wokół swojej osoby.
Doskonale widzimy, że zjawiska te od czasu faryzeuszów nie tylko nie zanikły, ale wręcz przeciwnie, zostały doprowadzone do perfekcji. W dodatku zmienił się znacznie zakres ich stosowania: są popularne już nie tylko w sferze religijnej, ale także w życiu zawodowym, a w polityce i reklamie trymfują. Doszło do tego, że nie potrafimy już trzeźwo i poprawnie ocenić prawie niczego, jeśli ktoś nie podpowie nam jedynie słusznej opinii. Zatraciliśmy zmysł krytycyzmu, trzeźwego osądu i własnego zadnia, coraz powszechniej zdajemy się ślepo na reklamę, modę, różne krzykliwe i wątpliwe autorytety, stajemy się podatni na manipulację. Gotowi jesteśmy kupić każdego kota w worku, jeśli tylko jest to worek odpowiednio kolorowy i „europejski”.
Cóż, w sferze religijnej zmieniło się może tylko to, że dziś raczej jesteśmy skłonni ukrywać swoje związki z Bogiem i Kościołem – gdyż taka jest obecnie koniunktura, ale nic nie przeszkodzi przykleić sobie katolickiej etykietki natychmiast, gdy tylko „akcje” Kościoła pójdą w górę. W życiu społecznym i publicznym Bóg i Jego prawo liczą się coraz mniej. I chyba wszyscy przyłożyliśmy do tego ręki.
Czy można coś na to wszystko poradzić? Chyba tak: trzeba wrócić do prawdy Bożego Słowa. „Czyńcie i zachowujcie wszystko, co wam polecą – czyli to, co jest napisane w Piśmie, ale czynów ich nie naśladujcie – nie dajcie się nabierać na obietnice tego świata” – oto recepta Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii. Szukajcie właściwych wzorów, zgłębiajcie prawdę, umiejcie przeciwstawić się doraźnym modom i tendencjom, nie ufajcie byle komu, zwłaszcza tym, którzy potrafią łatwo wszystko obiecać.
I słuchajcie głosu Kościoła. Nawet, jeśli ci, którzy użyczyli mu swoich ust nie są wystarczająco godni i wymowni, słuchajcie Tego, który naprawdę przemawia w Kościele. On jeszcze nikogo nigdy nie zawiódł.
Ks. Mariusz Pohl
Cenne narzędzia
Św. Franciszek zabronił swoim braciom krytykować duchowieństwo. Sam otaczał kapłanów wielką czcią, nie biorąc pod uwagę ich słabości, a czasem wielkiej nędzy moralnej, która zdawała się sygnalizować również małość ich wiary. Oczyma ducha dostrzegał moc uświęcającą zamkniętą w ich konsekrowanych dłoniach i uświęconych ustach. Cenił ich za to, że przez ich słowa w sakramencie pojednania płynie w serca Boży pokój, a w ich rękach chleb zamienia się w Ciało Jezusa, a wino w Jego Krew – pokarm nieśmiertelności. Taka postawa tchnęła olbrzymią mądrością. Reformatorska działalność św. Franciszka zostałaby brutalnie zgnieciona przez samo duchowieństwo, gdyby ono zostało w jakiejkolwiek mierze przez niego zaatakowane. Franciszek wiedział o tym. Za samo życie ewangeliczne i wzywanie innych do jego praktykowania nie można nikogo niszczyć.
Święty z Asyżu doskonale znał słabości ówczesnego duchowieństwa i bynajmniej ich nie ukrywał. Nigdy jednak nie osądzał. W duchu prawdy uważał, że jedynym sprawiedliwym sędzią kapłana jest tylko Bóg i Jemu samemu zostawiał nie tylko jego krytykę, ale nawet upomnienie. Wiedział, że grzechy duchowieństwa boleśnie ranią Boga i szkodzą Kościołowi bardziej niż jakiekolwiek inne. Skoro jednak Bóg powołuje ludzi do kapłaństwa i posługuje się nimi, mimo ich grzechów, dotykamy tajemnicy, wobec której zostaje jedynie milczenie i modlitwa.
Rzecz znamienna, że wypowiedzi proroków Starego Testamentu pod adresem kapłanów służących Bogu w świątyni są bardzo mocne. To znak, że Bóg będzie znacznie surowiej karał powołanego przez siebie człowieka do kapłańskiej służby, niż tych, którym zadań posługi przy ołtarzu nie zlecił.
Słowa zapisane przez Malachiasza nie wymagają komentarza. „Teraz do was, kapłani, odnosi się następujące polecenie: Jeśli nie usłuchacie i nie weźmiecie sobie do serca, że macie oddawać cześć mojemu imieniu, mówi Pan Zastępów, to rzucę na was przekleństwo. Zboczyliście z drogi, wielu doprowadziliście do sprzeniewierzenia się Prawu (...). Przeto z mojej woli jesteście lekceważeni i macie małe znaczenie wśród całego ludu”.
Temat ten podejmuje Jezus i wyraźnie przestrzega swoich Uczniów przed wychowawcami religijno-moralnymi narodu. „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią”. Chrystus uczy krytycznego spojrzenia na ludzi odpowiedzialnych za przekaz życia religijno-moralnego w społeczeństwie. Domaga się od uczniów dowartościowania podanej przez uczonych w Piśmie nauki, bo ta nie jest ich, ale Boga, a równocześnie pragnie, by dostrzegli brak konsekwencji w ich życiu. „Mówią bowiem, ale sami nie czynią”.
Jezus jako Wielki Prorok, odpowiedzialny za właściwe ustawienie ludzkich sumień, nie mógł przejść obojętnie obok zgorszenia dawanego przez ówczesnych przywódców religijnych. Krytyczna ocena duchowieństwa z równoczesnym dowartościowaniem zadań, jakie z woli Boga spełniają w społeczeństwie, to jeden z istotnych elementów dojrzałości ewangelicznej. Trudny do wypracowania, ale konieczny. Nie da się bowiem usunąć wad z serc osób duchownych. Bóg wybrał jako narzędzie to co słabe, by zawstydzić to co mocne. Duchowni to narzędzia w ręku Boga, przez które uświęca On świat. On też sprawiedliwie osądzi ich osobistą doskonałość.
Warto jednak pamiętać, że w salonach wystawowych znajdują się podziwiane dzieła sztuki – obrazy i rzeźby – lecz bardzo rzadko w tych salonach przechowuje się i podziwia pędzle i dłuta, czyli narzędzia, którymi arcydzieła zostały wykonane. Niejeden kapłan może podzielić los tych narzędzi. Dzieła, w powstaniu których uczestniczył, będą w salonie nieba podziwiane przez całe wieki, a on jeśli był tylko narzędziem, a nie stał się arcydziełem, może tego Bożego salonu nie oglądać. Dramat to wielki.
Ks. Edward Staniek
Jak matka
Święty Paweł kieruje do Tesaloniczan piękne wyznanie: „Stanęliśmy pośród was pełni skromności, jak matka troskliwie opiekująca się swoimi dziećmi. Będąc tak pełni życzliwości dla was, chcieliśmy wam dać nie tylko naukę Bożą, lecz nadto dusze nasze. Tak bowiem drodzy staliście się dla nas”.
Kto lepiej zna męską, zdecydowaną postawę Pawła, ten staje zdumiony nad tym wyznaniem. Dawne jego podejście uczonego w Piśmie i faryzeusza, walczącego aż do przelewu krwi z Kościołem, uległo zasadniczej zmianie. Duszpasterz o sercu matki. Wierni to jego dzieci. Karmi ich słowem Prawdy Bożej i swoją duszą.
Ojcowska miłość jest bardziej surowa, stanowcza, wymagająca. Miłość matki jest cierpliwsza, wyrozumialsza, życzliwsza dla dziecka. Ta sama miłość rodzicielska ma dwa oblicza, ojcowskie i matczyne, a rysy jednego i drugiego wzajemnie się uzupełniają. Duszpasterz stoi przed trudnym zadaniem. Jego serce ma objawić zarówno miłość ojcowską, jak i macierzyńską. Wierni czekają i na jedną, i na drugą. Potrzebna jest im męska, ojcowska ręka, zdecydowana, pewna, mocna, i potrzebna im jest ręka matki, delikatna, czuła, wrażliwa.
Dotyczy to zwłaszcza ludzi, którzy w dziedzinie ducha są niemowlętami. Trzeba ich karmić mlekiem, bo innego pokarmu nie są w stanie przyjąć. Wtedy serce duszpasterza winno być cierpliwe cierpliwością matki, osłaniające to co słabe i czekające często lata całe na dojrzałość, jaką osiągną jego dzieci.
W rozmowach na temat duszpasterzy najczęściej do głosu dochodzi krytyka. Zarzuca się nam, że jesteśmy urzędnikami, że często próżno szukać w nas serca ojcowskiego, a co dopiero matczynego. Słusznie wierni stawiają wysokie wymagania kapłanom, za mało natomiast jest modlitwy w ich intencji. Kształtowanie serca, w którym jest zawarte wszystko, co najlepsze w miłości ojca i w miłości matki, to trudne dzieło, a bez duchowego zaplecza niemożliwe do wykonania.
Każde spotkanie z kapłanem w kancelarii, na katechezie, w kościele winno być połączone z modlitwą za niego. Człowiek na świeczniku jest dodatkowo atakowany przez wrogów Kościoła. Wierni wiedząc o tym, winni stanąć po jego stronie, nie tyle w dyskusjach, ile w modlitwie.
Duszpasterz o wielkim sercu to niezwykle cenny dar dla wspólnoty wierzących. Tę wielkość serca można kształtować modlitwą za kapłanów. Kościół zawsze posiada wielu kapłanów, z których jest dumny. Ich duszpasterska praca przypomina cichą pracę matki, która jest sercem domu. Jakże często mówi się wiele o mężu i dzieciach, nie wspominając o żonie, o matce. Tymczasem wielkość męża, dzieci opiera się jak pomnik na mocnym cokole serca, umysłu, rąk żony i matki. Praca matki jest z reguły pracą w ukryciu, podobnie jest i w duszpasterstwie.
Modlitwa za kapłanów winna być połączona z modlitwą dziękczynną za dobrych kapłanów spotkanych w życiu. To oni z reguły stanowią ów cokół, na którym wznoszą się pomniki świętych.
Ks. Edward Staniek
„Będę głosił imię Twoje swym braciom” (Ps 22, 23)
Liturgia słowa zwraca się dzisiaj w szczególny sposób do tych wszystkich z Ludu Bożego, którzy mają odpowiedzialne zadania wynikające albo z posługi kapłańskiej, albo z innych obowiązków apostolskich. Jest ona równocześnie poważnym wezwaniem i gorącą zachętą, upomnieniem i zaproszeniem.
Pierwsze czytanie, wyjęte z proroka Malachiasza (1, 14 — 2, 2. 8-10) jest mocnym zarzutem skierowanym do ówczesnych kapłanów, którzy zbywali kult Boży i pełnili go w sposób niegodny, a zamiast uczyć lud czcić Boga i zachowywać Jego prawo, przez fałszywe nauczanie prowadzili do zguby. „Teraz zaś do was, kapłani, odnosi się następujące polecenie. Jeśli nie usłuchacie i nie weźmiecie sobie do serca tego, iż macie oddawać cześć memu imieniu, mówi Pan Zastępów, to rzucę na was przekleństwo... Wy zaś zboczyliście z drogi, wielu doprowadziliście do sprzeniewierzenia się Prawu” (tamże 2, 1-2, 8). Kapłan, katecheta i wychowawca mają obowiązek nauczać, jak należy czcić Boga modlitwą oraz życiem według prawa Bożego. Kto oddala się od tego zadania i przekazuje nie słowo Boże i naukę Kościoła, lecz słowo i idee własne, staje się kamieniem obrazy i okazją zguby dla wielu, którzy zostają oszukani tym więcej, im większy jest autorytet ich nauczycieli.
Jezus również — jak czytamy w dzisiejszej Ewangelii (Mt 23, 1-12) — ubolewał nad postępowaniem uczonych w Piśmie i faryzeuszów, którzy zajmowali „katedrę Mojżesza” czyniąc się nauczycielami, podczas gdy ich nauczanie i postępowanie było wyraźnie sprzeczne z prawem Bożym. Jezus oskarża ich przede wszystkim o obłudę i pychę. Oni „mówią, a nie czynią” (tamże 3), żądając od ludu zachowywania mnóstwa przepisów, jakich Bóg nie nakazał, lecz sami „palcem ruszyć ich nie chcą” (tamże 4). Pełnią dobre uczynki w tym celu, „żeby się ludziom pokazać” (tamże 5), przepełnieni pychą szukają pierwszych miejsc, lubią, żeby ich pozdrawiano i „żeby ludzie nazywali ich «rabbi»„ (tamże 7). Jezus takiemu postępowaniu przeciwstawia prostotę i pokorę, które pragnie widzieć w swoich uczniach, a więc w każdym apostole. Zamiast podawać się za nauczycieli, powinni ukrywać swój autorytet za postępowaniem skromnym, braterskim i serdecznym, które autorytet ten uczyni jeszcze bardziej mocnym. Zawsze zresztą trzeba pamiętać, że jeden jest tylko nauczyciel, „jeden jest tylko Mistrz, Chrystus” (tamże 10).
Z tymi zaletami łączą się szczera miłość, wielkoduszne oddanie i osobista bezinteresowność, o których mówi drugie czytanie (1 Tes 2, 7-9. 13). „Stanęliśmy pośród was pełni skromności — pisze św. Paweł do Tesaloniczan — jak matka troskliwie opiekująca się swoimi dziećmi. Będąc tak pełni życzliwości dla was, chcieliśmy wam dać nie tylko naukę Bożą, lecz nadto dusze nasze, tak bowiem drogimi staliście się dla nas” (tamże 7-8). Apostoł, zwykle pełen energii i przedsiębiorczości, staje się czuły jak matka względem tych, których przez swoje trudy apostolskie rodzi Chrystusowi. Uważa ich za swoje dzieci do tego stopnia, że pragnie oddać za nich również życie. Nie są to tylko proste słowa, ponieważ on nie cofa się nawet w obliczu najniebezpieczniejszego ryzyka, byleby tylko pozyskać ludzi dla Chrystusa, a ponadto głosił im Ewangelię w „pracy i trudzie... pracując dniem i nocą, aby nikomu nie być ciężarem” (tamże 9), Swoją wielkoduszność posunął aż do wyrzeczenia się nawet tego, co należało mu się z prawa. Starał się jedynie dawać, a nic zgoła nie otrzymywać, przekonany, że bezinteresowność osobista przyczyni się. skuteczniej do jego przepowiadania; istotnie zostało ono przyjęte „nie jako słowo ludzkie, ale — jak jest naprawdę — jako słowo Boga” (tamże 13). Bezinteresowne głoszenie Ewangelii jest nadzwyczaj wymownym świadectwem prawdziwości własnej wiary.
-
Będę głosił imię Twoje swym braciom, o Panie, i chwalić Cię będę pośród zgromadzenia. Chwalcie Pana wy, co się Go boicie... bo On nie wzgardził ani się nie brzydził nędzą biedaka, ani nie ukrył przed nim swojego oblicza i wysłuchał go, kiedy ten zawołał do Niego.
Chwalić Cię będę. Panie, w wielkim zgromadzeniu; śluby mc wypełnię wobec bojących się Ciebie... Przypomną sobie i wrócą do Ciebie wszystkie krańce ziemi. Oddadzą Ci pokłon wszystkie szczepy pogańskie, bo władza królewska należy do Ciebie (Psalm 22, 23-29).
-
Najmiłosierniejszy Boże, wysłuchaj mnie łaskawie: błagam Cię za tych, którzy są Twoimi. Do tej modlitwy pobudza mnie posłannictwo ojcowskie, jakie mi powierzyłeś, skłania mnie miłość, dodaje mi otuchy pamięć na Twoją dobroć. Ty wiesz, o słodki Panie, jak bardzo ich miłuję, jakie miejsce zajmują w moim sercu, jaką troskliwością ich otaczam. Ty wiesz, mój Panie, że nic rozkazuję im twardo i gwałtownie, że wolę pomagać im raczej w miłości niż panować nad nimi i poddawać ich sobie w pokorze i stawać się pośród nich — mocą miłości — jak jeden z nich...
Składam ich w Twoje święte ręce i powierzam ich Twojej czułej opatrzności. Oby nikt nie wyrwał ich z Twojej ręki ani z rąk Twojego sługi, któremu ich powierzyłeś, lecz niechaj wytrwają z radością w swoim świętym postanowieniu, a trwając, niech dostąpią życia wiecznego: przy Twojej pomocy, o najsłodszy Panie nasz, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen (Elredo z Rievaulx).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 394
Rocznicy poświęcenia własnego kościoła
(1 Krl 8,22-23.27-30)
Salomon stanął przed ołtarzem Pana wobec całego zgromadzenia izraelskiego i wyciągnąwszy ręce do nieba, rzekł: „O Panie, Boże Izraela! Nie ma takiego Boga jak Ty ani w górze na niebie, ani w dole na ziemi, tak zachowującego przymierze i łaskę względem Twoich sług, którzy czczą Cię z całego swego serca. Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem. Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie, o Panie, Boże mój, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w której dziś twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię. Jest to miejsce, o którym powiedziałeś: "Tam będzie moje imię", tak aby wysłuchać modlitwę, którą zanosi Twój sługa na tym miejscu. Dlatego wysłuchaj błaganie Twego sługi i Twego ludu, Izraela, ilekroć modlić się będzie na tym miejscu. Ty zaś wysłuchaj na miejscu Twego przebywania w niebie. Nie tylko wysłuchaj, ale też i przebacz”.
(Ps 84,3-5.10-11)
REFREN: Jak miła, Panie, jest świątynia Twoja
Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich,
Serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego.
Nawet wróbel znajduje swój dom, a jaskółka gniazdo,
gdzie złoży swe pisklęta:
przy ołtarzach Twoich, Panie Zastępów, Królu mój i Boże
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie Cię wielbiąc.
Spójrz, Boże, tarczo nasza,
wejrzyj na twarz Twego Pomazańca.
Doprawdy, dzień jeden w przybytkach Twoich
lepszy jest niż innych tysiące:
wolę stać w progu mojego Boga,
niż mieszkać w namiotach grzeszników.
lub
(2 Krn 5,6-8.9b.10.3-6,2)
Król Salomon i cała społeczność Izraela, zgromadzona przy nim przed Arką, składali na ofiarę owce i woły, których nie rachowano i nie obliczono z powodu wielkiej ilości. Następnie kapłani wprowadzili Arkę Przymierza Pana na jej miejsce do sanktuarium świątyni, to jest do Świętego Świętych, pod skrzydła cherubów, a cheruby miały tak rozpostarte skrzydła nad miejscem Arki, że okrywały Arkę i jej drążki z wierzchu. Pozostają one tam aż do dnia dzisiejszego. W Arce zaś nie było nic oprócz dwóch tablic, tablic Przymierza, które Mojżesz tam złożył pod Horebem, gdy Pan zawarł przymierze z synami Izraela w czasie ich wyjścia z Egiptu. Kiedy tak zgodnie, jak jeden, trąbili i śpiewali, tak iż słychać było tylko jeden głos wysławiający majestat Pana, kiedy podnieśli głos wysoko przy wtórze trąb, cymbałów i instrumentów muzycznych przy wychwalaniu Pana, że jest dobry i że na wieki Jego łaskawość, świątynia napełniła się obłokiem chwały Pana, tak iż nie mogli kapłani tam pozostać i pełnić swojej służby z powodu tego obłoku, bo chwała Pana wypełniła świątynię Bożą. Wtedy przemówił Salomon: „Pan powiedział, że będzie mieszkać w chmurze, a ja Tobie, Panie, wybudowałem dom na mieszkanie, miejsce przebywania Twego na wieki”.
(1 Krn 29,10-12)
REFREN: Chwalimy, Panie, Twe przesławne imię
Bądź błogosławiony, o Panie, Boże ojca naszego, Izraela,
na wieki wieków.
Twoja jest, o Panie, wielkość i potęga,
sława, majestat i chwała;
bo wszystko, co jest na niebie i na ziemi, jest Twoje.
Do Ciebie, Panie należy królowanie.
Bogactwo i chwała od Ciebie pochodzi.
Ty nad wszystkim panujesz, a w ręku Twoim siła i potęga
i ręką Twoją wywyższasz i utwierdzasz wszystko.
lub
(Iz 56,1.6-7)
Tak mówi Pan: „Zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości, bo moje zbawienie już wnet nadejdzie i moja sprawiedliwość ma się objawić. Cudzoziemców zaś, którzy się przyłączyli do Pana, ażeby Mu służyć i ażeby miłować imię Pana i zostać Jego sługami - wszystkich zachowujących szabat bez pogwałcenia go i trzymających się mocno mojego przymierza, przyprowadzę na moją Świętą Górę i rozweselę w moim domu modlitwy. Całopalenia ich oraz ofiary będą przyjęte na moim ołtarzu, bo dom mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów”.
(Ps 84,3-5.10-11)
REFREN: Oto mieszkanie Pana Boga z ludźmi.
Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich,
Serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego.
Nawet wróbel znajduje swój dom, a jaskółka gniazdo,
gdzie złoży swe pisklęta:
przy ołtarzach Twoich, Panie Zastępów, Królu mój i Boże
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie Cię wielbiąc.
Spójrz, Boże, tarczo nasza,
wejrzyj na twarz Twego Pomazańca.
Doprawdy, dzień jeden w przybytkach Twoich
lepszy jest niż innych tysiące:
wolę stać w progu mojego Boga,
niż mieszkać w namiotach grzeszników.
lub
(Ez 43,1-2.4-7a)
Anioł poprowadził mię ku bramie, która zwrócona jest na wschód. I oto chwała Boga Izraela przyszła od wschodu, a głos Jego był jak szum wielu wód, a ziemia jaśniała od Jego chwały. A chwała Pana weszła do świątyni przez bramę, która zwrócona była ku wchodowi. Wtedy uniósł mię duch i zaniósł mię do wewnętrznego dziedzińca. A oto świątynia pełna była chwały Pana. I usłyszałem, jak ktoś mówił do mnie od strony świątyni, podczas gdy ów mąż stał jeszcze przy mnie. Rzekł do mnie: „Synu człowieczy, to jest miejsce tronu mojego, miejsce podstawy dla moich stóp, gdzie chcę na wieki mieszkać pośród synów Izraela”. Oto słowo Boże.
(1 Krn 29, 10-12)
REFREN: Chwalimy, Panie, Twe przesławne imię
Bądź błogosławiony o Panie, Boże ojca naszego, Izraela,
na wieki wieków.
Twoja jest o Panie, wielkość, moc, sława, majestat i chwała,
bo wszystko, co jest na niebie i na ziemi, jest Twoje.
Do Ciebie, Panie, należy królowanie
i ten, co głowę wznosi ponad wszystkich.
Bogactwo i chwała od Ciebie pochodzi,
Ty nad wszystkim panujesz, a w ręku Twoim moc i siła,
i ręką Twoją wywyższasz i utwierdzasz wszystko.
(1 Kor 3,9b-11.16-17)
Bracia: Jesteście Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego niż ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.
lub
(Ef 2,19-22)
Bracia: Nie jesteście już obcymi i przychodniami. ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.
lub
(Hbr 12,18-19.22-24)
Bracia: Nie przystąpiliście do dotykalnego i płonącego ognia, do mgły, do ciemności i burzy ani też do grzmiących trąb i do takiego dźwięku słów, iż wszyscy, którzy go słyszeli, prosili, aby do nich nie mówił. Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu, do pośrednika Nowego Testamentu - Jezusa, do pokropienia krwią, która przemawia mocniej niż krew Abla.
lub
(1 P 2,4-9)
Bracia: Zbliżając się do Pana, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Piśmie: „Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny, a kto wierzy w niego, na pewno nie zostanie zawiedziony”. Wam zatem, którzy wierzycie, cześć. Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczy, stał się podstawą węgła i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia. Ci, nie posłuszni słowu, upadają, do czego zresztą są przeznaczeni. Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, świętym narodem, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła.
(Mt 16,18)
Ty jesteś Piotr - Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą.
(Mt 16,13-19)
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”. Jezus zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Odpowiedział Szymon Piotr: „Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego”. Na to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr - Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.
lub
(Łk 11,10)
W moim domu ten, kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje, a kołaczącemu otworzą.
(Łk 19,1-10)
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy widząc to, szemrali: „Do grzesznika poszedł w gościnę”. Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Na to Jezus rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”.
lub
(2 Krl 7,16)
Wybrałem i uświęciłem tę świątynię, aby moja obecność trwała tam na wieki.
(J 2,13-22)
Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie, oraz siedzących za stołami bankierów. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powyrzucał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, co sprzedawali gołębie, rzekł:„Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu Ojca mego targowiska”. Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: „Gorliwość o dom Twój pożera Mnie”. W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?” Jezus dał im taką odpowiedź: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo”. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?” On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
lub
(J 4,24)
Ojciec chce mieć prawdziwych czcicieli, którzy będą oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.
(J 4,19-24)
Kobieta z Samarii powiedziała do Jezusa: „Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”. Odpowiedział jej Jezus: „Wierz Mi, niewiasto, nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem, już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.
lub
(Ap 21,3)
Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka razem z nimi
(J 10,22-30)
Obchodzono w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: „Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie”. Rzekł do nich Jezus: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mojego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.