Wymowne milczenie. Apel do nauczających.
dodane 2015-10-26 22:22
"Wyrażanie nowej opinii może być abstrakcyjnie dozwolone, lecz w praktyce nie zawsze może być dopuszczalne. Nowość może być tak zaskakująca, że będzie wymagała całkowitej pewności, że jest prawdą. Może być tak obca, ze wywoła pytania, czy nie zaniepokoi źle ukształtowanych umysłów. I chociaż stwierdzenie nie będzie wykroczeniem przeciw wierze ciągle może być wykroczeniem przeciw miłości."
Primum non nocere - po pierwsze nie szkodzić. Ta zdanie nie dotyczy wyłącznie lekarzy i farmaceutów, ale powinno zapaść głęboko w serce także tym, których możemy nazwać lekarzami dusz, czyli księży, biskupów, jak również w pewnym sensie teologów i katechetów.
Nie szkodzić, tzn. nie psuć tego, co jest już dobre w ludziach przez złą mowę, siejącą zamęt, zgorszenie i wątpliwości. Mimo najszczerszych chęci, przy braku rozeznania w możliwościach intelektualnych powierzonych sobie ludzi, nie należy głosić niesprawdzonych hipotez, prowadzić dywagacji i szukać nowinek w sprawach dot. religii.
Duszpasterstwo i nauczanie wymaga czasami porzucenia sztywnych rozumowych argumentów na rzecz budowania zażyłości i relacji ludzi z Bogiem. Nie każdy jest w stanie udźwignąć ciężar wiedzy, ale każdy może zbliżyć się do Boga. Dla kogoś, kto jest nieprzygotowany, każde ziarno niepewności wydaje się równie urażające i niebezpieczne, jak by było błędem.
Świetnie tę sprawę przedstawia bł. J.H. Newman, kiedy pisze:
"W pewnych wypadkach, kiedy nie ma obowiązku wiary, może zaistnieć potrzeba milczenia. Nie wchodzi tutaj żadne pytanie dotyczące wiary. Zakładając, że jakaś nowatorska opinia o Biblii lub jej zawartości pojawia się, jako uzasadniona aczkolwiek otwarta na zakwestionowanie, mamy do czynienia z przypadkiem, w którym Kościół nic nie zdecydował, a w takim razie nowe pytanie domaga się odpowiedzi. W takim przypadku wyrażanie nowej opinii może być abstrakcyjnie dozwolone, lecz w praktyce nie zawsze może być dopuszczalne. Nowość może być tak zaskakująca, że będzie wymagała całkowitej pewności, że jest prawdą. Może być tak obca, ze wywoła pytania, czy nie zaniepokoi źle ukształtowanych umysłów. I chociaż stwierdzenie nie będzie wykroczeniem przeciw wierze ciągle może być wykroczeniem przeciw miłości. I wcale stwierdzenie to nie musi być heretyckie, ale uwzględniając czas lub miejsce, może być przeciwne powszechnej opinii w katolickim ciele, tak, jak to miało miejsce w przypadku Galileusza. Gorliwość o supremacje Bożego Słowa, podważanie autorytetów, miłość względem słabych i nieświadomych i nieufność względem siebie, powinny powstrzymywać człowieka przed porywczością, bądź byciem nierozważnym w rozpowszechnianiu tego co on uważa za prawdę i czego on, jeżeli zostanie naprawdę zapytany, nie może się wyprzeć. Boża rodzina domaga się, czego nie czyni krytyka i historia, naszej delikatności w takich sprawach."
Nie czujmy się zatem tymi, którzy niosąc kaganek oświaty dla innych, na siłę próbują wykorzeniać błędy, żebyśmy czasem nie wyrywając chwastów, nie wyrwali i pszenicy (Mt 13,29).