Upiór mgieł

dodane 15:45

takie moje opowiadanko:)

UPIÓR MGIEŁ

Na tych ziemiach wiele, wiele setek lat temu istniało pewne królestwo – królestwo Łabędzie. Rządził nim mądry i rozważny król Rafał oraz drobna i piękna królowa Ludmiła. Mieli jedyną, ukochaną piękną córkę Patrycję. Była bardzo piękna i bardzo delikatna. Była oczkiem w głowie obojga rodziców. Dorastała w miłości i zrozumieniu. Jednak, kiedy miała piętnaście lat coś zaczęło się psuć w idealnej dotąd rodzinie.

Król i królowa coraz rzadziej wychodzili ze swoich komnat, a w ich pokojach unosiła się mgła która pojawiała się znikąd i równocześnie tak samo dziwnie znikała. Po paru tygodniach jasne było, że król i królowa zachorowali na tajemniczą chorobę upiora mgieł.

Choroba ta polegała na tym, że wszędzie unosi się mgła, która oziębia ciała i umysł. Przeważnie po kilku dniach osoba umiera z wyziębienia. Mgłę tą zapuszczał, pod osłoną nocy sam upiór mgły.

Ten potwór cały był z mgły, miał jednak swoich sługów – byli to ludzie którymi zawładną. W królestwie Łabędzim cały ten upiór traktowany był jako legenda do straszenia dzieci. Okazało się jednak, że on nie dość, że istnieje to chce zaatakować królestwo Łabędzie. Kiedy wykryto, że król i królowa już nie żyją, dookoła zapanowała panika. Nic dziwnego. Potwora nie dało się zniszczyć żadną bronią. Było to nie możliwe, no bo jak zniszczyć mgłę? Wiadomo było, że to tylko kilka dni, aby upiór zaczął atakować i zdobył królestwo

Księżniczka nie wiedziała co robić. Była zbyt młoda, żeby rządzić państwem a tym bardziej kierować obroną przed ludźmi upiora mgieł.

Po co on atakował? Żeby mieć jeszcze więcej ludzi jemu posłusznym. Wtedy mógłby jeszcze więcej atakować, i więcej aż pokonałby cały świat. Gdzie przeszedł zostawała szara pustynia, na której snuły się ponure mgły. Ludzi tam nie było. Wszyscy pokonani szli za upiorem, żeby służyć mu do końca swojego życia. Nie musieli jeść, spać, wypoczywać. Nic nie musieli.

Kiedy w całym królestwie wszyscy w ogólnym chaosie panikowali do zamku przyszła młoda dziewczyna. Nie mogła mieć więcej niż piętnaście lat. Miała piękne, długie rude włosy, zielone oczy i delikatne piegi. Wyglądała na dziewczynę z biedniejszych stref, na córkę zwykłego strażnika. Przy brązowej sukience miała miecz i sztylet. Poszła do księżniczki. Złożyła prosty ukłon i zaczęła mówić niskim, dziewczęcym głosem

- Witaj księżniczko. Wiem o upiorze mgieł i o tym co Cię trapi. O tym, że nie wiesz jak go pokonać - dziewczyna mówiła niesamowicie szybko, a jednocześnie wyraźnie – Jestem zwykłą córką strażnika, słyszałam jednak o pewnym człowieku który pomoże wybawić nasz kraj z problemu. Potrzebowałabym tylko konia i broni

Księżniczka była zszokowana. Żaden z poddanych nigdy nie rozmawiał z nią w taki sposób. Ale jednak coś było w tych słowach, że księżniczka była gotowa powierzyć losy królestwa w ręce zwyczajnej mieszczanki

- Ale czy dasz radę? - zapytała Patrycja, ciekawa odpowiedzi

- Pani, albo mi się uda albo zginę – nieznajoma skłoniła się

- Dobrze. Mogę chociaż wiedzieć, jak Cię zwą? - spytała księżniczka

- Nazywają mnie Monika

- A więc dobrze, Moniko. Choć i wybierz sobie co chcesz!

Monika nie potrzebowała zbyt wiele. Wybrała sobie jednego konia ze stajni – pięknego araba, Ametysa. Do tego wzięła sobie inny miecz. Jeden z lepszych. Na ramię zarzuciła skórzaną torbę. W niej były zapasy jedzenia: sery, chleby, trochę wina w bukłakach, cukier, sól i mięso. Z takim ekwipunkiem Monika wymknęła się tylną bramą.

Kiedy odjeżdżała od granic królestwa, widziała wielkie armie które zaczynały oblęgać zamek

- Muszę dać radę – pomyślała, i dała koniowi sygnał, aby zaczął galopować.

Przez pierwsze dwa dni wszystko układało się wspaniale. Monika niemalże zapomniała o królestwie Łabędzim, o tym, że jest w niebezpieczeństwie. Podróżowała przez bujne łąki, piękne i zadbane wioseczki i zielone lasy.

Jednak w miarę, jak jechała bliżej do Korneliusza – tak bowiem miał na imię człowiek, do którego szła – krajobraz ulegał zmianie.

Zamiast pięknych, zielonych łąk widziała tylko ponure bagna nad którymi unosiły się mgły. Na miejscu lasów były jakieś szare pustkowia z mnóstwem uschniętych, martwych drzew i pajęczyn. Zamiast błękitnego, jasnego nieba Monika miała nad sobą szare, pokryte ciemnymi chmurami sklepienie. Wcześniej widziała dużo zwierząt, choćby zające, sarny, jelenie. Teraz nic oprócz nietoperzy. I mgły...

Monika wiedziała, że tam gdzie kiedyś mieszka Korneliusz przeszedł upiór mgieł. On był wtedy małym dzieckiem, więc na niego nic nie działało. Kiedy w czasie oblężenia wszędzie było zamieszanie, on wszedł pod stół. I dzięki temu przeżył. Jako jedyny wolny człowiek. I on na pewno będzie wiedział, jak pokonać upiora mgieł.

Dziewczyna wiedziała, że aby się do niego dostać musi przejść przez bagno. Z koniem nie dałaby rady, więc przywiązała go do drzewa

- Nie martw się, nie długo wrócę – szepnęła do ucha zwierzęciu. Ametys nerwowo stąpał przy konarze, jednak chyba zrozumiał słowa Moniki.

Dziewczyna weszła w głąb bagna. Woda i maź sięgała jej po kolana. Łatwo było ugrzęznąć, trafić na złe miejsce i się utopić, albo po prostu się zgubić.

Jak by nie było dosyć trudno, dookoła Moniki zaczęły krążyć nietoperze. Mimo odganiania nie odstępowały dziewczyny na krok.

W pewnym momencie wędrówki Monika przewróciła się i wpadła do bagna. Szybko wstała i próbowała iść dalej. Nie było to proste, ponieważ wszędzie miała pełno błota i ohydnej mazi. Wszędzie – w ustach, we włosach, cała była tym oblepiona. Na szczęście bagno się skończyło. Teraz pozostawało „tylko” odnaleźć Korneliusza na tym szarym pustkowiu.

Monika wiedziała, że on mieszka w ruinach domów. Wszędzie było szaro. Obok Moniki przemykały szczury. Szła do miejsca, gdzie zauważyła jakieś kamienie. Wyglądały na ruiny domów. Nie mogła dużo dostrzec, bo wszędzie unosiło się mnóstwo mgły. Nie była to zwykła mgła którą często widywała na łąkach w królestwie łabędzim. Ta była okropnie gęsta. Prawie nic nie było przez nią widać.

Kiedy jej oczy przyzwyczaiły się do mgły, zauważyła, że faktycznie znajduje się w ruinach miasta lub wioski.

- Halo – zawołała. Jej głos brzmiał głucho wśród mgieł i ogólnej pustki. Monika sama się wystraszyła swojego głosu

Postanowiła obejść te zgliszcza. Może tam jest Korneliusz. Cichutko nawołując i oglądając ruiny domów przemierzała te ponure miejsce.

Dwa razy obeszła całą wioskę. Nikogo nie było. Tylko czasami usłyszała jakiś cichy szmer, jakby ktoś się skradał i widziała jakieś małe cienie jakby żywych istot

Monika się wzdrygnęła. Nie była tchórzem, ale zaczęła się trochę bać.

- Chyba pójdę do Ametysa i poszukam Korneliusza gdzie indziej – powiedziała do siebie Monika, i już miała zamiar wrócić do konia, kiedy zauważyła światełko.

Podeszła w jego stronę. Świeciło od piwnicy jakiegoś domu. Monika tam weszła. Światełkiem było ognisko. Siedział przy nim stary, zgarbiony człowiek z długą białą brodą.

- Korneliusz? - zapytała niepewnym głosem dziewczyna

Stary mężczyzna podniósł się

- Tak, drogie dziecko. - Monice spadł kamień z serca – w jakiej sprawie jesteś u mnie, na tych przeklętych bagnach?

Monika wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić

- Jestem wysłanniczką księżniczki królestwa Łabędziego. Jej rodzice umarli na chorobę mgieł – na słowo „mgieł” Korneliusz się wzdrygnął – Upiór mgieł i jego ludzie atakują jej królestwo. Słyszałam, że ty jako jedyny przeżyłeś atak upiora. Proszę, pomóż mi! - zakończyła błagalnie swoją wypowiedź

Korneliusz podszedł do ognia. Skinął na dziewczynę, żeby do niego podeszła. Zaczął mówić cichym, zmęczonym głosem

- Wiem, co zrobić aby pokonać upiora ale jest to trudne. Musisz zrobić trzy jedyne rzeczy.

- Jakie? - przerwała Monika

- Po pierwsze: musisz zdobyć flaszeczkę wody z Kamiennej Góry. Po drugie: musisz wygrać puchar w turniejach w stolicy państwa. Wodę wlejesz do pucharu i wypijesz otrzymany napój. Tylko dzięki temu będziesz mogła pokonać upiora trafiając go w najmniejszy palec. Niestety, niczym nie różni się on od reszty jego mgielnego ciała. Ale gdyby nie ten napój, to nie mogłabyś go w ogóle trafić.

Korneliusz przestał mówić. Monika wstała

- Dziękuję Ci za rady. W ramach podziękowania przyjmij część moich zapasów. - wyjęła z torby trochę wina, sera, chleba i mięsa. - już idę! Jeszcze raz dziękuję! - po czym wyszła z piwnicy i pognała do Ametysa

- Wio, koniku! - ściągnęła wodze i Ametys zaczął pędzić.

- Kamienna góra... - mówiła do siebie opuszczając ponury teren bagna – skąd ja to znam...

Kiedy już dojechała do podnóża góry, wydawało się jej, że to nic trudnego wspiąć się na górę, albo jeszcze lepiej – wjechać konno. Jednak nie było to takie proste.

Kiedy tylko Monika próbowała się wspiąć, momentalnie zaczynał toczyć się kamień. Gdyby w porę nie skręciła Ametysem, kamień by ich zgniótł.

Po paru nieudanych próbach Monika postanowiła wypróbować inny sposób. Gwizdnęła dwa razy długo i raz krótko. Po paru minutach przy Monice pojawił się orzeł. Dziewczyna coś do niego wyszeptała. Ptak poderwał się w górę. Po jakimś czasie przyniósł Monice flaszeczkę pełną krystalicznie czystej wody

- Punkt pierwszy zaliczony! - uśmiechnęła się do siebie, wsiadła na konia i pojechała szukać miasta w którym odbywał się turniej.

Przyjechała akurat...na wręczenie nagrody głównej – złotego pucharu. Co by tu zrobić...

Monika podeszła do zwycięzcy

- Oddałbyś mi ten puchar? To bardzo ważne

Zwycięzce turnieju zatkało. Zwykła dziewczyna się tak do niego odzywa

- Niby dlaczego miałbym Ci go oddać? - zapytał się oglądając z ciekawością Monikę

- Chodzi o upiora mgieł – wyjaśniła

- Upiora mgieł! - zaśmiał się zdobywca pucharu – nim się straszy małe dzieci. A teraz idź już, chcę świętować moje zwycięstwo

Monika zastanawiała się co robić, kiedy nagle wpadła na pomysł

- Wyzywam Cię na pojedynek!

Laureat odwrócił się do niej

- Co powiedziałaś?

- Wyzywam Cię na pojedynek. Jak wygram – dostanę puchar

- A jak przegrasz, to oddasz mi swojego konia, dziecinko – powiedział wskazując na Ametsa

- Zgoda – podała rękę mężczyźnie – to jaka forma pojedynku?

- Będziemy strzelać do tarczy – powiedział pewny zwycięstwa – mam tu nawet parę takich.

Pierwszy celował zwycięzca turnieju. Trafił prawie w sam środek tarczy.

Monika wzięła swój sztylet, i rzuciła nim w tarczę. ŚWIST! Sztylet utkwił równo w środku tarczy.

Mimo niedowierzania, mężczyzna musiał oddać dziewczynie swój puchar. Ona go wzięła, spięła wodze i odjechała.

Kiedy znalazła się już w pobliżu królestwa Łabędziego wodę wlała do pucharu i powstały napój wypiła. Smakował jak zwyczajna woda.

- Teraz jestem gotowa – wyszeptała, i zeszła z konia. Miała inny strój – na sukienkę zarzucona kolczuga, na głowie hełm.

Poszła w stronę zamku. Już z daleka było widać, że oblężenie trwa długo. Podeszła pod pola leżące pod zamkiem. Nie było tam nikogo ani niczego, nie licząc...mgły.

To musi być on, pomyślała Monika i ruszyła w stronę tej mgły.

Nagle, oparów mgły zrobiło się coraz więcej. Otoczyły Monikę jak chmury. Mimo, iż cięła je mieczem nic to nie dawało.

Dziewczyna poczuła zimno. Było coraz zimniej. To mgła tak działała.

Jak nie znajdę tego miejsca, to zamarznę, pomyślała szczękając zębami.

Mimo zimna Monika zauważyła, że w pewnym miejscu jest bardzo dużo mgły. To pewnie tam jest ten jego palec, pomyślała i zaczęła tam iść.

Z tego miejsca w jednym było NAPRAWDĘ dużo mgły. Musi tam być – pomyślała Monika i z całych sił uderzyła tam mieczem. Okazało się, że tam była SKAŁA.

Miecz się rozprysł na mnóstwo kawałeczków.

Monika już nie miała sił. Było naprawdę zimno. Zemdlała.

Kiedy Monika się ocknęła leżała w królewskiej sypialni, a tuż przy niej stała księżniczka! Jak to się stało? Przecież miecz trafił w kamień? A może już nie żyje?

- Co...się...stało...? - wyszeptała z trudem

- Kiedy przyszłaś, do miasta wdarli się właśnie ludzie upiora. - zaczęła mówić księżniczka – Jeden z moich ludzi zauważył Ametsa, więc chciał go odprowadzić. Nagle zauważył Ciebie. Podszedł bliżej. Kiedy uderzyłaś mieczem w kamień, jeden z jego odłamków trafił upiora! On po prostu przestał istnieć! Jego ludzie jakby obudzili się ze snu. Zamiast nas atakować zaczęli błagać o litość. Pokonałaś go, Moniko!

I księżniczka złożyła przed nią głęboki ukłon.

- Dzię..Dziękuję... - wyszeptała wzruszona Monika.

Dzięki Monice królestwo Łabędzie jako jedyne przetrwało atak upiora. A jednocześnie dzięki niej upiór przestał istnieć.

I teraz faktycznie, tylko straszono nim małe dzieci

KONIEC

nd pn wt śr cz pt sb

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 04.12.2024