Uncategorized
Po latach
dodane 2018-01-01 20:29
Po latach...
Pierwszy dzień nowego roku. Czas wyjątkowy, pełen ciepła, wrażliwości, dobrych postanowień. Nie u nas... Po miłym wieczorze sylwestrowym, mszy św. i raczej spokojnych godzinach południowych znów awantura! Pierwsza w tym roku! Czuję się wyjątkowo skrzywdzona, choć przecież to w naszym domu stan normalny. Ale dzisiaj? Bez powodu mąż rozładował swoje frustracje na mnie, choć niczym nie zawiniłam. Po prostu byłam pod ręką. Zajrzałam do swego bloga sprzed lat i z przerażeniem stwierdziłam, że w moim życiu nic się nie zmieniło. Żyję ze znerwicowanym człowiekiem, frustratem, który nie szczędzi mi lekceważenia, kąśliwych uwag, przeklinania i wyzwisk. Już prawie 43 lata! Nie zwariowałam jeszcze dzięki córkom, które są dla mnie podporą i sensem życia. Mam swoją godność, czuję swoją wartość, choć mąż na co dzień robi co może, żeby wpędzić mnie w kompleksy. Ale w chwilach takich, jak np. dzisiaj, po prostu nie daję rady. Dlaczego muszę znosić takie życie? Obok mnie jest tylu normalnych ludzi, a ja wybrałam sobie właśnie tego człowieka (kiedyś taki nie był...) Kiedyś podjęłam próbę rozstania się, ale okazało się, że zbyt wielką wartość ma sakrament małżeństwa i przysięga "na dobre i złe, aż śmierć nas nie rozłączy". Więc trwam, pomagam mu, troszczę się o niego i ... pozwalam się wykorzystywać. Bo jestem za słaba, żeby z nim wygrać, uświadomić mu, jak bardzo mnie krzywdzi. Kiedyś ktoś napisał mi : "Łudzisz się, jeżeli myślisz, że łatwo jest kochać. Każda miłość, jeżeli jest autentyczna, któregoś dnia da ci krzyż, od czasu grzechu bowiem ciężko jest zapominać o sobie i umierać sobie. Od czasu grzechu kochać to być zdolnym dać się ukrzyżować za drugich." Tak, wiem, ale nie umiem sobie poradzić ze swoimi uczuciami i emocjami. Ja też chcę być kochana, a przynajmniej szanowana. Jak żyć, co robić, żeby nie czuć się poniewieranym i niszczonym?