moje wędrowanie...
nie sądźcie...
dodane 2015-03-02 22:30
Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni (…) Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie Łk6
Dlaczego tak trudno żyć bez osądzania innych? To poczucie własnej doskonałości, oczywiście zawoalowanej pod płaszczykiem fałszywej pokory, zakłada u innych niewłaściwe motywacje z jednoczesną pewnością, że moja jest tą najczystszą i najszlachetniejszą.
To pycha „upoważnia” do tego, by wkładać w czyjeś postępowanie wymyślone intencje. Najczęściej takie, które są ukrytymi intencjami osądzającego, ale ponieważ nie są właściwe, to się do nich nie przyznaje.
Kiedy człowiek osądza, siłą rzeczy wchodzi w zaklęte koło osądu. Zaczyna być wszystko wiedzącym, tzn. wiedzącym swoją własną wiedzą. Popada w pewien mechanizm, z którego ciężko się wyrwać.
Nie jestem wolna od osądu.Trudno mi, jako nauczycielowi oddzielić ocenę czyjejś postawy od jej osądu. Nieraz sama doświadczam czyjegoś osądu na własnej skórze. I wiem, jak rani, dlaczego zatem tak łatwo przychodzi mi ranić innych?