ON i ja..., moje wędrowanie...
"Panie, dobrze, że tu jesteśmy"
dodane 2014-08-06 12:17
Jak co roku, ten dzień, z racji ważnych wydarzeń w życiu moich bliskich, jest dla mnie dniem szczególnym. Ale nie tylko dlatego, święto Przemienia Jezusa też wprowadza mnie w pewną tęsknotę za NIM, którą podczas dzisiejszej Mszy jakoś mocniej w sobie poczułam.
„Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Mt 17
Przemienienie to dla mnie jedno z piękniejszych wydarzeń w ziemskim życiu Jezusa. Dlaczego? Bo Jezus uchyla rąbka tajemnicy swojego niebiańskiego życia. Pokazuje siebie takim, jakim Go kiedyś mam nadzieję zobaczyć w niebie. I mylą się Ci, którzy wmawiają, że niebo jest nudne (zapewne ciąży na tym "poglądzie" doświadczenie nudy towarzyszącej nieraz w kościele, czy podczas modlitwy). Św. Piotrowi wystarczyło zobaczyć Jezusa w chwale, by nie chcieć stamtąd odchodzić... A to wyjaśnia wszystko. Nie trzeba być w niebie, by poczuć się, jak w niebie. Bóg czasem daje taką chwilkę, pozwala się dotknąć, by poczuć odrobinę nieba.
Owszem, Jezus jako Bóg może więcej niż zwykły człowiek. Jednak moim celem jest dotarcie do nieba, a upodobnianie się do Jezusa jest drogą, by go osiągnąć. Nie przemienię się tak, by lśnić chwałą, jak ON (może tak będzie już tam, u Jego boku), ale mogę przemieniać się tak, by inni czuli się, jak w niebie. A to niezmiernie trudne, bo trzeba zacząć żyć NIM i Jego miłością w każdej chwili mojego życia, zwłaszcza wówczas, gdy nikt tego nie widzi, nie zauważy, ale poczuje.