ON i ja..., moje wędrowanie...
sztywne ramki a dociekanie prawdy...
dodane 2014-04-12 10:29
„Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród”. J11
Pokrętność myślenia arcykapłanów i faryzeuszów ukazuje ich brak dobrej woli. Nie szukają pozytywnego wytłumaczenia tego, czego w osobie Jezusa są świadkami. Osądzają przez swoje, zawarte w sztywnych ramkach, rozumowanie. Może, gdzieś tam podskórnie czują, że Jezus jest zapowiadanym przez proroków Mesjaszem, wszak znają pisma. Tym bardziej, nie szukanie odpowiedzi na pytanie - kim jest Jezus, zwiększa ich winę. Widzą przecież znaki, sami o nich mówią i nie wyciągają z tego faktu refleksji?
Bo, gdyby okazało się, że Jezus jest Mesjaszem, trzeba byłoby przyznać się do błędu... Niełatwo powiedzieć przed całym ludem, czy też samym Jezusem, że się pomylili. Przecież oni się nigdy nie mylili...
Zabrakło odrobiny dobrej woli, która pojawiła się u Nikodema, czy Józefa z Arymatei. Oni uwierzyli...
Gdy nie ma we mnie dobrej woli, to nie jestem w stanie zmienić zdania, przyznać się do błędu, zwłaszcza co do oceny drugiego człowieka, patrzenia na niego, na jego postawy i wybory. Tak łatwo mi osądzić postawę faryzeuszy, a tak trudno w tej kwestii spojrzeć w prawdzie na swoje postępowanie. I przyznać się do błędu...