ON i ja..., moje wędrowanie...
Boże działanie
dodane 2014-04-06 09:20
"On czuwa nad każdą jego kością i żadna z nich nie zostanie złamana" Ps 34
W piątek wybrałam się do ojców oblatów na czuwanie modlitewne połączone z Eucharystią. Rano obudziłam się zbyt późno i nie zdążyłam Panu Jezusowi przedstawić wszystkich codziennych spraw. Wiedząc jednak, że wieczór zarezerwowałam dla Niego ze spokojem wyruszyłam do pracy. Nie było we mnie żadnego niepokoju, wyrzutów, że znów coś zawaliłam, a raczej mój budzik (obydwa budziki). Może Pan chciał, bym bardziej wypoczęła?
Pojechałam wieczorem do sąsiedniego miasta, bardzo źle się czułam. I początkowo na wszystko patrzyłam spode łba. A jednak w miarę upływu czasu, pomalutku przechodził ból i zalewał serce coraz większy spokój. Powoli wchodziłam w tę atmosferę, by w końcu nie odczuć, jak minęły 3 godziny. Prosiłam o zdrowie i ożywienie wiary...
Jezus ze spokojem, mimo, że groziło Mu niebezpieczeństwo, jawnie przemawiał. Powtarzał, że posłał Go Ojciec, choć zgromadzeni w to nie chcieli uwierzyć, a nawet zamierzali Go pojmać. Nie dostrzegli Bożego działania.
A czy ja je dostrzegam?
Czułam Jego prowadzenie przez cały piątkowy dzień. Zwłaszcza, gdy pojawiały się pokusy, by nie zrealizować swoich planów, by je olać. Iść na Mszę szkolną wraz z Drogą Krzyżową do mojej parafii i mieć "święty spokój"...
Tak, to było Boże działanie - tam, gdzie pozornie wydawało się, że go nie ma...
(piątek 4 kwietnia 2014r.)