moje wędrowanie...

nic nie dzieje się przypadkiem...

dodane 19:27

Wychodząc dziś z Mszy św. zatrzymała mnie i zapytała, czy go znam Potwierdziłam. Powiedziała, że bardzo potrzebuje modlitwy. Był uczniem w mojej pierwszej klasie wychowawczej. Jeszcze w kwietniu wchodził na facebooka.

 

Minął już kawał czasu od tych wydarzeń, ale są we mnie bardzo żywe, bo to były moje początki. Jako niedoświadczony nauczyciel nie radziłam sobie z tą klasą. A on należał do grupy buntowników, którzy dali mi nieźle popalić. Po jakimś czasie znów pojawił się w mojej szkole, gdy zapisywał do niej swoje dzieci. Założył rodzinę, co napawało mnie radością (już kiedyś o tym tu pisałam), jednak nie na długo. Kiedy byłam wychowawcą jego dziecka, zaczęły się problemy rodzinne. Znałam je tylko z relacji żony. Były zatrważające, a ja byłam bezradna.

Dzisiejsza wiadomość o tym, że jest bezdomny i znajduje się pod opieką sióstr, ścięła mnie z nóg tak bardzo, że trudno mi znaleźć miejsce. Może powinnam była odważyć się na rozmowę z nim, ale nie przyszło mi to wówczas do głowy.

Rozważam spotkanie… ale muszę to przemodlić, bo nie wiem, co miałabym mu powiedzieć. Ale wiem, że ta informacja spadła na mnie nieprzypadkowo…

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane